Papierowe ustępstwa PiS - plany dot. złagodzenia reformy sądownictwa komentuje Tomasz Pietryga

Pomysły PiS na złagodzenie niektórych reform przeprowadzonych w sądach mają służyć kontrolowaniu sporu o praworządność toczonego od dwóch lat z Brukselą. Prawo i Sprawiedliwość, najpierw przedstawiając w Brukseli białą księgę, a teraz zapowiadając projekty łagodzące reformy, chce stworzyć Mateuszowi Morawieckiemu przestrzeń do swobodniejszego działania na arenie unijnej. I jest to dobrze przemyślane, sygnał o skłonności do kompromisu wypuszczono w czasie trwania wizyty premiera w Belgii.

Aktualizacja: 23.03.2018 11:08 Publikacja: 22.03.2018 13:30

Papierowe ustępstwa PiS - plany dot. złagodzenia reformy sądownictwa komentuje Tomasz Pietryga

Foto: Fotolia

Rząd zaproponował trzy propozycje zmian w obszarach krytykowanych przez Komisję Europejską. Żadna z nich nawet w najmniejszym stopniu nie przyczynia się do cofnięcia skutków już wprowadzonych reform: w sądach powszechnych, KRS i Sądzie Najwyższym. Ich podstawowym założeniem była wymiana kadr, czyli sędziowskich elit.

Propozycje są sprytne. Bruksela chciała, aby minister sprawiedliwości, odwołując prezesów sądów, musiał się konsultować ze środowiskiem sędziowskim. PiS zaproponował dwustopniową procedurę, która sprowadza się do tego, że bez opinii kolegium sądu i KRS minister sprawiedliwości nie będzie mógł podjąć decyzji o odwołaniu prezesa sądu.

Brzmi mocno, trzeba jednak wziąć pod uwagę, że przez ostatnie pół roku minister sprawiedliwości, korzystając ze swoich nadzwyczajnych uprawnień, wymienił ponad stu sędziów zajmujących kierownicze stanowiska w sądach powszechnych bez potrzeby uzasadniania swoich decyzji czy konsultacji.

Propozycja jest zatem papierowa, bo operacja wymiany kadr już się dokonała. Stanie się to jedynie przepisem dla tych, którzy kiedyś przejmą władzę po PiS. Bez zmiany ustawy będzie im bardzo trudno odwołać prezesów, których dziś powołała partia Jarosława Kaczyńskiego. A wtedy próby zmiany przepisów będą mogły być potraktowane jako zamach na sądownictwo.

Pozytywnym gestem jest też zrównanie wieku emerytalnego sędziów kobiet i mężczyzn do 65 lat, czego domagał się Frans Timmermans. Tyle że ta zmiana nie ma żadnego przełożenia na reformy czy czystki kadrowe choćby w Sądzie Najwyższym. Pierwsza prezes Małgorzata Gersdorf i inni prezesi już mają ponad 65 lat. Bardziej niż o samo sądownictwo chodziło jednak o wykazanie wrażliwości na unijną obsesję na rzecz równouprawnienia, która przejawia się we wszystkich obszarach życia. Dla reformy nie ma to żadnego znaczenia. Podobnie jak przekazanie prezydentowi kompetencji do przedłużania sędziom możliwości orzekania w sądach powszechnych po przekroczeniu tego wieku (obecnie decyduje o tym MS).

W efekcie PiS zjadło ciastko i chce je mieć nadal. Spełniając część postulatów KE, rządzący zrobili krok w tył i wykazali swoją zdolność do kompromisu i dialogu w sprawie praworządności. Politycy PiS sugerują też kolejne ustępstwa m.in. w sprawie orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. A sam fakt, że ustępstwa niczego realnie nie zmieniają w reformie Temidy, to już problem Brukseli. Piłka jest teraz po jej stronie.

Zawody prawnicze
Korneluk uchyla polecenie Święczkowskiego ws. owoców zatrutego drzewa
Zdrowie
Mec. Daniłowicz: Zły stan zdrowia myśliwych nie jest przyczyną wypadków na polowaniach
Nieruchomości
Odszkodowanie dla Agnes Trawny za ziemię na Mazurach. Będzie apelacja
Sądy i trybunały
Wymiana prezesów sądów na Śląsku i w Zagłębiu. Nie wszędzie Bodnar dostał zgodę
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego