Wśród ponad 9,4-tys. rzeszy sędziów jawnych oświadczeń jest ok. 65 proc. Pozostali złożyli oświadczenia przed 6 stycznia 2017 r., kiedy obowiązywały jeszcze stare zasady nienakazujące ich ujawniania w internecie. Jak sprawdziliśmy w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie, prawie połowa sędziów apelacji skorzystała z takiej możliwości. Po tej dacie nowela prawa o ustroju sądów powszechnych wprowadziła zasadę jawności oświadczeń majątkowych sędziów. Nieujawniane są tylko dane adresowe, informacje o lokalizacji nieruchomości oraz umożliwiające identyfikację ruchomości sędziego.
Co sędziowie wpisywali w oświadczenia? Bardzo różne rzeczy. Od zegarków przez zabytkową broń czy meble po motocykle, quady, biżuterię, akcje, gotówkę w złotych polskich, dolarach czy euro, udział w funduszach inwestycyjnych, domki wakacyjne, samochód itd.
Czego jeszcze można dowiedzieć się w internecie?
O nieruchomościach (domach, mieszkaniach i ich powierzchni), samochodach (marka, rok produkcji, cena zakupu). W co trzecim przeanalizowanym oświadczeniu pojawiają się też spore sumy kredytów, najczęściej na zakup i remont domu czy mieszkania.
Bardzo dużo było też wniosków o utajnienie oświadczenia, kiedy jawność rodzi zagrożenie dla sędziego lub jego bliskich. Uwzględnionych zostało jednak tylko siedem, wszystkie dotyczyły sędziów z wydziałów karnych.