Gdy zapytano go, dlaczego nie pozbył się wina, odpowiedział: „Można żyć bez sztuki, ale nie bez kultury". Źródło tej anegdoty nie jest znane, ale dla mnie wielce prawdopodobne jest, że ów człowiek był Włochem. W Italii wino to nie tylko napój, ale właśnie kultura.
Produkcję wina we Włoszech na dobre rozwinęli Grecy oraz Etruskowie. W czasach Imperium Rzymskiego trunek ten płynął już szeroką strugą. Rzymianie eksperymentowali z winem, dodając do niego miód, przyprawy, zioła, a nawet podobno słoną wodę i kredę. Mistrz łacińskiej liryki i satyry Horacy stwierdził nawet, że żaden wielki utwór nie powstał z picia li tylko czystej wody.
To rzymskim winogrodnikom zawdzięczamy pierwsze próby dopasowania szczepów winorośli do warunków, jakie panują na danym obszarze. Producentom zaś – przydatne spostrzeżenie, że niektóre trunki rozwijają swoje walory, jeśli da się im więcej czasu, by dojrzały.
Mieszkańcy Rzymu płci męskiej z początku uzurpowali sobie wyłączne prawo do picia wina. Kobiecie zamężnej, złapanej na raczeniu się winem, groził rozwód. Ciekawe, co starożytni powiedzieliby na dzisiejsze czasy, kiedy to wykształcone i utalentowane córki przejmują po ojcach kierowanie winnicami Italii.
Włochy to oczywiście nie tylko wspaniałe wina, ale również bogactwo trunków codziennych, bezpretensjonalnych towarzyszy spontanicznych, przyjacielskich spotkań i rodzinnych posiłków. Ktoś oszacował przecież, że we Włoszech jest ponad milion winogrodników. Jeśli więc podczas trwającego właśnie majowego weekendu macie ochotę nacieszyć się takim modo di vita, to po odpowiedni do tego trunek zapraszam do Pedemonte w rejonie Wenecja Euganejska, czyli po włosku Veneto.