Książki spalono w wyższej szkole w Workucie (na północy kraju). Bibliotekarka przyznała, że wrzucono je do worków, wyniesiono na dziedziniec uczelni i wrzucono do ognia. Kolejne 450 książek przygotowano do zniszczenia w workuckiej politechnice i szkole technicznej w Uchcie. Wśród nich znajdują się m.in. podręczniki do ekonomii, filozofii i logiki napisane przez profesorów uniwersytetu moskiewskiego.
„Otwarta Rosja" wspierała wydawania książek w ramach programu „Unowocześnienie wykształcenia humanistycznego w Rosji". Zastępca przedstawiciela Rosji w Północno-Zachodnim Okręgu Federalnym (któremu podlega autonomiczna republika Komi, gdzie znajduje się Workuta i Uchta) Andriej Trawnikow jeszcze w grudniu pouczał miejscowych urzędników, że wydawany przy pomocy Sorosa książki „tworzą w środowisku młodzieżowym niewłaściwe wyobrażenie o historii ojczystej i popularyzują obce nam wartości".
Po otrzymaniu takich instrukcji urzędnicy na Dalekiej Północy rozesłali pisma do wszystkich szkół wyższych domagając się sprawdzenia, czy nie ma u nich książek współfinansowanych przez „Otwartą Rosję".
Pod koniec listopada rosyjska prokuratura generalna uznała fundację Sorosa za organizację „niepożądaną" ze względu na „zagrożenie konstytucyjnego ustroju i bezpieczeństwa państwa" jakie ona podobno stanowi. Prokuratura zajęła się „Otwartą Rosją", gdyż izba wyższa rosyjskiego parlamentu zażądała od niej sprawdzenia organizacji znajdujących się na tzw. patriotycznej czarnej liście. Organizacje nacjonalistyczne stworzyły taki spis instytucji, które powinny zostać usunięte z Rosji.
Uznanie za „niepożądaną organizację" w Rosji powoduje automatyczny zakaz działalności, miejscowym pracownikom danej organizacji grożą grzywny a szefom – do sześciu lat łagru. Cudzoziemcy związani z takimi organizacjami nie powinni otrzymywać rosyjskich wiz.