To, co dzieje się na świecie, nie zawsze ma jednak przełożenie na polską branżę, która stała się bardzo hermetyczna. Obecnie niemal cała krajowa energetyka kupuje wyłącznie rodzimy węgiel, coraz silniejsze są też powiązania kapitałowe między spółkami energetycznymi i kopalniami. Od czasu wchłonięcia kopalni Bogdanka przez Eneę już niemal cały przemysł węglowy znajduje się w państwowych rękach.
Prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala przekonuje, że obserwowane już na przełomie lat 2016 i 2017 odbicie cen węgla przełożyło się na stawki proponowane przez spółkę. – Wynegocjowane ceny na ten rok są dla nas satysfakcjonujące – przekonywał Rogala w ostatnim wywiadzie dla „Rzeczpospolitej".
Jak będzie w kolejnym roku? Tu zdania są podzielone. Zdaniem Prokopiuka na przykład kopalnia Bogdanka może liczyć na wysoką, bo 8-procentową podwyżkę cen. Natomiast Paweł Puchalski z DM BZ WBK stoi na stanowisku, że Bogdance w ogóle nie uda się podnieść stawek, bo większość swojej produkcji podlubelska kopalnia sprzedaje wewnątrz grupy Enea i to w oparciu o długoterminowe umowy.
W ostatnich tygodniach widać też systematyczną zwyżkę cen węgla koksowego, używanego do produkcji koksu. W australijskich portach jest on teraz wart ponad 150 dolarów za tonę. To oczywiście znacznie mniej niż w I kwartale, kiedy indeksy nieoczekiwanie sięgnęły niebotycznych 285 dolarów. Jednak jest to poziom wciąż bardzo dobry dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Spółka jest największym producentem tego surowca w Unii Europejskiej i przy takich stawkach może liczyć na pokaźne zyski.
– Spodziewam się, że cena tony węgla koksowego utrzymywać się będzie w okolicy 150 dolarów jeszcze przez kilka kwartałów. To świetna informacja dla JSW, której akcje, biorąc pod uwagę sytuację na rynku surowców, są moim zdaniem mocno niedoszacowane – podkreśla Prokopiuk. Puchalski prognozuje ceny dla tego surowca w przedziale 140–160 dolarów. Z kolei Artur Iwański z DM PKO BP zakłada utrzymanie około 150 dolarów do końca 2018 r., a następnie normalizację stawek na poziomie 125–130 dolarów po roku 2020.
We wtorek wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski potwierdził kolejny raz, że węgiel jest i będzie w najbliższych latach podstawą bilansu energetycznego kraju. Zaznaczył, że strategia dla energetyki do roku 2030, z perspektywą do 2050 r., przewiduje udział węgla kamiennego i brunatnego w produkcji energii na poziomie niemal 60 proc. Pozostałą część stanowić ma głównie energetyka odnawialna i gazowa. Tobiszowski nie wyklucza przy tym inwestycji w elektrownię jądrową, która w jego ocenie nie będzie kolidować z krajowymi surowcami, a będzie jedynie uzupełnieniem systemu. Stwierdził ponadto, że istotne znaczenie dla wykorzystania węgla będzie mieć polityka klimatyczna, w tym ceny uprawnień do emisji CO2, oraz polityka środowiskowa UE.