Rozumiem sędzię, która w głośnej sprawie śmierci Ewy Tylman dyscyplinowała Krzysztofa Rutkowskiego, jak ma zeznawać, ale rozumiem także tego znanego detektywa, nie da się bowiem zaprzeczyć, że rozprawa sądowa jest też miejscem swego rodzaju spektaklu. Raz dramatycznego, innym razem komedii, a w ogromnej liczbie spraw wszelkie formy można tam znaleźć. Nic dziwnego, że kiedyś, gdy nie było szerszej oferty telewizyjnej, do sądu ściągała duża widownia.
Detektyw był świadkiem, ale spóźnił się 20 minut, co się zdarza, ale sędzia po kwadransie nałożyła na niego 1000 zł grzywny, potem ją uchyliła (to też standard), ale napięcie rosło, tym bardziej że Rutkowski przystąpi do zeznań w przeciwsłonecznych okularach i chciał korzystać z pomocy dokumentów, a sędzia kazała mu zdjąć okulary i odłożyć dokumenty.
Po ludzku patrząc, mógł to odebrać jako szykanę, wszak był świadkiem, wypełniał obywatelski obowiązek, nie dziwi mnie zbytnio, że energiczny detektyw powiedział: – Sąd ma bardzo agresywny stosunek do mnie, czego nie rozumiem. Nie dziwi mnie też odpowiedź sędzi: – Sąd dyscyplinuje pana, bo próbuje pan zrobić show ze swoich zeznań, co jest niedopuszczalne.
Nie byłem na tej rozprawie, ale gdyby ograniczyć się do tych informacji (tak jak sąd ogranicza się do tego, co ma w aktach), to w mojej ocenie to sędzia nieco przesadziła. Wielu świadków nosi okulary, a ciemne czasem chronią wzrok, choć rozumiem, że sędzia powinien mieć możliwość obserwowania reakcji świadka, jego mimiki, bo to też ma znaczenie – to trzeba jednak świadkowi wyjaśnić. Bardziej skomplikowana jest sprawa notatek. Naturalne jest, że świadek ma je ze sobą, jak ma zeznawać na okoliczności sprzed lat, ale pryncypialni sędziowie (by nie powiedzieć formaliści) nie pozwalają z nich korzystać, wychodząc z założenia, że świadek zeznaje to, co pamięta, co ma w głowie. Inni z kolei pozwalają sięgać do notatek, bez których zeznanie wiele traci. Świadek, który przeczytał notatki na korytarzu sądowym kwadrans wcześniej, błyszczy, a ten, który nie przeczytał, ma luki w zeznaniach. Zostawmy ten ciekawy spór prawniczy, faktem jest, że świadek o tym może nie wiedzieć i sędzia zakaz korzystania z notatek winien mu wyjaśnić.
Co do show, jasne, że uczestnicy rozprawy, zarówno podsądni, jak i ich prawnicy, starają się grać swoją rolę jak najlepiej – a widownią dla nich jest sąd oraz publiczność w tzw. sprawach medialnych. Nie przypuszczam, by sędziowie byli tu wyjątkiem, choć dla nich widownią jest publiczność, prasa, i widownia telewizyjna.