Rosja: Coraz więcej mieszkańców kraju dotkniętych jest biedą

Co trzeci Rosjanin chciałby otrzymywać darmową żywność w ramach pomocy socjalnej.

Aktualizacja: 02.03.2017 19:05 Publikacja: 01.03.2017 19:07

Żebracy na moskiewskiej ulicy.

Żebracy na moskiewskiej ulicy.

Foto: AFP

Czwarta część mieszkańców kraju zaś twierdzi, że bardzo jej potrzebuje.

Takie wyniki przedstawił rządowy ośrodek badań socjologicznych WCIOM. Według innych badań, porównawczych między Ukrainą i Rosją (prowadzących ze sobą niewypowiedzianą wojnę), biedy obawia się prawie tyle samo pytanych: 39 proc. Rosjan i 37 proc. Ukraińców. Mimo jednak zapewnień rosyjskich polityków, że sytuacja w kraju się poprawia (a na Ukrainie, jak twierdzi Kreml, pogarsza), to w Rosji w ciągu ostatnich lat rośnie liczba osób bojących się tego, na Ukrainie zaś – maleje. – To nic zaskakującego w kraju, gdzie trzeci rok z rzędu spadają dochody realne – wyjaśnia jeden z moskiewskich ekspertów gospodarczych.

Mimo że to Kijów stał się w rosyjskiej propagandzie symbolem biedy, to nad Dnieprem w ciągu ostatniego roku realne dochody wzrosły o 7,3 proc., a w Rosji spadły o 6,5 proc. Po raz pierwszy od wielu lat ukraińskie PKB zaczęło rosnąć (2 proc. w 2016), gdy rosyjskie spadło o 0,4 proc. (według danych Centralnego Banku Rosji).

W przeciwieństwie też do Ukrainy coraz więcej Rosjan boi się wzrostu cen (63 proc.) i bezrobocia (45 proc.). Ukraińcy też podzielają te obawy (51 proc. i 36 proc.), ale u nich liczba takich osób maleje w ciągu ostatnich dwóch lat, gdy w Rosji w tym czasie rośnie.

Tymczasem wśród rosyjskich polityków obowiązuje urzędowy optymizm. Premier Dmitrij Miedwiediew powiedział w poniedziałek na forum inwestorów w Soczi: „Zwyciężyliśmy bezrobocie, sytuacja na rynku (pracy) jest teraz stabilna". Ponieważ jest ono rekordowo niskie (5,4 proc.), „stanowi dumę urzędników różnego szczebla" – zauważył jeden z moskiewskich dziennikarzy. Ale właściciele rosyjskich firm pośrednictwa pracy ostrzegają, że „w ciągu najbliższych lat grozi skokowy wzrost bezrobocia z powodu zmniejszania się popytu na robotników niewykwalifikowanych". Eksperci ds. spraw socjalnych zaś wskazują, że wśród ponad 4 milionów osób bez pracy coraz więcej jest „chronicznych bezrobotnych", tzn. takich, którzy ponad rok pozostają bez pracy.

Jednocześnie eksperci finansowi informują, że w ciągu ostatniego pół roku o 10 proc. wzrosła liczba osób mogących ogłosić „upadłość konsumencką" (rosyjskie prawo przewiduje, że dotyczy to osób, które co najmniej przez 90 dni nie spłacają swoich zobowiązań finansowych nie mniejszych niż 500 tys. rubli, czyli ok. 8 tys. dolarów).

W tej sytuacji ponad 3 Rosjan poparło pomysł wprowadzenia „elektronicznych bonów żywnościowych". Zamiast dawnych „kartek na mięso" osoby o najniższych dochodach otrzymałyby rodzaj karty płatniczej, na którą co miesiąc służby socjalne przelewałyby pieniądze, za które można by kupować żywność – ale tylko rosyjskich producentów, i wyłącznie „produkty szybko psujące się". – O dłuższym okresie trwałości nie chcemy dawać, bo przehandlują za wódkę – przyznał jeden z moskiewskich urzędników.

Nikt jednak nie wie, ile osób potrzebuje takiej pomocy ani ile będzie kosztował taki program. Ministerstwo przemysłu i handlu szacuje, że ok. 15–16 mln. Jednak w całym kraju 22 miliony żyją na krawędzi ubóstwa, a 5 milionów pracuje za najniższą pensję.

– Nie należy dawać żadnych kartek, bo producenci żywności pokłócą się albo spróbują sprzedawać zgniłe produkty, albo spróbują zmusić ludzi, by kupowali tylko u nich – ostrzegł szef komitetu ds. socjalnych władz Petersburga Aleksandr Rżenienkow. Opierał się przy tym na własnym doświadczeniu. W Petersburgu liczącym ok. 4,6 mln mieszkańców aż 3,5 mln korzysta z różnych form pomocy socjalnej.

Czwarta część mieszkańców kraju zaś twierdzi, że bardzo jej potrzebuje.

Takie wyniki przedstawił rządowy ośrodek badań socjologicznych WCIOM. Według innych badań, porównawczych między Ukrainą i Rosją (prowadzących ze sobą niewypowiedzianą wojnę), biedy obawia się prawie tyle samo pytanych: 39 proc. Rosjan i 37 proc. Ukraińców. Mimo jednak zapewnień rosyjskich polityków, że sytuacja w kraju się poprawia (a na Ukrainie, jak twierdzi Kreml, pogarsza), to w Rosji w ciągu ostatnich lat rośnie liczba osób bojących się tego, na Ukrainie zaś – maleje. – To nic zaskakującego w kraju, gdzie trzeci rok z rzędu spadają dochody realne – wyjaśnia jeden z moskiewskich ekspertów gospodarczych.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Rosyjska wojna z książkami. „Propagowanie nietradycyjnych preferencji seksualnych”
Społeczeństwo
Wielka Brytania zwróci cztery włócznie potomkom rdzennych mieszkańców Australii
Społeczeństwo
Pomarańczowe niebo nad Grecją. "Pył może być niebezpieczny"
Społeczeństwo
Sąd pozwolił na eutanazję, choć prawo jej zakazuje. Pierwszy taki przypadek
Społeczeństwo
Hipopotam okazał się samicą. Przez lata ZOO myślało, że jest samcem