Rz: W burzliwej atmosferze, przy sprzeciwie opozycji, po nocnych pracach w Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka Sejm uchwalił właśnie zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa. Jaka będzie nowa Rada?
Dariusz Zawistowski: Trudno przewidywać i jednoznacznie odpowiedzieć: dobra czy zła, lepsza czy gorsza od obecnej. Nie wiadomo przecież, jacy kandydaci, spośród jakiego grona wybrani, w niej zasiądą. Niezależnie jednak od tego, kto personalnie znajdzie się w składzie Rady, pozostaje problem, czy zostanie ona wybrana zgodnie z konstytucją. A to przecież może rodzić potem kolejne, bardzo poważne konsekwencje. Weźmy chociaż np. skrócenie kadencji obecnych członków Rady. Rzecz bardzo dyskusyjna, poważny problem. To rozwiązanie jest często krytykowane jako niekonstytucyjne. Takie informacje trafiają do społeczeństwa, a przecież bardzo istotne jest zaufanie społeczne i postrzeganie tego organu. Czy będzie odbierany jako niezależny, czy niezależność będzie podawana w wątpliwość. Czas pokaże.
Co, pana zdaniem, jest najgroźniejsze w tych nowych, uchwalonych właśnie przepisach?
Groźnych rzeczy jest kilka, ale wydaje mi się, że najgroźniejszy jest sam sposób wyboru sędziów – członków Rady. Trzeba spojrzeć, jaka będzie pozycja ustrojowa KRS w relacji do innych władz. W rezultacie tych zmian okaże się, że władza sądownicza jako jedyna nie wybiera swoich przedstawicieli. Będzie ich miał prezydent, parlament aż 21, a władza sądownicza żadnego. Może się okazać, że żaden kandydat ze zgłoszonych przez środowisko sędziowskie w ramach swojej puli nie wejdzie w skład Rady, bo np. 15 zgłoszonych przez obywateli obsadzi wszystkie miejsca. Jest jeszcze jedna sprawa – zmarginalizowana rola samorządu sędziowskiego. Ten do tej pory miał dużo do powiedzenia przy wyborach reprezentantów środowiska, nie tylko zresztą do Rady. Teraz jego rola zostanie sprowadzona do zera.
Czy wybór sędziów członków KRS przez posłów, a więc polityków, może uderzyć w niezależność Rady?