Pewnie wszyscy już słyszeli, że Maspex wrzucił 1 sierpnia na profil napoju energetycznego Tiger na portalu Instagram plakat ze środkowym palcem i podpisem „Dzień Pamięci. Chrzanić to, co było. Ważne to ,co będzie!”. Oczywiście plakat przygotowała agencja marketingowa  J. Walter Thompson Group Poland, odpowiedzialna za obsługę marki Tiger, ale na szczęście firma z Wadowic wzięła za to odpowiedzialność, bez zbyt wielu żenujących tłumaczeń.
Post po tygodniu usunięto, jak tylko ktoś skandal odkrył, bo profil energetyka na Instagramie, jak się okazało, nie cieszył się zbyt wielką popularnością. Firma przeprosiła i wpłaciła 500 tys. zł na konto zbiórki „Pomoc dla Powstańców” organizowanej przez Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej.

Kupa kasy, można pomyśleć. Dobry ruch. I tak jak media społecznościowe z początku zawrzały z oburzenia (plakat), tak po tym geście na firmę spłynęły ochy i achy. Od dwóch dni wszyscy mówią o marce Tiger. Dziś już głównie dobrze. Generalnie profil na Instagramie, który zbierał po 200 lajków za zdjęcie, tą jedną akcją zrobił marce olbrzymią reklamę, a po darowiźnie na długo pozostanie bardzo dobre wrażenie.

Dziś rano zrobiłem rekonesans. Podpytałem ludzi z branży, na ile by wycenili reklamę, jaką zrobiło marce całe to zamieszanie. Nikt nie miał wątpliwości, że 500 tys. to stanowczo za mało. Minimum 2 mln zł – usłyszałem od dziennikarza, który siedzi mocno w branży. Dodał, że tak błyskawiczna reakcja, niestety wskazuje na to, że to zaplanowana, cyniczna akcja. Błyskawiczna reakcja powinna być w takiej sytuacji normą, więc może nie ma co wyolbrzymiać... Ale z drugiej strony trudno posądzać polską branżę o profesjonalizm.

W każdym razie, jeśli Maspex nie chce mierzyć się z takimi oskarżeniami – proszę bardzo: wpłacając 2 mln zł i tak z pewnością wyjdzie na swoje. Na pewno kolejnych fundacji nie trzeba im podpowiadać. Brakujące półtorej bańki mogą rozłożyć na kilka innych zbiórek. Ale i tak polecę jedną, świetną akcję - „Nie Zapomnij o Nas, Powstańcach Warszawskich”. Patryk Markuszewski, z którym miałem kiedyś okazję zwiedzać Muzeum Powstania Warszawskiego, robi dla powstańców świetną robotę: kumpluje się z nimi, organizuje im spotkania z młodzieżą, pozwala poczuć się kimś ważnym – wzorem, na co bez wątpienia powstańcy zasługują.

Dobrze by było, jakby miał środki na to, by do każdego powstańca obchodzącego urodziny mógł przyjechać wolontariusz akcji z drobnym upominkiem albo jakąś paczką żywnościową. Jeśli naprawdę firmie Maspex jest głupio za ten plakat, jeśli nie jest to zaplanowana cynicznie akcja, niech pokaże, że nie chce na niej zarabiać. Na razie wcale nie tak łatwo w to uwierzyć.