W 2017 r. wydatki Rosneft na przeloty helikopterowe wyniesie ok. 21 mld rubli (360 mln dol.) podliczyła gazeta Wiedomosti. To więcej aniżeli w 2016 r. wydał wydobywający surowiec na platformach wiertniczych mórz północnych norweski Statoil (284 mld dol.). Brazylijski Petrobras zapłacił firmom helikopterowym 235 mln dol. a Royal Dutch Shell - 201 mln dol.

Rynek przewozów helikopterowych w Rosji oceniany jest na 36 mld rubli (0,61 mld dol.). Rosneft ma tu ponad połowę rynku, zarządzająca rurociągami naftowymi Transneft jest druga, ale daleko w tyle za Rosneft z wydatkami na poziomie 4,75 mld rubli (80 mln dol.).

Czym latają kierownictwo a także specjaliści i sprzęt Rosneft? Bynajmniej nie rosyjskimi śmigłowcami. Wierchuszka państwowego koncernu upodobała sobie włoskie AW139 firmy Leonardo Helicopters. Modę na te maszyny przyniósł do Rosji premier Dmitrij Miedwiediew, który często z ich korzysta. W Rosji są tylko 24 takie maszyny, ale w tym roku Rosneft kupi dla siebie jeszcze osiem a do 2025 r zgodnie z umową z Włochami, chce kupić 150 maszyn, ale zmontowanych w rosyjskiej montowni pod Moskwą. Mają służyć na potrzeby prac w Arktyce.

Koszty nie grają tu roli, bo jak policzyły Wiedomosti, godzina pracy włoskiego helikoptera kosztuje...143 tysiące dolarów. To kosmiczny koszt w porównaniu z wynajmem śmigłowców od specjalistycznych firm. Godzina lotu lekkiego helikoptera Robinson R44 to ok. 900 dolarów a na ciężkim i jednym z największych na świecie śmigłowcu Mi-26 - 12 tys. dol.

Na pytania o uzasadnienie takiej rozrzutności w państwowej firmie, nikt w Rosneft gazecie nie odpowiedział.