Podwykonawcy sędziów - zlecanie projektów orzeczeń i ich uzasadnień w sądach powszechnych

Ze wsparcia przy przygotowywaniu wyroku wcześniej niż w Trybunale korzystali sędziowie sądów powszechnych. Już wówczas zostali skrytykowani.

Aktualizacja: 05.09.2017 11:18 Publikacja: 04.09.2017 18:43

Podwykonawcy sędziów - zlecanie projektów orzeczeń i ich uzasadnień w sądach powszechnych

Foto: Fotolia

W raporcie Najwyższej Izby Kontroli z 2012 r. dotyczącym wykonania budżetu państwa w 2011 r. w części Sądy powszechne stwierdzono nieprawidłowe wypłacenie w Sądzie Rejonowym w Białymstoku 21,6 tys. zł wynagrodzeń za sporządzenie projektów orzeczeń i ich uzasadnień osobom spoza grona pracowników sądu.

Resort wiedział

Ta informacja była też przedmiotem interpelacji (nr 7097) ówczesnego posła PO i późniejszego wiceministra sprawiedliwości Jerzego Kozdronia. Ten wskazywał, że z żadnych przepisów nie wynika prawo, a nawet milczące przyzwolenie na to, by czynności z zakresu wymiaru sprawiedliwości, nawet w formie projektów orzeczeń czy uzasadnień, mogły być sporządzane przez osoby trzecie. Rozstrzygnięcia sądu muszą być oparte na wewnętrznym przekonaniu sędziego, z niego również powinno wynikać uzasadnienie wyroku.

Ówczesny wiceminister sprawiedliwości Grzegorz Wałejko potwierdził, że problem dotyczył kilku sądów. Umowy zawierane były z pracownikami sekretariatów sądowych, aplikantami Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, aplikantami sądowymi i radcowskimi, ale też studentami prawa. Minister zobowiązał prezesów i dyrektorów sądów do wnikliwej kontroli zawierania takich zleceń, jedynie w wyjątkowy dla sprawowania wymiaru sprawiedliwości wypadkach.

Powtórka w Trybunale

„Rzeczpospolita" opisała pięć umów, w których Trybunał zleca w 2015 r., przynajmniej tak napisano w umowach, przygotowanie „projektu orzeczenia" pracownikom Trybunału niebędącym asystentami sędziów, raz prawnikowi z Instytutu Nauk Prawnych PAN. Dotyczyły one spraw z referatu wiceprezesa TK Stanisława Biernata. Przyznał on, że bodaj trzy albo cztery razy korzystał z pomocy osób niebędących jego etatowymi asystentami, jedna osoba była zatrudniona w Trybunale, a druga nie. I wskazywał, że te osoby nie przygotowywały jednak projektów rozstrzygnięć ani uzasadnień, ale zbierały materiały i dokonywały analiz prawnych. Proces czasem był długi, sędzia wydał takiej osobie instrukcje co do sposobu sformułowania uzasadnienia rozstrzygnięcia, co często następowało metodą kolejnych przybliżeń, a opracowanie było oczywiście przez sędziego weryfikowane. Zlecenia miały przyśpieszyć rozpoznanie tych spraw.

Podobnych zleceń TK mogło być więcej. Ich treść nie została jednak do tej pory upubliczniona. Ujawnione nazwy umów dotyczą czterech–pięciu sędziów, ale nie określają konkretnych spraw. Wśród nich jest sędzia TK w stanie spoczynku Teresa Liszcz.

– W wąskim zakresie korzystałam ze wsparcia pracownika naukowego z UJ – tłumaczy prof. Liszcz. – Chodziło o kwerendę literatury prawnej i orzecznictwa. Wsparcie takie po dłuższym zwolnieniu lekarskim zaproponował mi prezes Andrzej Rzepliński z dyrektorem Maciejem Granieckim – dodaje.

Prof. Rzepliński powiedział wcześniej „Rzeczpospolitej", że wiedział o takich umowach, choć sam z nich nie korzystał.

Z kolei Graniecki w imieniu Biura TK podpisywał umowy.

– Nie przypuszczam, aby w umowie mnie dotyczącej było sformułowanie „opracowanie projektu orzeczenia", gdyż byłoby ono niedopuszczalne – zapewnia prof. Liszcz. – Przypuszczam jednak, że większość sędziów korzystało z takiego wsparcia.

Podobna umowa dotyczyła Marka Kotlinowskiego, sędziego w stanie spoczynku TK.

– Nawet nie widziałem tej umowy, i chętnie bym się z nią zapoznał. Czekam na jej ujawnienie przez TK. Tylko w jednej sprawie, i to w wąskim zakresie: szczegółowej kwestii filozoficznej, korzystałem pomocy specjalisty w tej dziedzinie. Zlecenie opiewało na kilkaset złotych. Poza tym korzystałem wyłącznie z pomocy własnych asystentów. Faktem jest zaś, że statystycznie rzecz biorąc, sędziowie Trybunału mają do przeczytania setki stron orzeczeń dziennie – tłumaczy Kotlinowski.

Prezes Biernat podkreśla, że w czasie jego kadencji każdy z sędziów brał udział w rozpatrywaniu średnio kilkudziesięciu spraw rocznie. Rzecz w tym, że sprawa sprawie nierówna, a problem, o którym piszemy, to przygotowywanie projektów orzeczeń dla sędziego sprawozdawcy, a tych wypada rocznie mniej więcej sześć.

Ewa Łętowska, sędzia TK w stanie spoczynku, wyliczyła, że w swej dziewięcioletniej kadencji występowała w 2002 r. (niepełny rok pracy) w trzech wyrokach, w 2003 r. w sześciu, w 2004 r. w 11, w 2005 r. w sześciu, w 2007 r. w dziewięciu, w 2008 r. w 10, w 2009 r. w sześciu i w 2010 r. w sześciu. W całej kadencji jako sędzia sprawozdawca orzekała więc w 57 wyrokach (bez postanowień, umorzeń). Jakkolwiek by liczyć, wypada sześć wyroków rocznie.

Gorący rok?

Warto pamiętać, że 2015 r. był bardzo gorący dla TK.

25 czerwca 2015 r. parlament uchwalił nową ustawę o TK, która dopuściła do wyboru przez odchodzący Sejm dwóch sędziów na zapas. 30 sierpnia ustawa ta weszła w życie, a 8 października Sejm poprzedniej kadencji wybrał, głównie głosami PO–PSL, pięciu nowych sędziów. 25 października PiS wygrał wybory większością umożliwiającą mu samodzielne rządzenie i zakwestionował wybór pięciu sędziów przez poprzedni Sejm. Wybór tylko dwóch sędziów z tej piątki zakwestionował Trybunał. 2 grudnia nowy Sejm wybrał pięciu sędziów z rekomendacji PIS, mimo że według Trybunału trzy miejsca były już obsadzone.

Spór ten przeciągnął się do 19 grudnia 2016 r., kiedy skończyła się kadencja prezesa Rzeplińskiego. Stanisław Biernat jeszcze przez pół roku był wiceprezesem TK, choć większość czasu na wymuszonym zaległym.

5–6 spraw rocznie zakończonych wyrokami ma sędzia TK

Opinia dla „Rzeczpospolitej"

Joanna Guttzeit, sędzia sądu niemieckiego

W Niemczech instytucja asystenta na poziomie sądów powszechnych jest nieznana. Występują oni jedynie w sądach federalnych – Sądzie Najwyższym i Trybunale Konstytucyjnym. Są to doświadczeni i uznani sędziowie delegowani do tych sądów na trzy lata. To bardzo ułatwia późniejszą karierę, np. zostanie sędzią Trybunału Konstytucyjnego. Asystenci pełnią rolę pomocniczą, zbierają orzecznictwo, opracowują stan faktyczny, przygotowują opinię prawne. Ostateczna decyzja należy jednak do izby, w której zasiadają sędziowie główni, słynący z tego, że potrafią nieraz obradować trzy dni nad pojedynczym sformułowaniem w orzeczeniu. Wszyscy sędziowie podpisują klauzulę o poufności, nie do pomyślenia jest przekazanie informacji o sprawie osobom z nią niezwiązanym, niebędącym stronami. To są zasady etyki zawodowej, których się bardzo mocno trzymamy.

—cyd

W raporcie Najwyższej Izby Kontroli z 2012 r. dotyczącym wykonania budżetu państwa w 2011 r. w części Sądy powszechne stwierdzono nieprawidłowe wypłacenie w Sądzie Rejonowym w Białymstoku 21,6 tys. zł wynagrodzeń za sporządzenie projektów orzeczeń i ich uzasadnień osobom spoza grona pracowników sądu.

Resort wiedział

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP