Czy Polacy dają napiwki?

Dawanie napiwków w restauracjach to temat drażliwy. Teoretycznie obowiązują pewne zasady ale praktyka wygląda różnie.

Aktualizacja: 30.04.2017 13:27 Publikacja: 30.04.2017 00:01

Czy Polacy dają napiwki?

Foto: Fotolia

Płacenie napiwków w wielu miejscach na świecie to standard. Ich wysokość oscyluje wokół 10 proc. choć np. w USA napiwki w restauracjach wynoszą nawet do 25 proc.

W Polsce można spotkać się z dwiema zasadami. Płacimy 10 proc. niezależnie od wielkości rachunku albo, co jest zdecydowanie mniej popularne 15 proc. przy kwotach do 100 zł i 10 proc. powyżej. Ale czy naprawdę płacimy?

W praktyce jeszcze kilka lat temu napiwek płacił tylko co piąty klient. Dziś sytuacja, przynajmniej deklaratywnie jest nieco lepsza. Wg badań przeprowadzonych pod koniec 2014 roku na potrzeby seminarium naukowego na SGH napiwki „bardzo często" lub „zawsze" zostawia 40 proc. respondentów, a „nigdy" i „rzadko" zaledwie 19 proc. Z tych samych badań wynika, że najczęściej zostawiamy napiwki (prawie dwie trzecie respondentów dających napiwki) w przedziale 6-10 proc. wartości rachunku.

Teoretycznie jest to forma docenienia dobrej obsługi i tylko obsługi a nie np. jakości jedzenia. W branży restauracyjnej słyszy się czasem, że napiwki nie powinny zależeć od jakości pracy kelnera. Oczywiście jeśli nie jesteśmy zadowoleni z jego pracy powinniśmy na to zwrócić uwagę i nie płacić więcej niż umowne 10 proc. Ale niezależnie od tego powinniśmy mu zostawić kwotę zbliżoną do jednej dziesiątej wartości rachunku. Dlaczego? Bierze się to z systemu wynagradzania pracowników, którzy na ogół mają bardzo niskie podstawy, uzupełniane o napiwki, których miesięczna kwota często przekracza wynagrodzenie zasadnicze.

Bardzo często, restauratorzy wprowadzają obowiązek przekazywania napiwków do wspólnej kasy. W takich przypadkach uzbierana kwota jest raz w tygodniu bądź w miesiącu rozdzielana na wszystkich pracowników, w tym pracowników kuchni.

Napiwki płacimy najczęściej gotówką, nawet gdy rachunek w restauracji regulujemy kartą. Chociaż płacenie kartą umożliwia dołączenie napiwku do rachunku, to zdecydowanie tego unikamy. Czy powodem jest nasza obawa, że honorarium za serwis trafi do kieszeni restauratora a nie kelnera? Może. Jeśli tak, to niesłusznie, bo na ogół napiwki płacone kartą też trafiają do podziału.

Od kilku lat coraz więcej restauratorów wprowadza opłatę za serwis doliczaną do rachunku. Dzieje się tak przede wszystkim w przypadku większych grup gości. W Warszawie płacenie nawet 12,5 proc. przy grupie większej niż 5 osób staje się powoli normą, choć budzi wiele kontrowersji wśród klientów. No bo skoro większa grupa, to i większe zamówienie i większy końcowy rachunek. W związku z tym wyższe koszty obsługi wynikające z zaangażowania co najmniej dwóch kelnerów do obsługi jednego stołu znajdą pokrycie w większym przychodzie.

Ale jeszcze większe kontrowersje budzi doliczanie 10 proc. opłaty serwisowej do każdego rachunku. Według UOKiK takie postępowanie jest zgodne z prawem, o ile o tym procederze restaurator szczegółowo i rzetelnie poinformuje konsumenta, w szczególności w karcie menu.   — Marek Tretyn, FoodSnob.pl

Płacenie napiwków w wielu miejscach na świecie to standard. Ich wysokość oscyluje wokół 10 proc. choć np. w USA napiwki w restauracjach wynoszą nawet do 25 proc.

W Polsce można spotkać się z dwiema zasadami. Płacimy 10 proc. niezależnie od wielkości rachunku albo, co jest zdecydowanie mniej popularne 15 proc. przy kwotach do 100 zł i 10 proc. powyżej. Ale czy naprawdę płacimy?

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”
Kultura
Muzeum Historii Polski: Pokaz skarbów z Villa Regia - rezydencji Władysława IV
Architektura
W Krakowie rozpoczęło się 8. Międzynarodowe Biennale Architektury Wnętrz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kultura
Zmarł Leszek Długosz