Pierwsze lato następcy Łukasza Kruczka, Austriaka Stefana Horngachera, minęło nieźle: wzrosła forma Macieja Kota, były zwycięstwa indywidualne i drużynowe w Grand Prix, w reprezentacji odrodził się duch współpracy.
– Trener Horngacher zaczął w kwietniu od serii spotkań ze skoczkami. Już po miesiącu przekonał ich do siebie. Osiem lat Łukasza Kruczka to był czas niezaprzeczalnych sukcesów, problem polegał na wypaleniu relacji trenera z otoczeniem, starciu ambicji w kadrach A i B. Pojawiła się potrzeba świeżości – mówi „Rz" prezes Polskiego Związku Narciarskiego (PZN) Apoloniusz Tajner.
Zyski z zatrudnienia austriackiego szkoleniowca widać na wielu polach. – Horngacher nie tylko przyniósł nową energię, uporządkował współpracę w kadrach, ale też dał nam w pakiecie sporo nowinek z pracy w Niemczech. Wśród nich jest nowa platforma mierząca parametry odbicia, dzięki której można po nowemu układać programy treningowe. Kontakty trenera dały nam możliwość konsultacji z austriackimi naukowcami, także w sprawach sprzętowych – dodał prezes PZT.
Jesień przyniosła kolejny powód do optymizmu: Adam Małysz został dyrektorem koordynatorem kadry narodowej w skokach i kombinacji norweskiej. Świetny skoczek, gdy nadeszła nieco wymuszona przez brak sponsora przerwa w startach rajdowych, chce poświęcić więcej czasu młodszym kolegom.
– Podpisałem umowę na dwa lata. Zaczęła obowiązywać miesiąc przed tym, zanim ogłoszono oficjalnie, że pracuję w PZN. Za biurkiem nie mam zamiaru siedzieć. Gdyby na tym miało to polegać, nie zaakceptowałbym oferty – powiedział „Rz".