Widelcem po mapie

Dosyć! Wystarczy bigosów, pieczeni, dziczyzny i żurów. Po tonach zimowych warzyw, kiszonek, sosów i rozgrzewających zup tęsknię za słonecznymi smakami. Już nie pomagają częste podróże, wykwintne kolacje i egzotyczne street foody. Po nich powrót do pluchy i zimna jest jeszcze smutniejszy. Ale skoro pogoda nie rozpieszcza, rozpieśćmy się sami.

Publikacja: 03.03.2016 18:53

Widelcem po mapie

Foto: materiały prasowe

Nie jestem ortodoksyjną wyznawczynią filozofii kilometra zero, nie cieszą mnie także mrożonki i gotowce, za to lubię obserwować sezonowość w rozmaitych zakątkach świata. Jesteśmy przecież globalną wioską i nie widzę powodu, by w dogodnych momentach z tego nie korzystać. Właśnie na Sycylii kończy się sezon na cytrusy i awokado. Można je sprowadzać przez internet dzięki polsko-włoskiej parze zapaleńców, którzy założyli firemkę InCampagna. Raz w miesiącu wszystkim chętnym pakują soczyste paczki, które kilka dni później kurier przynosi pod drzwi. Obezwładniający zapach niepryskanych skórek cytryn i pomarańczy powoduje, że święta można mieć co miesiąc.

W poszukiwaniu słońca na talerzu biegam po miejscach karmiących świeżym, zielonym i soczystym. Hinduskie, meksykańskie, tajskie miejsca uwodzą ziołami, mlekiem kokosowym, przyprawami i urozmaicają kulinarną monotonię przednówka.

Uwielbiam grzeszyć kulinarnie w Gringo Bar, maleńkiej mokotowskiej knajpce serwującej meksykański street food. Proste wnętrze, rockandrollowa obsługa, obiecujący zapach i szybki serwis. Tacosy, burrito i enchilady wypełnione aromatycznymi farszami, polane salsami z papai, mango czy pomidorów. Sos wycieka pomiędzy palcami, guacamole i jogurt studzą piekło diabelskiego miksu ostrych papryczek, kolendra i pestki granatu radośnie chrupią pod zębami. A wokół umorusane jedzeniem twarze emanujące szczęściem upapranego dziecka.

Nie mniej radości daje wspólne biesiadowanie przy stole w libańskiej Le Cedre, gdzie wystarczy zamówić jeden z zestawów, by na stół systematycznie, niczym w dalekowschodniej baśni, wjeżdżały kolejne miseczki i półmiski smakołyków. Barwne pasty, chrupiące falafele, skwierczące szaszłyki. Tabbouleh, soczysta libańska sałatka z zielonej pietruszki, orzeźwi paletę i zapobiegnie szkorbutowi. Zmrożonych aurą, poza słodką gorącą herbatą, może rozgrzać jeszcze gorętszy taniec brzucha.

Igraniem z ogniem jest zamawianie w tajskich restauracjach dań przyprawionych w ich oryginalnym wydaniu, niełagodzonym do europejskich podniebień. To niezwykłe, że poza pożarem chilli na języku nadal wyraźnie czuć bogatą kompozycję innych smaków. W tłocznym i gwarnym Thaisty w centrum Warszawy serwują wyśmienitą kuchnię tajską. Tutejsza szefowa kuchni, urocza Tajka Chanunkan Duangkumma, receptury zachowuje w największej tajemnicy i sama przygotowuje bazy sosów i bulionów w pilnie strzeżonych podziemiach restauracji. Dania są wykańczane w otwartej kuchni i gorące lądują na stołach gości.

Autorka jest redaktor naczelną „Żółtego Przewodnika" Gault & Millau

Rekomendacja „Gault & Millau"

Słoneczny aromat na szare dni. Więcej w „Żółtym Przewodniku" i na rp.pl/styl.

- Basil & Lime, Warszawa

Szef kuchni Thanawat Na Nagara

Szefem kuchni i właścicielem lokalu jest rodowity Taj, Thanawat Na Nagara, pochodzący z Bangkoku. Najpierw długo pracował w Kairze, a 11 lat temu przeniósł się do Europy. Jest nie tylko kucharzem, ale też konsultantem i szkoleniowcem w głównych restauracjach orientalnych stolicy.

Ten niewielki lokal mieści się przy ulicy Puławskiej, nieopodal Centrum Finansowego. To zaskakujące, jak miłe miejsce udało się wyczarować w tym nie najpiękniejszym zakątku Mokotowa. Wnętrze jest przytulne, z czarnymi ścianami, złotymi dalekowschodnimi motywami i pistacjowymi dodatkami. Przy stolikach są proste drewniane krzesła oraz (pod ścianami) miękko obite siedziska.

Podróż po menu to wędrówka przez kulinarną Tajlandię. Nie jest to kraina łagodności! Ucztę warto rozpocząć od ostro-kwaśnej zupy z owoców tamaryndowca z owocami morza. Trzeba spróbować tajskich curry: czerwonego z krewetkami, w którym gorąca chili studzona jest świeżym ananasem, czy łagodniejszego panang curry z plastrami pieczonej kaczki, chrupiącymi pędami bambusa i odświeżającymi liśćmi tajskiej bazylii o lekko anyżkowym posmaku. Szkoda przegapić mistrzowsko wykonany pad thai – wyraźnie słodki makaron ryżowy z krewetkami, tamaryndowcem i orzeszkami ziemnymi. A to dopiero początek przygód. Najlepiej odwiedzić to miejsce w większym gronie i wymieniać się potrawami.

PSST!?Restauracja ma prestiżowy certyfikat autentyczności i jakości Thai Select, przyznawany przez Ministerstwo Handlu Królestwa Tajlandii.

10,5/20

Tajska/Swobodna

Puławska 27

02-508 Warszawa

tel. +48 22 126 19 43

www.basil-lime.pl

Czynne

pon.–pt. 11.00–22.30

sob. 12.00–22.30

niedz. 13.00–21.00

kuchnia:

pon.–sob. do 22.30

niedz. do 21.00

Średnie ceny

przystawka 24 zł

danie główne 38 zł

deser 16 zł

Płatność kartą

Visa MC

- El Popo, Warszawa

Szef kuchni Angel Aceves Vivanco

Angel Aceves Vivanco pierwsze kulinarne nauki pobierał u swojej babki Marii, a potem przez 25 lat zdobywał doświadczenie w restauracjach w Berlinie.

Dwie kolorowe sale i dobrze zaopatrzony w tequilę bar sprawiają, że w El Popo możemy się poczuć jak na meksykańskich wakacjach. Taka atmosfera sprzyja temu, aby spotkać się w większej grupie i radośnie (a nawet nieco hałaśliwie) pobiesiadować. Osoby ceniące intymność mogą szukać miejsca na antresoli.

W karcie istny Meksyk! Jak w przypadku wszystkich egzotycznych kuchni, najlepiej za jednym posiedzeniem spróbować wielu dań, aby posiłek miał też walor edukacyjny – kolejny argument za tym, by przyjść tu z przyjaciółmi.

Ceviche niezwykle orzeźwiające: świetnie zamarynowany w soku z limonki dorsz podawany jest z sałatką z dojrzałego awokado, pachnących latem pomidorów i chrupiącej czerwonej cebuli. Nie tylko widowiskowo wyglądają, ale też świetnie smakują oblane tequilą, płonące skrzydełka kurczaka serwowane na plastrach cukinii. Burrito el diablo to pyszna wołowina z przyjemnie ostrą papryką jalapeno w przypieczonej na złoto tortilli; fajitas – świeże, pachnące kawałki kurczaka i wołowiny z rusztu, z grillowaną papryką i cebulą, podawane z tortillą i sosami. Kulinarni masochiści mogą poprosić o piekielnie ostry sos jako dodatek do zamówionego dania.

PSST!?Bardzo dobra Margarita – nie tylko mała, ale i w wielkim kielichu.

11/20

Meksykańska/Swobodna

Senatorska 27

00-099 Warszawa

tel. +48 22 827 23 40

www.kregliccy.pl/elpopo

Czynne

codziennie 12.00–24.00

Średnie ceny

przystawka 21 zł

danie główne 44 zł

deser 18 zł

Płatność kartą

Visa MC AmEx

- InAzia, Warszawa

Szef kuchni Marcin Sasin

Podróże kształcą! Marcin Sasin, szef kuchni InAzia, w swojej 15-letniej karierze zdobywał doświadczenie m.in. w Tajlandii, Singapurze, Chinach i Korei. W prowadzonej przez siebie restauracji przygotowuje dania łączące tradycyjną kuchnię Azji Południowo-Wschodniej ze współczesnymi trendami kulinarnymi. Wspierają go kucharze z Indonezji.

Wnętrze lokalu jest eleganckie i inne niż w typowych restauracjach z kuchnią dalekowschodnią. Wystrój utrzymany w pastelowych ciepłych kolorach, w połączeniu z jasnym drewnem stwarza miły nastrój, a przedzielone muślinowymi kotarami wnętrze oraz punktowe oświetlenie stołów zapewniają komfort i pozwalają się wyciszyć.

W takim otoczeniu kreatywna kuchnia Marcina Sasina smakuje wyśmienicie. Goście mogą wybrać między menu degustacyjnym (trzy-, pięcio- i sześciodaniowym) i a la carte. Popisową potrawą jest halibut w mleku kokosowym. Delikatne mięso ryby tylko nieznacznie muśnięte kokosem i zaprawione odświeżającym aromatem trawy cytrynowej zdecydowanie najlepiej smakuje z odrobiną ryżu jaśminowego. Każde inne zestawienie mogłoby zepsuć tę harmonię smaku. Wielbicielom mięs można polecić pierś kaczki. Przygotowana metodą sous vide i chwilkę podsmażona, rewelacyjnie komponuje się z delikatnie zblanszowanymi młodymi warzywami oraz świeżymi śliwkami z aromatycznym sosem na bazie tychże owoców, a także imbiru, granatu i octu ryżowego.

PSST!?Niezależnie od tego, co potem wybiorą, szef kuchni powita gości osobiście, serwując pobudzające apetyt amuse-bouche.

13/20

Międzynarodowa/Elegancka

Hotel Sheraton Warsaw

Prusa 2

00-493 Warszawa

tel. +48 22 450 67 06

www.restauracja-inazia.pl

Czynne

pon.–sob. 17.00–23.00

niedz. 12.30–16.30 (brunch)

Średnie ceny

przystawka 41 zł

danie główne 92 zł

deser 29 zł

Menu degustacyjne

3 dania 120 zł

5 dań 220 zł

6 dań 240 zł

Płatność kartą

Visa MC AmEx

- Le Cedre, Warszawa

Szef kuchni Jamal Ayed

Lokal mieści się niedaleko zoo, przy alei Solidarności, naprzeciw wybiegu dla niedźwiedzi brunatnych albo, jak mówią warszawiacy – naprzeciw misiów. Serwuje autentyczną kuchnię libańską.

W restauracji czuć klimat Bliskiego Wschodu: bogato urządzone wnętrza z dominującymi złotem i czerwienią, wygodne siedziska z baldachimami, orientalne dywany, shishe. Le Cedre idealnie nadaje się na romantyczną (i nieco egzotyczną!) kolację, jak również spotkanie w gronie przyjaciół.

Karta jest bardzo obszerna. Warto spróbować którejś z przekąsek w chlebie libańskim podpiekanym na ruszcie, np. kallaj jebne z serem, arayes z mielonym mięsem lub zaatar zeit z aromatycznym oregano z oliwą. Można skusić się na jasną, delikatną, ale z wyraźnym orientalnym aromatem zupę z soczewicy shourbat addas. Kafta harra to pikantne grillowane szaszłyki z jagnięciny podawane z sosami, np. aromatyczną ostrą harissą albo kremowym czosnkowo-cytrynowym toum. Warto wziąć kharouf mehchi: na niewysokim walcu aromatycznego ryżu i w jego bezpośrednim sąsiedztwie spoczywają duszone do niezwykłej miękkości kawałki wybornej jagnięciny. Ciekawy zestaw deserów! Lubiącym, żeby było bardzo słodko, polecić można ousmallieh, czyli ciasto nitkowe, wyglądające jak makaron, z aksamitnym kremem budyniowym i pistacjami.

PSST!?Atrakcyjny wybór win libańskich, m.in. ze słynnej winnicy Château Musar.

10,5/20

Libańska/Swobodna

al. Solidarności 61

03-402 Warszawa

tel. +48 22 670 11 66

www.lecedre.pl

Czynne

codziennie 11.00–23.00

Średnie ceny

przystawka 20 zł

danie główne 47 zł

deser 25 zł

Menu degustacyjne

11 dań 59 zł

Płatność kartą

Visa MC AmEx

- Saffron Spices, Warszawa

Szef kuchni?Noel Sakhardande

Nowy Wilanów obrasta w kulinarne piórka. Pośród licznych pizzerii, kafeterii i cukierni jest i restauracja orientalna. Wnętrze jasne, z prostymi drewnianymi stolikami i wygodnymi krzesłami; na jednej ze ścian wiszą laboratoryjne fiolki z przyprawami. Niewielki, ogrodzony taras mieści kilka stolików. W kącie sali jest kącik zabaw dla najmłodszych gości.

W menu kuchnia hinduska i tajska. Każdą z nich reprezentuje niemal 100 potraw, co wzbudza obawy o jakość – nawet widok przemykającego ukradkiem przez salę kucharza o śniadej cerze nie uspokoi gościa nawykłego do miejsc z krótką, sezonową kartą. Obawy są jednak nieuzasadnione: zarówno składniki potraw, jak i ich przyrządzenie nie budzą zastrzeżeń.

Klasycznym starterem kuchni indyjskiej jest samosa – smażony w głębokim tłuszczu chrupiący pieróg wypełniony szczelnie aromatycznym farszem warzywnym lub mięsnym. Wegetariańska przystawka nie obciąża żołądka i pozwala kontynuować ucztę. A warto spróbować i specjałów z hinduskiego pieca tandoor, i kolorowych tajskich curry. Chicken tikka z kawałków zamarynowanego i upieczonego w tandoor kurczaka jest dymna i aromatyczna, vindaloo z jagnięciny ostre i palące, a wyjęte prosto z pieca chlebki naan i paratha – miękkie i elastyczne jak trzeba. W tajskiej części karty kusi słodkawy pad thai czy wyborna krucha kaczka w ostrym sosie z liśćmi bazylii.

PSST!?Wyjątkowo duży wybór dań bezmięsnych, także głównych, oczaruje nie tylko wegetarian.

10,5/20

Azjatycka/Rodzinna

Klimczaka 20, lok. 87

02-797 Warszawa

tel. +48 22 622 94 10

+48 22 621 13 92

www.saffronspices.pl

Czynne

codziennie 12.00–23.00

kuchnia:

codziennie do 22.30 Średnie ceny

przystawka 16 zł

danie główne 39 zł

deser 13 zł

Płatność kartą

Visa MC AmEx

Nie jestem ortodoksyjną wyznawczynią filozofii kilometra zero, nie cieszą mnie także mrożonki i gotowce, za to lubię obserwować sezonowość w rozmaitych zakątkach świata. Jesteśmy przecież globalną wioską i nie widzę powodu, by w dogodnych momentach z tego nie korzystać. Właśnie na Sycylii kończy się sezon na cytrusy i awokado. Można je sprowadzać przez internet dzięki polsko-włoskiej parze zapaleńców, którzy założyli firemkę InCampagna. Raz w miesiącu wszystkim chętnym pakują soczyste paczki, które kilka dni później kurier przynosi pod drzwi. Obezwładniający zapach niepryskanych skórek cytryn i pomarańczy powoduje, że święta można mieć co miesiąc.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”
Kultura
Muzeum Historii Polski: Pokaz skarbów z Villa Regia - rezydencji Władysława IV
Architektura
W Krakowie rozpoczęło się 8. Międzynarodowe Biennale Architektury Wnętrz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kultura
Zmarł Leszek Długosz