Mark Zuckerberg nie po raz pierwszy stara się przypodobać chińskiej władzy. Od dwóch lat uczy się chińskiego (w podstawowej wersji tzw. mandaryńskiego), radzi sobie w tym coraz lepiej i jest w stanie prowadzić nawet półgodzinne wystąpienie przed studentami Państwa Środka. W 2014 roku szef chińskiego internetowego nadzoru, Lu Wei ze zdumieniem i nieukrywaną radością odkrył na biurku Marka ogromny tom przemówień swojego "szefa", prezydenta Xi Jinpinga. W międzyczasie Zuckerberg kilka razy podróżował do Chin, na co dzień ma kontakt z kulturą chińską za pośrednictwem swojej żony oraz nie ukrywał także, że spotkanie z Xi było jednym z najważniejszych momentów w jego życiu.

Dziś rano Zuckerberg uprawiał jogging na placu Tiananmen. Zdjęcie w otoczeniu grupki swoich fanów zamieścił na facebookowym profilu podpisując optymistycznym tekstem o tym, jak wspaniale jest zwiedzać w ten sposób serce Pekinu oraz ze właśnie przekroczył granicę 100 mil z zaplanowanego na cały rok celu 365.

Między wierszami ukryta jest informacja o tym, że w Pekinie biegać jest bezpiecznie i nie ma po co obawiać się jakiegokolwiek smogu. Zuckerberg nie zakłada żadnej maski, nie kryje się przed zanieczyszczeniem, z którym chińska stolica walczyła szczególnie mocno pod koniec ubiegłego roku.

Sportowa aktywność miała miejsce w godzinach porannych. Dzisiejsze wskazania mierników niebezpiecznych dla zdrowia cząstek PM 2,5 wynosiło ponad 300 mikrogramów na metr sześcienny. Za plecami biegaczy na zdjęciu widać szare niebo pozbawione jakiegolwiek elementu rzadko pojawiającego się nad Pekinem błękitu. Według amerykańskiej normy to poziom, który uważa się za niebezpieczny dla zdrowia. Nic dziwnego, że internauci na świecie zareagowali śmiechem na zdjęcie Marka przerabiając je na rozmaite memy. Najszybciej biegnącego Zuckerberga wklejono przed czołgami znanymi z fotografii z 4 czerwca 1989 roku. Tragedii, która rozegrała się w tym samym miejscu, po którym biegał zachęcający do Chin założyciel Facebooka.