Równe sto kilometrów po pustej ośmiopasmowej autostradzie. Żadnego zakrętu. Za to dokładnie co kilometr stoi fotoradar, który bezlitośnie wymusza przestrzeganie obowiązującego ograniczenia do 120 km/h.
Przepisy dotyczące wysokości nakładanych na kierowców kar zmieniają się w Emiratach co kilka miesięcy w zależności od widzimisię włodarzy. W końcu mówimy o kraju, który jest monarchią. Na początku roku mandaty za przekroczenie prędkości wynosiły ok. 700 zł. Chyba że zlekceważy się ostrzeżenia o drogowych fotopułapkach i złapie się kilkanaście zdjęć podczas jednej jazdy. Oczywiście w momencie, w którym czytacie ten tekst, może już być zupełnie inaczej. Czasem wysokości kar podskakują do kilku tysięcy złotych. Czasem dochodzi do tego tymczasowa konfiskata samochodu lub areszt.
Mandat to mandat
Nie ma nawet co próbować unikać zapłacenia kary. Każdy pojazd ma swoje konto, na które automatycznie zapisywane są wszystkie wykryte wykroczenia. Odpowiednie organy działają sprawnie i biurokratyczna procedura będzie już zakończona, gdy – świadomi lub nieświadomi własnych błędów – będziemy chcieli oddać samochód w wypożyczalni. Nie ma co liczyć na szczęście czy wyrozumiałość urzędników. Nie masz czym zapłacić? Proszę do celi!
ZEA to specyficzny kraj. W zależności od regionu samych Arabów jest tylko 15–20 proc. Reszta mieszkańców to rezydenci, którzy przyjechali do pracy. Po drogach poruszają się więc ludzie z wszelkich krajów świata, o różnych przyzwyczajeniach i po różnych szkołach jazdy. Ale wszystko działa idealnie. Może oprócz kierunkowskazów, które miejscowi uważają za zbędne.
Jedyne, na co należy uważać, to samochody z rejestracją „KSA", czyli „Kingdom of Saudi Arabia". Gdy saudyjskie książątka wyrywają się na wolność do tak liberalnego kraju, jakim są Emiraty, czują się nieco zdezorientowane w nowym otoczeniu. Na drogach niestety też. W tym opisie nie ma najmniejszej przesady czy ironii. Saudyjska dynastia jest tak rozgałęziona, że szansa na spotkanie za granicą obywatela tego kraju, w którym NIE płynie królewska krew, jest niska. A stwierdzenie, że ZEA są liberalne? Jak inaczej nazwać kraj, gdzie liczba prostytutek na mieszkańca jest wyższa niż w Amsterdamie?