Zaprzęg z czterema psami może się poruszać z prędkością 50 km/h. Ma taką moc, że jeśli psy nie posłuchają komendy maszera, nie da się tej lokomotywy zatrzymać.
Wyścigi psich zaprzęgów kojarzą się ze śnieżnym pejzażem Ameryki Północnej. Okazuje się jednak, że miłośnicy tego sportu uprawiają go w różnych regionach świata i nie tylko zimą, ale i latem.
W regionach Alaski, Kanady, a także Syberii zaprzęg był kiedyś naturalnym środkiem transportu towarów, pasażerów i przesyłek pocztowych. 20 psów potrafiło przebyć w ciągu 6 godzin 120 km i ciągnąć ciężar o masie nawet 600 kg.
100 lat temu wyścigi stały się rozrywką poszukiwaczy złota. Do pracy i rozgrywek wybierano psy o szczególnych cechach. Miały być silne, ekonomiczne i odporne na warunki atmosferyczne. Jadały raz na kilka dni, spały zakopane w śniegu, a wiosną, gdy sanie stawały się bezużyteczne, często odpędzano je i musiały radzić sobie same. Krzyżowano je pod kątem użyteczności i pożądanych cech. Stąd wyłoniły się pierwotne rasy psów Północy.
Włóczęgi Północy
Syberyjskie husky, alaskańskie malamuty, japońskie psy rasy akita, psy grenlandzkie, samojedy i kilka innych ras do tej pory uważa się za psy zaprzęgowe. Teraz uroda przeważyła nad użytecznością. Husky i malamuty stały się w ostatnich latach ozdobą mieszkań i ogródków. Po przodkach pozostał im jedynie niezależny charakter i brak zapału do systematycznej pracy z człowiekiem. Są piękne, ale i ociężałe, a wyścigi psich zaprzęgów to nie dostojne przemierzanie śnieżnych pustkowi – to prawdziwy sport, z treningiem wymagającym konsekwencji i nieustannej pracy. Można go uprawiać profesjonalnie i rekreacyjnie, zarówno zimą na śniegu, jak i latem, gdy sanie zastępuje kołowy wózek.