Francuzi za dwa tygodnie przystąpią do obrony tytułu mistrzów Europy, który wywalczyli dwa lata temu w Sofii. Są w formie, udowodnili to w Kurytybie, gdzie sięgnęli po zwycięstwo w finałowym turnieju Ligi Światowej, pokonując w decydującym spotkaniu Brazylię.
Francja, z Earvinem N'Gapethem, Kevinem Le Roux, Jenią Grebennikowem, znanymi z PlusLigi Benjaminem Toniuttim, Thibault Rossardem czy Julienem Lyneelem w składzie, gra najładniejszą siatkówkę na świecie.
Do drużyny dołączył przyjmujący Kevin Tillie, były siatkarz Zaksy Kędzierzyn-Koźle, który ma za sobą operację barku. Syn trenera reprezentacji był ważnym ogniwem zespołu, ale turniej w Kurytybie pokazał, że i bez niego Francuzi potrafią wygrywać.
W sobotę Polacy zmierzą się z Kanadą, która pod wodzą Stephane'a Antigi, byłego szkoleniowca naszej reprezentacji, odniosła historyczny sukces, zajmując w finale Ligi Światowej trzecie miejsce. W zespole są m.in. znany z naszych rozgrywek Jason DeRocco czy syn byłego trenera Kanadyjczyków, Nicholas Hoag. Polacy grali z Kanadą w fazie interkontynentalnej LŚ i wyszli z tej konfrontacji zwycięsko, ale do Final Six się nie zakwalifikowali.
Na zakończenie memoriału, w niedzielę, Polacy zmierzą się z Rosją. Mistrzowie olimpijscy z Londynu w Kurytybie nie stanęli na podium, ale w fazie interkontynentalnej wygrali z Polakami wyraźnie. Rosjan zobaczymy w Tauron Arenie w mocnym składzie, z Siergiejem Grankinem, Maksymem Michajłowem, czy Jegorem Kliuką, by wymienić tylko kilku asów.