Drugim graczem jest klub Prawa i Sprawiedliwości, który niepodziewanie i bez wyjaśnienia wycofał w poniedziałek z Sejmu projekt noweli ustawy o KRS. Miała przeciąć spór wywołany tym, że pierwsza prezes SN nie zwołuje pierwszego posiedzenia KRS. Ta kompetencja jednorazowo przypadła jej w udziale, a wiadomo, że jest krytyczna wobec tych zmian.

W poniedziałek pierwsza prezes SN wysłała do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego wniosek o udostępnienie w trybie informacji publicznej dokumentów, na podstawie których dokonano wskazania kandydatów do KRS. Pisze, że kandydatów do Rady może wskazywać wyłącznie klub poselski, tymczasem wskazani zostalii przez „posłów Klubu Parlamentarnego PiS" oraz „posłów Klubu Poselskiego Kukiz15", co wywołuje, w jej ocenie, wątpliwości, czy zachowana została procedura wyborcza przewidziana w ustawie o KRS, „niezależnie od zarzutów natury konstytucyjnej co do sposobu jej ukształtowania". W razie uznania, że doszło do nieprawidłowości w zgłoszeniu kandydatów, należałoby uznać, że wybór do KRS dokonany 6 marca jest „pozbawiony mocy prawnej".

Dodajmy, że w zeszłym tygodniu Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny, wystąpił do prezes Gersdorf, aby niezwłoczne zwołała pierwsze posiedzenia KRS, bo nowy organ ma pilne sprawy do załatwienia. Z kolei prezes Gersdorf zapewnia od wielu już dni, że zna swoje obowiązki i nie potrzebuje ponagleń.

Teraz zaś okazuje się, że ma wątpliwości. Może zostaną one rychło wyjaśnione. Na razie stanowisko pierwszej prezes też budzi wiele wątpliwości. Po pierwsze, powołuje się na przepisy, (ustawa o dostępie do informacji publiczej), z których może skorzystać każdy. Już to świadczyć może, że nie ma żadnej poważniejszej podstawy prawnej. Po drugie, chodzi o jawną procedurę parlamentarną i wszystko mogła sobie sama wyjaśnić, a tak ostatni jej ruch wygląda, jakby grała na czas. Pytanie po co? Po trzecie wreszcie, pierwsza prezes SN nie ma żadnych uprawnieć do kontrolowania wyboru KRS.Nie ma takiego uprawnienia nawet Trybunał Konstytucyjny, co testowaliśmy przy wyborze sędziów TK. Wygląda więc na to, że w tym sporze pierwsza prezes dysponuje tylko czasem, ale ma go niewiele, gdyż jej kadencja dobiega końca. Tę incydentalną kompetencję parlament może odebrać jej w ciągu kilku dni.

Nikomu nie służy ten spór, i wyjaśnienie nam się należy, zarówno od Klubu PiS, jak i od prezes Gersdorf.