NATO nie urazi Putina

Ameryka nie zbuduje stałych baz w Polsce. Ma za dużo do ugrania z Rosją.

Aktualizacja: 28.01.2016 07:19 Publikacja: 27.01.2016 18:25

Zeszłoroczne ćwiczenia brytyjskich żołnierzy na poligonie w Żaganiu

Zeszłoroczne ćwiczenia brytyjskich żołnierzy na poligonie w Żaganiu

Foto: SSgt Mark Nesbit RLC/MOD/Crown

Wysoki rangą dyplomata zaangażowany w negocjacje mówi „Rz": – Nastroje w USA zmieniły się jesienią ubiegłego roku. Wtedy w Waszyngtonie doszli do wniosku, że warszawski szczyt nie powinien być zwrócony przeciwko Moskwie.

Przywódcy NATO spotkają się w polskiej stolicy w lipcu, zaledwie cztery miesiące przed wyborami prezydenckimi, które ma szanse wygrać kandydat republikanów. Dużo będzie zależało od tego, jak Ameryka będzie sobie wtedy radziła na Bliskim Wschodzie, szczególnie w walce z tzw. Państwem Islamskim i w kontaktach z Iranem. A to będzie w ogromnym stopniu zależało od gotowości do współpracy ze strony Kremla.

Waszyngton chce też uniknąć sytuacji, w której na krótko przed zakończeniem wyścigu o Biały Dom Władimir Putin zdecyduje się na mocniejsze uderzenie na Ukrainie. To potwierdziłoby opinię o Baracku Obamie jako słabym prezydencie, do czego od wielu miesięcy stara się przekonać Amerykanów faworyt w walce o nominację republikanów Donald Trump.

– Musimy solidarnie stawić czoła zagrożeniom, przed jakimi stoi NATO. Wszyscy sojusznicy są zgodni, że szczyt w Warszawie nie może tylko potwierdzić postanowień z poprzedniego szczytu w Walii: trzeba pójść dalej. Ale w Stanach Zjednoczonych nikt nie chce budować stałych baz w Polsce. To pociągnęłoby za sobą ogromną infrastrukturę, ogromne koszty – mówi „Rz" Karen Donfried, do 2014 r. główna doradczyni ds. europejskich prezydenta Baracka Obamy. – Chcemy pragmatycznie odpowiedzieć na zagrożenia, jakie przed nami stają. Efekt odstraszania można osiągnąć na wiele innych sposobów – dodaje.

W lutym spotkają się ministrowie obrony NATO. To będzie okazja do pierwszej przymiarki do decyzji, jaką pięć miesięcy później podejmą przywódcy sojuszu w Warszawie. Punktem wyjścia ma być agenda warszawska, dokument przygotowywany przez sekretarza generalnego sojuszu Jensa Stoltenberga. Będzie w nim mowa o inicjatywach, które tak naprawdę sojusznicy podjęli już jakiś czas temu: rozlokowaniu sprzętu dla ciężkiej amerykańskiej brygady w Polsce i innych krajach Europy Środkowej, rozpoczęciu jeszcze w tym roku budowy bazy tarczy antyrakietowej w Redzikowie koło Słupska, która będzie gotowa w 2018 r., powstanie szczątkowych dowództw na terenie krajów flanki wschodniej, które miałyby w razie potrzeby koordynować przyjęcie pomocy sojuszniczych wojsk.

Karen Donfried, dziś szefowa jednego z najbardziej wpływowych instytutów analitycznych w Waszyngtonie – German Marshall Fund – zapewnia, że stanowisko Baracka Obamy nie wynika z obaw o urażenie Rosji.

– Niechęć do budowy stałych baz nie jest związana z aktem założycielskim Rosja–NATO (w którym w 1997 r. pakt zobowiązał się do nierozmieszczania stałych wojsk na terenie ówczesnych nowych krajów członkowskich paktu – red.), nie traktujemy tego dokumentu jak świętość. Zresztą wystarczy go przeczytać, aby zobaczyć, że nie odpowiada on już obecnym, strategicznym realiom. Zawarliśmy przecież z Polską dwustronną umowę na budowę bazy tarczy antyrakietowej i na jej podstawie w Polsce będzie stacjonować ponad 200 amerykańskich żołnierzy. To sygnał, że nie boimy się wysyłać do Polski naszych wojsk.

Jednak źródła w Waszyngtonie przyznają, że Polska i republiki bałtyckie niechętnie przyjmują dotychczasową strategię obronną krajów flanki wschodniej przez NATO polegającą na wycofaniu wojsk alianckich w pierwszym etapie rosyjskiego uderzenia, aby w drugim etapie przystąpić do kontruderzenia. Taką samą taktykę sojusz utrzymywał wobec Niemiec Zachodnich w okresie zimnej wojny. W Warszawie, Wilnie czy Tallinie narasta jednak obawa, że na pewnym etapie Kreml zamrozi konflikt, tak jak to zrobił we wschodniej Ukrainie czy Gruzji, i będzie okupował Europę Środkową. Tylko stałe bazy NATO mogłyby temu zapobiec.

Stanowisko Waszyngtonu jest jednak rozstrzygające dla głównych krajów zachodniej Europy, tym bardziej że już wcześniej Francja i Niemcy były przeciwne budowie baz, które mogłyby zantagonizować Rosję.

– Brytyjczycy utrzymują bardzo bliskie więzi z Amerykanami, w sprawie baz nie zrobią niczego wbrew stanowisku USA – mówi cytowany negocjator.

Narastające napięcie między nowym polskim rządem a zachodnimi stolicami ma w tej sprawie drugorzędne znaczenie.

– Decyzje, które zostaną podjęte na szczycie NATO w Warszawie, nie będą związane z tym, jaki jest nowy polski rząd. To są rozstrzygnięcia, które zobowiązują cały sojusz – mówi Karen Donfried.

Wysoki rangą dyplomata zaangażowany w negocjacje mówi „Rz": – Nastroje w USA zmieniły się jesienią ubiegłego roku. Wtedy w Waszyngtonie doszli do wniosku, że warszawski szczyt nie powinien być zwrócony przeciwko Moskwie.

Przywódcy NATO spotkają się w polskiej stolicy w lipcu, zaledwie cztery miesiące przed wyborami prezydenckimi, które ma szanse wygrać kandydat republikanów. Dużo będzie zależało od tego, jak Ameryka będzie sobie wtedy radziła na Bliskim Wschodzie, szczególnie w walce z tzw. Państwem Islamskim i w kontaktach z Iranem. A to będzie w ogromnym stopniu zależało od gotowości do współpracy ze strony Kremla.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788