Dymisja Antoniego Macierewicza wciąż budzi ogromne emocje. Decyzji premiera Mateusza Morawieckiego przyklasnęli zarówno prezydent Andrzej Duda, który od pewnego czasu nie ukrywał swoich złych relacji z ministrem, jak i opozycja oraz generałowie, którzy zdjęli mundury po konflikcie z nim. Były minister obrony Tomasz Siemoniak i były dowódca generalny gen. Mirosław Różański twierdzą, że Macierewicz był najgorszym ministrem od 25 lat.
Stronnicy byłego szefa MON, w tym członkowie partii rządzącej, przystąpili do kontrnatarcia. W ostrych słowach atakują prezydenta Dudę, oskarżając go wręcz o zdradę. Argumentują, że Macierewicz rozpoczął odbudowę polskiej armii, byśmy byli zdolni sami się bronić w razie agresji ze strony Rosji. Niektórzy twierdzą wręcz, że był najlepszym ministrem obrony od czasów... Józefa Piłsudskiego.
Bilans ponaddwuletnich rządów Macierewicza w MON nie jest jednoznaczny. Z jednej strony odblokował on awanse szeregowych i podoficerów, ale też wymienił wszystkich oficerów na kluczowych stanowiskach dowódczych (łącznie z szefem Sztabu Generalnego WP). Podwyżki dla pracowników wojska, zatrzymanie w armii szeregowych zawodowych i budowa Wojsk Obrony Terytorialnej spotkały się z sympatią żołnierzy.
Z drugiej strony Macierewicz ma na koncie liczne wpadki personalne (najsłynniejsza to sprawa Bartłomieja Misiewicza), medialne i dziesiątki niespełnionych obietnic, głównie dotyczących realizacji kosztownych, ale potrzebnych zakupów dla wojska – choćby kontraktów na dostawy śmigłowców i zestawów rakietowych, a także okrętów podwodnych. Zaniechania te miała przesłaniać rozbudowana celebra, która towarzyszyła wszystkim wystąpieniom ministra, i nieustanne odwoływanie się do zewnętrznego zagrożenia ze strony Rosji.
Faktem jest, że powołane przez Macierewicza Wojska Obrony Terytorialnej liczą już 7,6 tys. żołnierzy, planowane są większe wydatki budżetowe na armię (mają wzrosnąć do 2 proc. PKB), w Polsce stacjonuje 3,5 tys. sojuszniczych żołnierzy (głównie amerykańskich). Ale też od kilku miesięcy mamy do czynienia z ogromnym kryzysem kadrowym w armii. Konflikt z prezydenckim Biurem Bezpieczeństwa Narodowego, dotyczący m.in. strategii kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi, spowodował, że prezydent wstrzymał nominacje generalskie.