W poniedziałek PiS przedstawił poprawki do własnego projektu zmian w Trybunale Konstytucyjnym. Jeszcze bardziej zaostrzają one i tak twarde rozwiązania, które partia Jarosława Kaczyńskiego lansuje od początku kadencji.
PiS chce wprowadzić zasadę, że skargi trafiające do Trybunału mają być rozpatrywane wedle kolejności wpływania. W „Rzeczpospolitej" zapowiadaliśmy, że PiS rozważa przyjęcie takiego rozwiązanie.
Paraliż TK
Wedle obecnych przepisów to prezes TK Andrzej Rzepliński kieruje wokandą i ma prawo przesuwać na czoło sprawy, które uważa za kluczowe. Wprowadzenie chronologii oznacza, że skargi złożone na ustawy autorstwa PiS będą rozpatrzone za kilka lat. W praktyce wyeliminuje to Trybunał z kontroli władzy, a więc PiS osiągnie to, o co od początku grał.
Arkadiusz Myrcha (PO) nazwał poprawki PiS bublem prawnym. – Mogą być one niezgodne z konstytucją – oświadczył. Tyle że w praktyce Trybunał nie zdąży ich zakwestionować. Dlaczego? Bo większość przepisów nowelizacji wchodzi w życie z dniem ogłoszenia – to kolejna poprawka. W ten sposób, nawet gdy TK dostanie skargę na tę nowelizację, to kierując się nowymi przepisami, będzie ją musiał ustawić na końcu kolejki. Będzie ją zresztą rozpatrywać w pełnym składzie, a sędziowie PiS będą mieli większość albo co najmniej blokującą mniejszość – to kolejna nowinka, którą już w minionym tygodniu zapowiedział PiS.
Zapis o rozpatrywaniu spraw po kolei wraz z zasadą, że TK bada sprawy w pełnym składzie (co najmniej 13 z 15 sędziów), w praktyce całkowicie zablokuje Trybunał. PiS robi wyjątek tylko dla skarg konstytucyjnych składanych przez obywateli – TK będzie mógł je rozpoznawać w składzie siedmiu sędziów.