Zarząd SSP „Iustitia", największego stowarzyszenia sędziów, podjął właśnie uchwałę w sprawie wykluczenia z jego szeregów sędziów, którzy zgłosiły swoje kandydatury w wyborach do Krajowej Rady Sądownictwa, które właśnie rozpoczęto w ramach reformy na szczytach Temidy. Według zarządu stowarzyszenia każdy jego członek winien powstrzymać się od działań sprzecznych z jego celami, przestrzegać statutu i uchwał jego władz, a zebranie delegatów dwukrotnie zwracało uwagę, że udział sędziów w niekonstytucyjnej procedurze powoływania członków KRS świadczy o braku poszanowania wartości i celów statutowych, wśród których zasadniczą rolę odgrywa umacnianie niezależności sądów i niezawisłości sędziów. W związku z tym zarząd wnosi o wykluczenie siedmiu, wymienionych z imienia i nazwiska sędziów, którzy w tych wyborach uczestniczą.

Problem aktywności, a w zasadzie nadaktywności stowarzyszeń sędziowskich, na polskiej scenie politycznej umykał publicznej dyskusji, choć konstytucja w art. 178 ust. 3 wyraźnie stanowi, że „sędzia nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej nie dającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów". Na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów, stoi zaś Krajowa Rada Sądownictwa (art. 186), ciało do którego mają wejść wyrzucani teraz z hukiem członkowie „Iustitii".

Tę nadaktywność, a prawniczo mówiąc chyba uzurpację kompetencji, zauważył w 2012 r. ówczesny prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński. Powiedział, że „Iustitia" łamie konstytucję, gdyż de facto jest związkiem zawodowym, a konstytucja zabrania sędziom tworzenia i przynależności do związków zawodowych (przypomnijmy, że chodziło wtedy o niedopuszczenie „Iustitii" do udziału w sprawie przed TK). Prof. Rzepliński, zostawiając z boku jego późniejszy udział w gorącym fragmencie sporu o skład TK, zawsze prezentował trzeźwe rozumienie władzy sądowniczej. W kwestiach konstytucyjnych słowa Rzeplińskiego spotkały się jednak ze zdecydowaną repliką zarządu „Iustitii", że jego ocena jest gołosłowna i nieuzasadniona, że stowarzyszenie działa w oparciu o zarejestrowany statut i przepisy, a uprawnione organy państwa nie miały zastrzeżeń do działalności stowarzyszenia.

Być może, przechodzę do konkluzji, owe organy państwa winny się jej przyjrzeć. Nie mam nic, więcej jestem za wolnością stowarzyszeń, wszelkich profesji i zainteresowań. Uważam, że sędzia ma szczególny status, reguluje go konstytucja i ustawy, a nie statut choćby licznej organizacji zawodowej. W żadnym razie jej działanie nie może być w kolizji z literą i duchem prawa demokratycznego państwa. Czas zatem aby „Iustitia" odpowiedziała jakim prawem wywiera presję na sędziów. Traktuje ich jak trędowatych, tylko dlatego, że mają inne poglądy na prowadzone w sądownictwie i państwie reformy?