Diament jest najtwardszym i najbardziej drogocennym kamieniem naturalnym na świecie. Sprzedany niedawno na aukcji ogromny diament z Lesotho osiągnął cenę 40 mln dolarów. Obecnie naukowcy stwierdzili, że ten cenny minerał występuje w skorupie ziemskiej tysiąckrotnie częściej niż do tej pory przypuszczano. Szacują, że na głębokości 145 km do 241 km w głąb skorupy ziemskiej musi znajdować się ponad 10 biliardów (milionów miliardów, 10 do 15. potęgi) ton diamentów. O odkryciu tym pisze niemieckojęzyczna prasa, m.in. „Spiegel” i austriacki „Der Standard”.
Międzynarodowy zespół naukowców odkrył istnienie tych zasobów dokonując analizy fal sejsmicznych. Ich zdaniem diamenty leżą wewnątrz krotonów, tzn rozległych fragmentów skorupy ziemskiej, charakteryzujących się dużą stabilnością. Można je wyobrazić sobie jak odwrócone góry, sięgające setki kilometrów w głąb skorupy ziemi. Są to najstarsze, sztywne trzony warstwy skał, leżące zazwyczaj pod centrum płyt kontynentalnych. Ich najgłębsze fragmenty geolodzy określają mianem cokołów.
Nie tak rzadkie jak przypuszczano
Właśnie owe cokoły składają się przypuszczalnie w 1-2 proc. z diamentu – wyjaśniają naukowcy w publikacji na łamach fachowego periodyku „AGU Journal Geochemistry, Geophysics, Geosystems”.
Wobec wielkości kratonów naukowcy szacują, że musi w nich występować ponad 10 biliardów ton diamentu. Oznacza to, że diamenty nie są wcale tak rzadkie i występują dość często na skali geologicznej – wyjaśnia Ulrich Faul z Massechussets Institute of Technology, jeden z autorów publikacji.
Naukowcy stworzyli tezę o częstym występowaniem diamentów, po tym jak udało im się rozwiązać zagadkę anomalii w pomiarach sejsmicznych. Sejsmografy na całym świecie rejestrują fale występujące np. na skutek trzęsień ziemi, eksplozji lub tsunami. W zależności od temperatury, gęstości i składu skał fale sejsmiczne rozchodzą się z różną szybkością. Dzięki temu naukowcy mogą zrekonstruować, przez jakie skały musiały przyjść fale i mają ogólny pogląd, jak musi wyglądać skorupa ziemska.