Globalne rynki metali od dwóch tygodni odczuwają skutki ograniczeń działalności Rusalu, który gorączkowo szuka alternatywnych źródeł dostaw surowca i rynków zbytu, a poza tym nie słabną obawy o rozszerzenie amerykańskich sankcji na producentów innych metali, takich jak nikiel.

W czwartek cena aluminium na londyńskiej giełdzie metali wzrosła o 7,1 proc. do 2718 USD za tonę, a od początku kwietnia metal ten podrożał już o ponad 30 proc. Cena niklu osiągnęła poziom najwyższy od trzech lat w wyniku spekulacji, że inne duże spółki z branży wydobywczej mogą być objęte amerykańskimi sankcjami. W czwartek cena niklu wzrosła o 5,4 proc. do 16095 USD za tonę.

Rusal jest największym na świecie producentem aluminium spoza Chin, dostarcza 6 proc. światowej produkcji. Ma kopalnie, huty i rafinerie na całym świecie od Irlandii po Jamajkę.

Delegacja Rusalu przybyła w tym tygodniu do Chin w poszukiwaniu dostaw aluminy z tego kraju i możliwości sprzedaży tam gotowych produktów, bo amerykańskie sankcje odcięły firmę od jej dotychczasowych rynków. Rozmowy z oczywistych powodów mają charakter poufny, ale zdaniem analityków tego rynku akurat w Chinach przedstawiciele Rusalu nie mają co liczyć na pomoc. Chiny są największym na świecie producentem aluminium, mają kłopoty z nadpodażą i nie chcą narazić się Stanom Zjednoczonym zapowiadającym nałożenie ceł importowych właśnie na chińskie aluminium.