Lekarze walczą o uzdrowienie systemu ochrony zdrowia

Kilkudziesięciu lekarzy będzie głodować, a kilka tysięcy zamierza nie przyjść do pracy. W ten sposób chcą walczyć o uzdrowienie systemu ochrony zdrowia.

Aktualizacja: 02.10.2017 10:24 Publikacja: 01.10.2017 19:51

Lekarze walczą o uzdrowienie systemu ochrony zdrowia

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak

Regionalne punkty krwiodawstwa będą dziś najbezpieczniejszymi miejscami w kraju – żartują rezydenci, którzy masowo zamierzają w poniedziałek oddawać krew. Dzień przed protestem nieobecność w pracy deklarowały całe grupy młodych lekarzy z oddziałów szpitalnych w całej Polsce. „Anestezjologia w szpitalu X – do pracy nie przyjdzie żaden z rezydentów", „Pediatria w Y też" – pisali na Facebooku. W ten sposób wesprą kolegów głodujących w Warszawie.

Inaczej niż podczas zeszłorocznej manifestacji Porozumienia Zawodów Medycznych tym razem walczą o zwiększenie finansowania całego systemu.– Domagamy się wzrostu nakładów na ochronę zdrowia, bo bez tego nie zlikwidujemy kolejek i nadmiernej biurokracji, nie podniesiemy jakości leczenia, a wreszcie – nie zapewnimy poprawy warunków pracy i płacy – mówi Joanna Matecka, rzeczniczka Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL). I dodaje, że medycy oczekują formalnego zagwarantowania społeczeństwu reformy ochrony zdrowia.

Rezydenci (lekarze w trakcie specjalizacji) podkreślają, że wybrali formę protestu, która nie pokrzywdzi żadnego pacjenta. – Nie odchodzimy od łóżek, nie narażamy nikogo na niebezpieczeństwo. Wręcz promujemy zachowania prozdrowotne, zapełniając banki krwi – podkreśla Joanna Matecka.

Według zapowiedzi to najpowszechniejsza forma protestu. Za oddanie krwi przysługuje bowiem dzień wolny od pracy. Ci z ponad 17 tys. rezydentów, którzy jednak zdecydują się pracować, mają tego dnia założyć koszulki z przebitym laską, zakrwawionym wężem Eskulapa i napisem „Protest głodowy". Głodować w nieujawnianym na razie miejscu w Warszawie ma około 30 osób, głównie lekarzy. Udział zapowiedzieli też fizjoterapeuci, ratownicy medyczni i pielęgniarki.

Choć termin protestu był znany jeszcze przed wprowadzeniem sieci szpitali, rezydenci nie mogli wybrać lepszej daty. Poniedziałek to drugi dzień funkcjonowania ustawy o sieci szpitali, która przenosi punkty nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej do placówek szpitalnych. A jak mówią sami rezydenci, w większości placówek dyżurują w nich właśnie oni. Jeśli nie przyjdą do pracy – czy to ze względu na oddanie krwi, czy zwolnienie lekarskie – na nocnym dyżurze będzie ich musiał zastąpić ktoś ze starszych kolegów. To może jeszcze bardziej zdezorganizować pracę w wielu szpitalach, które w braku specjalistów bazują na lekarzach w trakcie specjalizacji. Najbardziej ucierpieć mogą małe szpitale w najodleglejszych miejscach Polski, które zmagają się z najpoważniejszymi brakami kadrowymi. Tym w dużych miastach zastępstwo zorganizować łatwiej.

Sami rezydenci liczą na to, że ich protest poruszy rządzących. – W ciągu ostatnich dwóch lat sięgnęliśmy po wszystkie znane w państwie demokratycznym środki oddziaływania na rząd, zorganizowaliśmy kilka manifestacji, wiele pikiet, zgromadziliśmy 240 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o płacach minimalnych w ochronie zdrowia. Bez skutku. Dlatego sięgamy po drastyczniejszą formę protestu, która być może lepiej podziała na wyobraźnię rządzących – mówi Damian Patecki, inicjator protestu. I dodaje, że z rozmów ze 150 parlamentarzystami, głównie z PiS, jakie przeprowadzili w ramach akcji „Adoptuj posła", wynika, że politycy boją się reformy służby zdrowia. – Usłyszeliśmy, że to bagno, do którego lepiej się nie zbliżać, bo ich wciągnie – podsumowuje Patecki.

Regionalne punkty krwiodawstwa będą dziś najbezpieczniejszymi miejscami w kraju – żartują rezydenci, którzy masowo zamierzają w poniedziałek oddawać krew. Dzień przed protestem nieobecność w pracy deklarowały całe grupy młodych lekarzy z oddziałów szpitalnych w całej Polsce. „Anestezjologia w szpitalu X – do pracy nie przyjdzie żaden z rezydentów", „Pediatria w Y też" – pisali na Facebooku. W ten sposób wesprą kolegów głodujących w Warszawie.

Inaczej niż podczas zeszłorocznej manifestacji Porozumienia Zawodów Medycznych tym razem walczą o zwiększenie finansowania całego systemu.– Domagamy się wzrostu nakładów na ochronę zdrowia, bo bez tego nie zlikwidujemy kolejek i nadmiernej biurokracji, nie podniesiemy jakości leczenia, a wreszcie – nie zapewnimy poprawy warunków pracy i płacy – mówi Joanna Matecka, rzeczniczka Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL). I dodaje, że medycy oczekują formalnego zagwarantowania społeczeństwu reformy ochrony zdrowia.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ochrona zdrowia
Obturacyjny bezdech senny – choroba niedoceniana
Ochrona zdrowia
Ćwiek-Świdecka: Kobiety kupują pigułki „dzień po” jak wtedy, gdy nie było recept
Ochrona zdrowia
Gdańskie centrum sportu zamknięte do odwołania. Znaleziono groźną bakterię
Ochrona zdrowia
Rewolucja w kodeksie etyki lekarskiej? Wykreślone ma być jedno ważne zdanie
Ochrona zdrowia
Izabela Leszczyna: WOŚP nie ma nic wspólnego z wydolnością systemu ochrony zdrowia