Rzeczpospolita: Białorusini protestują przeciwko kontrowersyjnemu dekretowi o pasożytnictwie, który nakłada podatki na bezrobotnych. Jak manifestacje wpływają na sytuację wewnętrzną w państwie?
Kamil Kłysiński: Aleksander Łukaszenko z jednej strony zdecydował się na złagodzenie postanowień dekretu. Z drugiej strony straszy społeczeństwo, czemu wtóruje białoruska telewizja. Ostatnio emitowane są filmy dokumentalne sugerujące ryzyko powtórzenia ukraińskiego Majdanu na Białorusi. Poza tym Łukaszenko grozi liderom opozycji. Oskarża ich o sprzyjanie siłom zewnętrznym, czyli de facto Rosji, z którą ostatnio mu się nie układa.
To znaczy?
Obecny spór białorusko-rosyjski dotyczy m.in. współpracy sojuszniczej, także wojskowej, nie wspominając już o kwestiach energetycznych. Pogarszanie się tych stosunków to także efekt nawiązania ponownego dialogu między Białorusią a Unią Europejską, która ponad rok temu zniosła sankcje wizowe.
A jak te protesty wpływają na kontakty z Brukselą?