Ustawa o leczniczej marihuanie trafiła do kosza

Ustawa o leczniczej marihuanie, złożona w imieniu zmarłego na raka mózgu byłego rzecznika SLD, trafiła do kosza.

Aktualizacja: 24.02.2017 13:14 Publikacja: 23.02.2017 18:01

Tomasz Kalita (na zdjęciu z żoną Anną) stał się jedną z twarzy walki o medyczną marihuanę

Tomasz Kalita (na zdjęciu z żoną Anną) stał się jedną z twarzy walki o medyczną marihuanę

Foto: PAP, Radek Pietruszka

„Od kiedy wiem, że mam wielopostaciowego glejaka, życie całkowicie się zmieniło. Doceniam je, jak nigdy wcześniej" – napisał w sierpniu na Facebooku były rzecznik SLD Tomasz Kalita. Nie tylko ogłosił, że zmaga się z jednym z najgorzej rokujących nowotworów, ale też zaapelował o zalegalizowanie leczniczej marihuany. „Ponoć pomaga olej z marihuany. To straszne, że aby zrobić w mojej sytuacji wszystko, co możliwe, musiałbym łamać prawo. Oby mój post dał rządzącym do myślenia" – dodał.

Jeszcze w sierpniu Sojusz Lewicy Demokratycznej w formie petycji wniósł do Sejmu projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, a Kalita stał się jedną z twarzy walki o marihuanę wykorzystywaną w celach leczniczych. Spotkał się w tej sprawie z prezydentem Andrzejem Dudą, wysłał list do Jarosława Kaczyńskiego, występował w mediach i manifestował przed Sejmem.

Zmarł 16 stycznia. – Testament Kality to nie tylko ustawa o leczniczej marihuanie, ale także wołanie o inną jakość życia publicznego – mówił na jego pogrzebie były szef SLD Leszek Miller. Już wiadomo, że tego testamentu, przynajmniej w odniesieniu do ustawy złożonej przez SLD, nie uda się wypełnić. W czwartek sejmowa Komisja do Spraw Petycji wyrzuciła ją do kosza.

Ustawa zakładała stworzenie programu leczenia za pomocą tzw. Rick Simpson Oil. Nazwa preparatu pochodzi od nazwiska Amerykanina, który jako pierwszy zaczął stosować olej z kwiatów konopi w terapii nowotworowej. SLD proponował też depenalizację przywozu do Polski konopi używanych w celach leczniczych.

Skąd negatywna decyzja komisji? Zaważyła opinia Ministerstwa Zdrowia. Podczas posiedzenia wiceminister Krzysztof Łanda polemizował z fragmentem uzasadnienia, w którym SLD pisze, że preparaty z marihuany „w niektórych przypadkach sprzyjają zahamowaniu rozwoju" nowotworów. Wiceminister wywodził, że takie leki mogą być skuteczne główne w bólu przewlekłym, leczeniu przeciwwymiotnym, stwardnieniu rozsianym i zaburzeniach snu.

Łanda przypomniał, że niektóre preparaty pacjenci mogą już ściągać w refundowanym imporcie docelowym. Jednak jak wskazywał szef komisji Sławomir Piechota z PO, najważniejszym powodem odrzucenia petycji było to, że w Sejmie toczą się już prace nad ustawą, którą wniósł poseł Kukiz'15 Piotr Liroy-Marzec.

Rzeczniczka SLD Anna Maria Żukowska nie kryje rozczarowania. – Oczekiwaliśmy jakiegoś gestu, przykładowo skierowania opinii do Komisji Zdrowia. Posłów z Komisji Petycji niewiele by to kosztowało – mówi. Jej zdaniem ten gest by się przydał, bo projekt Liroya-Marca został poddany dużym modyfikacjom.

Projekt pierwotnie przewidywał, że pacjent mógłby sam sadzić konopie. Później w podkomisji pojawiła się propozycja, by uprawą zajął się Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich z Poznania. Jednak zdaniem resortu zdrowia uprawa w Polsce mogłaby być za droga. Ministerstwo zgłosiło poprawkę przewidującą import surowca, z którego leki powstawałyby w aptekach.

Czy wpłynie to na dostępność preparatów? Liroy-Marzec obawia się, że tak. Podczas posiedzenia Komisji ds. Petycji mówił, że import będzie trudny, bo w nowej wersji projektu zapisano obowiązek badań klinicznych surowca.

– Nie widzę powodu, dla którego niektóre badania musi przechodzić rumianek, a susz z marihuany już nie – ripostował wiceminister Łanda.

Obawy dotyczące importu podziela jednak szef Komisji Zdrowia Bartosz Arłukowicz z PO. – Przeprowadzenie badań jest trudne, bo pacjentów jest niewiele. Ta ustawa jest fasadowa. Zresztą najlepiej sprawę podsumował podczas jednej z komisji podwładny ministra zdrowia z Narodowego Instytutu Leków. Powiedział, że za wysoce szkodliwe uważa przetwarzanie konopi w pojedynczych aptekach, a nie w instytucie naukowym – komentuje Arłukowicz.

Również Anna Maria Żukowska obawia się, że nowelizacja nie spełni oczekiwań pacjentów. Jednak jej zdaniem testament Tomasza Kality ma szanse zostać wykonany, gdy SLD wróci do Sejmu. – Sprawy medycznej marihuany nie odpuścimy – obiecuje.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: w.ferefecki@rp.pl

„Od kiedy wiem, że mam wielopostaciowego glejaka, życie całkowicie się zmieniło. Doceniam je, jak nigdy wcześniej" – napisał w sierpniu na Facebooku były rzecznik SLD Tomasz Kalita. Nie tylko ogłosił, że zmaga się z jednym z najgorzej rokujących nowotworów, ale też zaapelował o zalegalizowanie leczniczej marihuany. „Ponoć pomaga olej z marihuany. To straszne, że aby zrobić w mojej sytuacji wszystko, co możliwe, musiałbym łamać prawo. Oby mój post dał rządzącym do myślenia" – dodał.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ochrona zdrowia
Obturacyjny bezdech senny – choroba niedoceniana
Ochrona zdrowia
Ćwiek-Świdecka: Kobiety kupują pigułki „dzień po” jak wtedy, gdy nie było recept
Ochrona zdrowia
Gdańskie centrum sportu zamknięte do odwołania. Znaleziono groźną bakterię
Ochrona zdrowia
Rewolucja w kodeksie etyki lekarskiej? Wykreślone ma być jedno ważne zdanie
Ochrona zdrowia
Izabela Leszczyna: WOŚP nie ma nic wspólnego z wydolnością systemu ochrony zdrowia