„Forever Pure": operacja na żywym organizmie

Czasami rzeczywistość przerasta wyobraźnię scenarzystów. Coś takiego stało się udziałem ekipy realizującej dokument „Forever Pure" o drużynie piłkarskiej Beitar Jerozolima.

Aktualizacja: 11.07.2017 20:48 Publikacja: 11.07.2017 19:49

„Forever Pure": operacja na żywym organizmie

Foto: Materiały promocyjne

To właściwie film o kibicach Beitaru deklarujących się jako „najbardziej rasistowscy w kraju". Wspierany od lat przez izraelską prawicę klub nigdy nie zatrudniał piłkarzy arabskiego pochodzenia, co w Izraelu nie jest bynajmniej normą, a w tamtejszej ekstraklasie gra również drużyna złożona z Palestyńczyków. Reżyserka Maya Zinshtein zaplanowała zdjęcia na sezon 2012/2013. Nie wiedziała wówczas o tym, że kontrowersyjny właściciel klubu, pochodzący z Rosji niedoszły burmistrz Jerozolimy, handlarz bronią i miliarder Arkadij Gajdamak, próbując otworzyć sobie nowe możliwości biznesowe, wyśle drużynę na mecz do rządzonej po dyktatorsku Czeczenii, a efektem tamtej podróży będzie także transfer do Beitaru dwóch piłkarzy grających dotąd w Groznym. Piłkarzy wyznających islam.

W świecie futbolu wydarzenia, do których na skutek tego transferu doszło w Jerozolimie, nie są bynajmniej normą: wbrew stereotypom piłkarscy kibice łatwiej niż przeciętni obywatele godzą się z wielokulturowością, wieloetnicznością czy wieloreligijnością, jeśli nawet nie w imię wartości, to w myśl pragmatycznej zasady „nieważne, skąd jesteś, ważne, byś dobrze grał".

W tym przypadku jednak fani odwrócili się od drużyny. Po tym jak Czeczenów przywitał na konferencji prasowej kapitan Beitaru, zaczęto go lżyć z trybun. Kiedy w końcu jeden z Czeczenów strzelił bramkę, najbardziej radykalna grupa fanów gremialnie wyszła ze stadionu, terroryzując pozostałych kibiców i doprowadzając do sytuacji, w której Beitar musiał rozgrywać mecze przy pustych trybunach. Widzowie wrócili dopiero na ostatnią kolejkę – w chwili gdy zwykle pewny miejsca w górnej połowie tabeli zespół rozpaczliwie bronił się przed spadkiem z ligi.

Po roku męczarni Bogu ducha winni czeczeńscy piłkarze wrócili do ojczyzny (jeden z nich trafił później do polskiej ekstraklasy), a poniewierani kapitan, trener i prezes musieli opuścić klub, sprzedany już zresztą przez Arkadija Gajdamaka.

Beitar wciąż pozostaje „czysty": zatrudnienie w nim muzułmanina czy Araba znów jest niewyobrażalne. Zdecydowałem się opowiedzieć o tym w „Rzeczpospolitej" nie tylko dlatego, że film „Forever Pure" przekracza kategorię, w ramach której go obejrzałem (na Przeglądzie Filmów Piłkarskich, zorganizowanym w Krakowie). Rzecz w tym, że sprawa ma wymiar uniwersalny i dotyka sposobu, w jaki często odbywa się komunikacja, także w naszym społeczeństwie.

Tak naprawdę kibicom Beitaru nie dano szansy na przyjęcie muzułmańskich piłkarzy. Nie przeprowadzono żadnej kampanii społecznej, niczego nie wytłumaczono. Po prostu: operowano na żywym organizmie – cóż z tego, że uprzedzeń i przesądów? Także w polskiej debacie publicznej znaleźlibyśmy przecież dziesiątki przykładów, w których przekonanie do czegoś drugiej strony sporu okazuje się niemożliwe ze względu na przyjętą z góry postawę: my jesteśmy oświeceni, wy jesteście ciemnogrodem, my jesteśmy patriotami, a wy zdrajcami itp.

Arkadij Gajdamak mówi do kamery, że nie obchodzi go, czy Czeczeni umieją grać w piłkę i że cieszy się, iż mogliśmy zobaczyć „prawdziwą twarz tego społeczeństwa". Widząc jego pogardę i butę, sam miałbym ochotę wyjść z trybuny.

Na szczęście jest to historia z happy endem: część kibiców Beitaru, nie godząc się z panoszącym się wokół rasizmem, postanowiła założyć własny, demokratyczny klub. ©?

Michał Okoński, dziennikarz „Tygodnika Powszechnego", autor książki i bloga „Futbol jest okrutny"

Film „Forever pure", „Na zawsze czyści" można zobaczyć w serwisie Netflix

To właściwie film o kibicach Beitaru deklarujących się jako „najbardziej rasistowscy w kraju". Wspierany od lat przez izraelską prawicę klub nigdy nie zatrudniał piłkarzy arabskiego pochodzenia, co w Izraelu nie jest bynajmniej normą, a w tamtejszej ekstraklasie gra również drużyna złożona z Palestyńczyków. Reżyserka Maya Zinshtein zaplanowała zdjęcia na sezon 2012/2013. Nie wiedziała wówczas o tym, że kontrowersyjny właściciel klubu, pochodzący z Rosji niedoszły burmistrz Jerozolimy, handlarz bronią i miliarder Arkadij Gajdamak, próbując otworzyć sobie nowe możliwości biznesowe, wyśle drużynę na mecz do rządzonej po dyktatorsku Czeczenii, a efektem tamtej podróży będzie także transfer do Beitaru dwóch piłkarzy grających dotąd w Groznym. Piłkarzy wyznających islam.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową