W 2015 r. policja i inne służby skierowały do firm telekomunikacyjnych 1 mln 981 tys. zapytań o dane telekomunikacyjne, czyli m.in. billingi, informacje o abonentach i lokalizacji telefonów. Tak wynika z danych, które przed rokiem podała Fundacja Panoptykon, a podobne raporty przedstawiała od 2011 r. Wynika z nich na przykład, że rekordową liczbę 2 mln 351 tys. zapytań służby skierowały w 2014 r.
W tym roku po raz pierwszy Panoptykon nie przedstawi swojego zestawienia. To efekt głośnej nowelizacji zwanej „inwigilacyjną", którą Sejm przyjął na początku 2016 r.
Nowelizacja była wykonaniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Wynika z niego, że dotychczasowa praktyka sięgania po dane telekomunikacyjne bez jakiejkolwiek kontroli jest niezgodna z konstytucją i „stwarza ryzyko nadużyć".
– Na podstawie danych telekomunikacyjnych, szczególnie billingów i dotyczących lokalizacji telefonu, można ustalić niemal wszystko: z kim dana osoba się przyjaźni, czy ma kochankę i jak często chodzi do sklepu monopolowego – wylicza Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon.
Wykonaniem wyroku zajęło się PiS, a nowelizacja spowodowała protesty opozycji, rzecznika praw obywatelskich i organizacji pozarządowych. Ich zdaniem kontrola sięgania po dane telekomunikacyjne będzie fasadowa, bo ustawa autorstwa PiS przewiduje jedynie, że służby co pół roku będą składać sprawozdanie do sądów. Kontrowersje wzbudził też pomysł stworzenia stałego łącza do pobierania danych między służbami a firmami telekomunikacyjnymi.