W ostatni poniedziałek Sąd Najwyższy zajmował się sprawą sędziego Zbigniewa M., który fałszując dwukrotnie podpis swojego teścia na wniosku o przyznanie dotacji rolnej, wyłudził od Agencji Restrukturyzacji Rolnictwa ok. 2 300 złotych.
Za przestępstwa fałszowania podpisu i oszustwa sędzia został skazany prawomocnym wyrokiem karnym na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Sprawa trafiła też do sądu dyscyplinarnego, który wymierzył mu karę złożenia z urzędu, ale sędzia odwołał się do Sądu Najwyższego. Przekonywał, że kara była niewspółmierna do wagi i ciężaru przewinienia, a nieuczciwie pobrane dotacje zostały zwrócone. Zarzucił również wyrokowi, że nie uwzględnia on okoliczności łagodzących, w tym pozytywnej opinii środowiska i trudnej sytuacji rodzinnej.
Sąd Najwyższy zmienił karę wymierzoną sędziemu w ten sposób, że pozbawił go stanu spoczynku i uposażenia sędziowskiego, a zatem dostosował sankcję do statusu służbowego sędziego, który z dniem 1 kwietnia tego roku przeszedł w stan spoczynku.
Skład orzekający uznał, że popełniony czyn jest bardzo poważny, narusza godność urzędu i wizerunek wymiaru sprawiedliwości, w związku z czym zasługiwał na najwyższy możliwy wymiar kary.
- Oczywiste jest, że sędzia Zbigniew M. uchybił godności sędziego, dopuścił się przestępstwa, które wypełnia znamiona czynu niedozwolonego i jest to najpoważniejszy delikt dyscyplinarny – skonkludował w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia SN Henryk Pietrzkowski.