W 2015 r. Krajowa Rada Sądownictwa rozpatrzyła blisko 2 tys. kandydatur startujących na wakat. Do prezydenta trafiło 516 wniosków o powołanie. Czy byli to rzeczywiście najlepsi kandydaci? Opinie o procedurze nominacyjnej bywają różne. Część sędziów, głównie warszawskich, uważa, że wybór jest transparentny. Ci z mniejszych miast mają jednak mniejsze szanse na awans. Niemal zawsze przegrywają z konkurencją.
Nic więc dziwnego, że środowisko samo szuka pomysłu, jak poprawić procedurę nominacyjną. Padły pierwsze propozycje. Chodzi o to, by wprowadzić do procedury nominacyjnej dodatkowy egzamin – test z wiedzy. Co na to sędziowie?
Weryfikacja z wiedzy
Taki egzamin piszą np. sędziowie w Rumunii – mówi sędzia Katarzyna Kościuk-Kowalczyk. Chodzi o sprawdzian merytorycznej wiedzy niezbędnej do orzekania w wydziale, do którego sędzia aspiruje. Obok wyniku testu przy ocenie kandydata brano by też pod uwagę opinię o kandydacie i ocenę jego dotychczasowej pracy.
– Konkurs sędziów kandydujących do Sądu Najwyższego jest na tyle otwarty, że zainteresowani wyborem mogą śledzić wysłuchania kandydatów przez internet.
Sędzia Bartłomiej Przymusiński z Sądu Rejonowego w Poznaniu nie mówi nie dodatkowemu egzaminowi.