W 2016 roku zespół Downa był powodem tylko 37 proc. tzw. aborcji eugenicznych – wynika ze sprawozdania rządu z wykonania ustawy o planowaniu rodziny i warunkach przerywania ciąży. Takie sprawozdanie trafia do Sejmu co roku, jednak po raz pierwszy wskazano, jakie były konkretne przyczyny aborcji wykonanych z przesłanki mówiącej o upośledzeniu lub chorobie płodu.
Sprawozdanie powstało w szczególnym momencie. 10 stycznia do prac w komisji trafił obywatelski projekt zakazujący aborcji z tego powodu. Takich zabiegów jest większość. W 2016 roku przerwano w Polsce 1100 ciąż, z czego aż 1044 z uwagi na upośledzenia lub choroby płodu. Pozostałe przesłanki terminacji to zagrożenie zdrowia kobiety ciężarnej bądź ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.
A zwolennicy zakazania tzw. aborcji eugenicznej często podkreślali, że jest ona spowodowana głównie zespołem Downa. „W jednym obszarze należy doprowadzić do zmian. Chodzi o aborcję eugeniczną, czyli ze względu na wady płodu. Mam na myśli zwłaszcza chore dzieci z zespołem Downa, a to jest ogromna większość legalnych aborcji w Polsce" – mówił w 2016 roku prezes PiS Jarosław Kaczyński.
W październiku 2017 roku prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że „podpisze ustawę zakazującą aborcji eugenicznej, przede wszystkim, aby wykluczyć prawo do zabijania dzieci z zespołem Downa". O tym, że wśród ofiar aborcji „większość stanowią dzieci z zespołem Downa", mówił też list Episkopatu na Niedzielę Świętej Rodziny 31 grudnia.
Z rządowego sprawozdania wynika, że fakty są inne. Zespół Downa bez współistniejących wad somatycznych to jedynie 21 proc. aborcji. Kolejne 16 proc. to zespół Downa z wadami. Czym one są? – Najczęściej są to złożone wady serca, czasami wodogłowie albo wytrzewienie – mówi prof. Romuald Dębski, ginekolog znany ze sprzeciwu wobec zaostrzenia ustawy aborcyjnej.