Dariusz Zawistowski: W takich warunkach nie robi się reformy

Najgroźniejszą rzeczą w nowej ustawie o KRS jest sam sposób wyboru sędziów – członków Rady – mówi przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa, prezes Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.

Aktualizacja: 11.12.2017 09:40 Publikacja: 11.12.2017 06:46

Dariusz Zawistowski

Dariusz Zawistowski

Foto: tv.rp.pl

Rz: W burzliwej atmosferze, przy sprzeciwie opozycji, po nocnych pracach w Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka Sejm uchwalił właśnie zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa. Jaka będzie nowa Rada?

Dariusz Zawistowski: Trudno przewidywać i jednoznacznie odpowiedzieć: dobra czy zła, lepsza czy gorsza od obecnej. Nie wiadomo przecież, jacy kandydaci, spośród jakiego grona wybrani, w niej zasiądą. Niezależnie jednak od tego, kto personalnie znajdzie się w składzie Rady, pozostaje problem, czy zostanie ona wybrana zgodnie z konstytucją. A to przecież może rodzić potem kolejne, bardzo poważne konsekwencje. Weźmy chociaż np. skrócenie kadencji obecnych członków Rady. Rzecz bardzo dyskusyjna, poważny problem. To rozwiązanie jest często krytykowane jako niekonstytucyjne. Takie informacje trafiają do społeczeństwa, a przecież bardzo istotne jest zaufanie społeczne i postrzeganie tego organu. Czy będzie odbierany jako niezależny, czy niezależność będzie podawana w wątpliwość. Czas pokaże.

Co, pana zdaniem, jest najgroźniejsze w tych nowych, uchwalonych właśnie przepisach?

Groźnych rzeczy jest kilka, ale wydaje mi się, że najgroźniejszy jest sam sposób wyboru sędziów – członków Rady. Trzeba spojrzeć, jaka będzie pozycja ustrojowa KRS w relacji do innych władz. W rezultacie tych zmian okaże się, że władza sądownicza jako jedyna nie wybiera swoich przedstawicieli. Będzie ich miał prezydent, parlament aż 21, a władza sądownicza żadnego. Może się okazać, że żaden kandydat ze zgłoszonych przez środowisko sędziowskie w ramach swojej puli nie wejdzie w skład Rady, bo np. 15 zgłoszonych przez obywateli obsadzi wszystkie miejsca. Jest jeszcze jedna sprawa – zmarginalizowana rola samorządu sędziowskiego. Ten do tej pory miał dużo do powiedzenia przy wyborach reprezentantów środowiska, nie tylko zresztą do Rady. Teraz jego rola zostanie sprowadzona do zera.

Czy wybór sędziów członków KRS przez posłów, a więc polityków, może uderzyć w niezależność Rady?

Ten wybór rodzi bardzo poważne niebezpieczeństwo upolitycznienia Rady.

Będzie pan apelował do sędziów, by nie zgłaszali swoich kandydatur na członków nowej Rady?

Nie będę. To jest decyzja indywidualna każdego sędziego i nigdy bym z takim apelem nie wystąpił. Nie można im czegokolwiek narzucać. Każdy jednak, kto się zdecyduje, musi mieć świadomość, jak przepisy reformujące KRS zostały uchwalone i z czym wiąże się ich kandydowanie. Ale o tym musi zdecydować każdy indywidualnie.

Śledził pan prace w komisji sejmowej. Było bardzo gorąco? Agresywnie? Merytorycznie? Toczyła się w ogóle jakaś dyskusja? Ktoś słuchał opinii Rady?

Generalnie było dużo emocji. Śledziłem prace na bieżąco. Proszę mi wierzyć, że nie było miejsca na merytoryczną dyskusję. Czas wystąpień został ograniczony – najpierw do 3 minut, a potem do jednej minuty. Tak nie można tworzyć prawa. Przecież to jest ustawa ustrojowa. Poprawki dostaliśmy i my, i posłowie tuż przed rozpoczęciem posiedzenia. Najpierw były one zgłaszane, a za chwilę wycofywane. Nie było czasu na zastanawianie się nad ich sensem, nie wspominając o konsekwencjach. A przecież zmieniały one w sposób zasadniczy projekt przygotowany przez prezydenta. Tymczasem KRS, chyba najbardziej zainteresowana, nie miała szansy wyrazić opinii.

Znamy już wersję uchwaloną przez Sejm. Jak pan ocenia ten projekt w zestawieniu z tym, który w lipcu zawetował prezydent Andrzej Duda?

Tamten był gorszy. Przewidywał np. podział Krajowej Rady Sądownictwa na dwa zgromadzenia. Pomysł dla mnie zupełnie niezrozumiały. Ale w ostatecznym rozrachunku obecny, uchwalony niewiele różni się od zawetowanego. Wprowadza wprawdzie kwalifikowaną większość przy wyborze, ale w praktyce mało prawdopodobne jest, że zostanie zbudowana taka większość. Zdecydują więc ci, którzy mają większość w Sejmie. A przecież intencja prezydenta była zupełnie inna. Prezydent podkreślał, że chce, by proces wyboru był jak najbardziej transparentny, żeby znalazł się czas i miejsce na debatę nad kandydatami i żeby ten proces wyboru jak najbardziej odpolitycznić. To, co zostało, jest bardzo polityczne. Ciągle problemem jest też konstytucyjnosć tego rozwiązania.

A fakt, że posiedzenia Rady będą transmitowane online, podoba się panu? Sędziowie nie protestowali przeciwko takiemu rozwiązaniu...

W tej sprawie nie mam żadnych zastrzeżeń. Mówiliśmy od początku, że takie rozwiązanie można wprowadzić. Trzeba było jednak stworzyć pewne gwarancje prywatności dla kandydatów. I takie też się pojawiły w ustawie. Tak więc nie wszystko będzie transmitowane. To jest jedna z rzeczy dobrych, jakie znalazły się w projekcie. Można dyskutować, czy jest to bardzo potrzebne czy mniej, ale co do zasady nie widzę problemu. A może być z tego nawet trochę pożytku. Kiedy np. obywatele zobaczą, jak naprawdę wygląda wybór kandydata na sędziego czy dopuszczenie go do zawodowego awansu.

Kiedy, pana zdaniem, może zacząć działać nowa Krajowa Rada Sądownictwa?

Wszystko zależy od tego, jak będzie wyglądał proces zgłaszania się kandydatów na jej członków. Ustawa przewiduje na to nie dłużej niż 90 dni. Z tego, co widzimy i słyszymy, wnioskujemy, że jest ogromna determinacja, żeby szybko wybrać nową radę. Wiele zależy od tego, kiedy ustawę rozpatrzy Senat i podpisze prezydent. Potem przecież czeka ją jeszcze publikacja w Dzienniku Ustaw. Kiedy jednak pani pyta o datę, to myślę, że luty 2018 r. jest całkiem realny.

—rozmawiała Agata Łukaszewicz

Rz: W burzliwej atmosferze, przy sprzeciwie opozycji, po nocnych pracach w Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka Sejm uchwalił właśnie zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa. Jaka będzie nowa Rada?

Dariusz Zawistowski: Trudno przewidywać i jednoznacznie odpowiedzieć: dobra czy zła, lepsza czy gorsza od obecnej. Nie wiadomo przecież, jacy kandydaci, spośród jakiego grona wybrani, w niej zasiądą. Niezależnie jednak od tego, kto personalnie znajdzie się w składzie Rady, pozostaje problem, czy zostanie ona wybrana zgodnie z konstytucją. A to przecież może rodzić potem kolejne, bardzo poważne konsekwencje. Weźmy chociaż np. skrócenie kadencji obecnych członków Rady. Rzecz bardzo dyskusyjna, poważny problem. To rozwiązanie jest często krytykowane jako niekonstytucyjne. Takie informacje trafiają do społeczeństwa, a przecież bardzo istotne jest zaufanie społeczne i postrzeganie tego organu. Czy będzie odbierany jako niezależny, czy niezależność będzie podawana w wątpliwość. Czas pokaże.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara