Przeglądanie witryn, czytanie prasy internetowej, wiadomości, zakupy, planowanie urlopów, pogaduszki, gry przeglądarkowe, quizy i przede wszystkim udział w tętniących życiem portalach społecznościowych to grzechy ok. 80 proc. pracowników.
Jeszcze jesteśmy uznawani za bardzo wydajnych pracowników na rynku europejskim, ale młode pokolenie Polaków już ogarnia internetowe włóczęgostwo. Problem jest złożony i nie ma jednoznacznej odpowiedzi, czy pracodawcy powinni blokować dostęp do sieci w miejscu pracy.
– To zależy od charakteru zadań. W firmach, gdzie każda minuta zamienia się w wartość dla pracodawcy, czas zobowiązuje. Wtedy blokowanie niektórych witryn jest uzasadnione – mówi Przemysław Lisek, trener zarządzania projektami.
W telemarketingu znacznie łatwiej jest przeliczyć zmarnowane godziny na złotówki. Wystarczy oszacować wartość pracy np. handlowca i pomnożyć ją przez stracone w miesiącu lub roku godziny. Liczby mówią same za siebie. Dlatego niektóre firmy decydują się na duże ograniczenia lub monitoring sieci. Jak podchodzą to tego podwładni?
– Jeśli pracownik przychodzi do nowej pracy i zastaje sztywne ramy, to zwykle łatwo się adaptuje do takich warunków – kontynuuje Przemysław Lisek. – Jest to jednak udawanie, że problem nie istnieje. Pracownicy korzystają z telefonów, ale wtedy staje się bardziej widoczne, czym się zajmują. Choć przynajmniej nie przeciążają sieci i nie wprowadzają wirusów.