Wcześniej Macierewicz unieważnił postępowania w sprawie budowy okrętów obrony Wybrzeża „Miecznik" i patrolowców z funkcją zwalczania min „Czapla".
W roku stulecia Marynarki Wojennej nie widać też żadnych symptomów, aby MON miał jakikolwiek sensowny plan rozwoju floty wojennej. Wszystkie programy dotyczące zakupu okrętów bojowych są opóźnione, a ogromna większość okrętów ma ponad 30 lat. Po przyjęciu do służby w poprzednim roku wybudowanego w polskiej stoczni niszczyciela min „Kormoran II" czekamy na zakończenie budowy okrętu ORP „Ślązak" (dawna korweta „Gawron"). Nikt nie wie, kiedy to się stanie.
Z ubiegłorocznego opracowania przygotowanego przez BBN wynika, że w 2016 r. Marynarka Wojenna liczyła 343 jednostki pływające, w tym 39 okrętów bojowych. Personel liczył ok. 7 tys. osób. Dzisiaj już wiadomo, że kolejny okręt podwodny został skreślony z tej listy. O tym, że Marynarka Wojenna powinna zostać odbudowana, od lat mówią politycy wszystkich opcji. Rok temu Biuro Bezpieczeństwa Narodowego przedstawiło „Strategiczną koncepcję bezpieczeństwa morskiego RP". BBN stawia m.in. na konieczność pozyskania przez Polskę fregat, a nie korwet lub małych okrętów rakietowych. Biuro rekomendowało zakup okrętów dowodzenia i wsparcia działań połączonych (specjalnych), a także samolotów rozpoznawczych i patrolowych. Według BBN „akwenami o żywotnym znaczeniu dla Polski" powinny być nie tylko Bałtyk z cieśninami duńskimi, ale także morza: Północne, Norweskie i Śródziemne, z przylegającymi do nich obszarami atlantyckimi, Morze Czarne, a także wody Arktyki. Program ten był więc wyjątkowo ambitny. Zdaniem jego autorów polska marynarka powinna dorównywać tym z Kanady, Australii lub Norwegii.
Dokument – zaakceptowany przez prezydenta Andrzeja Dudę – został zaprezentowany w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.
Z kolei wiceminister obrony narodowej Tomasz Szatkowski także rok temu przedstawił „Koncepcję obronną RP", w której rysował m.in. rozwój sił morskich. Przewidywała ona np. zbudowanie skutecznego systemu antydostępowego do wybrzeża, zakup czterech nowych okrętów podwodnych oraz trzech niszczycieli min, rozbudowę Morskiej Jednostki Rakietowej, a także odbudowę morskiego lotnictwa bojowego.
Dzisiaj wiemy jednak, że realizacja ani jednej, ani drugiej koncepcji nie jest realna z powodów finansowych. Od roku nie ruszyły żadne prace związane z realizacją tych ambitnych planów. Wprost przeciwnie, w ostatnich miesiącach padły one ofiarą ostrych cięć. Wszystko wskazuje na to, że w kolejnych latach zamiast nowych okrętów stare będą remontowane, aby przedłużyć ich czas służby. To obniża nasze zdolności skutecznego kontrolowania morskiej granicy, a także naszą wiarygodność wśród sojuszników.