„Wychowano mnie na katoliczkę, potem przyłączyłam się do Kościoła Episkopalnego, a później okazało się, że pochodzę z żydowskiej rodziny. Mogę zarejestrować się jako muzułmanka na znak solidarności” – stwierdziła publicznie Albright.
Pierwsza kobieta w historii, która piastowała urząd sekretarza stanu (nominował ją Bill Clinton) w ten szczególny sposób odniosła się do zapowiedzi Trumpa, że zamierza ograniczyć przyjęcie uchodźców z szeregu państw muzułmańskich.
Doradca Trumpa ds. imigracji Kris Kobach w wywiadzie dla agencji Reutera przyznał, że Biały Dom rozważa przywrócenie National Security Entry-Exit Registration System, czyli wprowadzonych na krótko po atakach z 11 września 2001 roku obostrzeń dla imigrantów. Polegały one m.in. na przesłuchaniach i gromadzeniu odcisków palców przyjezdnych z krajów „większego ryzyka”, a niektórzy mężczyźni przebywający w USA, ale nie posiadający obywatelstwa tego kraju mogli być zmuszeni do stawiania się cyklicznie w urzędach.
Sam prezydent w wywiadzie udzielonym telewizji Fox News bronił z kolei swoich planów zawieszenia programu przyjmowania uchodźców i wstrzymania wydawania wiz obywatelom siedmiu krajów zamieszkanych głównie przez muzułmanów. - Niektórzy ludzie przyjeżdżają ze złymi zamiarami. Większość ich nie ma, ale moim zdaniem nie możemy ryzykować - dodał.