Adwokat o sędziach i procedurze karnej

Są w rządzie ludzie, którzy bez względu na przekonania polityczne starają się prawo poprawić. Wrzucanie wszystkich poczynań do jednego worka jest krzywdzące – uważa prawnik Aleksander Tobolewski.

Aktualizacja: 27.02.2016 18:49 Publikacja: 27.02.2016 16:00

Adwokat o sędziach i procedurze karnej

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Jak lew bronię wizerunku polskich sędziów, mając głębokie przekonanie, że nagonka mediów i polityków jest nieuzasadniona. I oto natykam się na „opinię" Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, opracowaną przez członków zespołu ds. karnych, a następnie przyjętą przez zarząd stowarzyszenia i wysłaną do marszałka Sejmu. Nosi nazwę „Opinia Iustitii w sprawie projektu zmian prawa karnego". Dotąd dobrze, ale czytam dalej. „Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia  opracowało opinię dotyczącą projektu ustawy zmieniającej procedurę karną, powszechnie określanego w prasie jako odwołanie reformy z lipca 2015 r. Prace nad tym projektem toczą się obecnie w Sejmie (druk nr 218)". Sięgam do druku nr 218 i czytam „(...) Projekt dotyczy przywrócenia stosowania dozoru stacjonarnego jako formy wykonywania kary pozbawienia wolności". I teraz już nie rozumiem, bo dla mnie reforma z lipca 2015 r. nie jest w żadnym stopniu utożsamiana z formą wykonywania kary pozbawiania wolności, tylko z kontradyktoryjnością procesu. Iustitia nie wie, o czym pisze i z czym występuje do marszałka Sejmu? A to dopiero początek!

Szkoda znaczków

We wstępie jest napisane: „Na wstępie pozwalamy sobie zauważyć, że kardynalne zmiany w procedurze karnej, wprowadzone z dniem 1 lipca 2015 r., nie zostały jeszcze dostatecznie przetestowane w ramach sądowego stosowania prawa. (...) Z teoretycznego punktu widzenia Stowarzyszenie popiera ideę kontradyktoryjności procesu karnego, natomiast praktyczne aspekty tej formuły nie mogą być aktualnie rzetelne ocenione, bowiem zbyt mało postępowań w tym trybie zostało przeprowadzonych przez wszystkie instancje". Co to ma wspólnego z przywróceniem stosowania dozoru stacjonarnego jako formy wykonywania kary pozbawienia wolności? Może tylko data, bo od 1 lipca 2015 r. obowiązywać zaczęła też ustawa, która m.in. przeniosła uprawnienia do stosowania systemu dozoru elektronicznego z sądów penitencjarnych na sądy orzekające w sprawie.

Czytam dalej. „Proces stanowienia prawa winien zaczynać się od analizy efektywności obecnych rozwiązań prawnych i usunięcia ich mankamentów, a nie polegać na wstrząsaniu wymiaru sprawiedliwości kolejnymi »przewrotami« procesualnymi (Boże, czy nie można powiedzieć bardziej po polsku: »dotyczącymi procesu«), burząc zasadę stabilności prawa, wyjątkowo potrzebną praktykom jego stosowania. Proponowane zmiany – w zakresie rozwiązań dotyczących modelu procesu karnego – wynikają zaś nie z takiej analizy, a są wynikiem motywacji politycznej".

No to oczy mi stanęły w słup, bo to stwierdzenie nie ma nic wspólnego z dozorem stacjonarnym, o którym są wzmianki w druku nr 218. Wygląda na to, że albo ze względu na szybkość przygotowywania opinii argumenty mające uzasadniać proces kontradyktoryjny znalazły się we wstępie do zupełnie innej materii, albo każda zmiana prawa z założenia jest „wynikiem motywacji politycznej".

I dalej: „(...) Dostrzegając tę motywację, Stowarzyszenie nie odnosi się zatem do proponowanego modelu procesu, uznając ewentualne składanie propozycji z góry za bezskuteczne. Poprzestajemy więc na odniesieniu się do konkretnych instytucji i przepisów. W tym zakresie część proponowanych rozwiązań jest słuszna i Stowarzyszenie optuje za ich wprowadzeniem". Więc minister sprawiedliwości może nie wysyłać w przyszłości zmian dotyczących „modelu procesu" do Stowarzyszenia, bo go Iustitia nie będzie opiniowała. Podatnicy zaoszczędzą na znaczkach pocztowych na wysłanie projektu i trochę lasów nie pójdzie na makulaturę.

Raz nie ma uwag

Czy dla Polaka jest to w ogóle zrozumiałe? Bo mnie natychmiast kojarzy się z polityką. To PiS ma taką politykę, którą Iustitia natychmiast wyłuskała i nie uda się przemycić tego, że zmiany są podyktowane politycznie! Nie tylko, że politycznie motywowane są proponowane zmiany, to by je ukryć, ministerstwo nie zawiadomiło Iustitii przed skierowaniem projektu do Sejmu i dopiero na stronach internetowych się o tym dowiedziało. No, skandal po prostu! – Z czym się zgadzam, bo do „Rzeczpospolitej" też nie przesłano zmian, żebym nie mógł nanieść swoich złośliwych uwag i żebym musiał szukać druku w internecie.

A potem, żeby nie było wątpliwości, zmiana po zmianie jest analizowana przez Stowarzyszenie. I tak Iustitia popiera zmianę/y 22 razy, nie sprzeciwia się 36, akceptuje zmianę/y 8 razy, akceptuje (tylko) 9 razy, akceptuje zniesienie 1 raz, 2 razy nie wnosi uwag, negatywnie opiniuje jeden raz, sprzeciwia się 5 razy i jeden raz nie ma uwag!

Najpierw obwąchać

Jak zatem wytłumaczyć niewątpliwie złośliwy komentarz pod adresem MS i proponowanych zmian? Nieraz w moich felietonach podkreślałem, że stosuje się po prostu mydlenie oczu, bo nieuważny czytelnik – bez względu na polityczne przekonania, przeczyta sobie wstęp i uzna, że skoro motywy zmian są polityczne, to rząd (poprzedni robił to samo) po prostu chce oszukać społeczeństwo. Odłoży tekst bez dalszego czytania. A przecież Stowarzyszenie uważa zmiany za dobre! Mało tego, w przeważającej mierze akceptuje propozycje zmian!

Wypowiem się – pewnie kontrowersyjnie, ale tak, jak ja to widzę z Kanady. Jakakolwiek propozycja (odnoszę się tylko do zmian w przepisach prawa) wywodząca się spod pióra kogokolwiek związanego z PiS jest od razu traktowana jako polityczna gra – co prawda nikt nie wie, do której bramki, ale musi być negatywna. I możemy się tylko zastanawiać, co „oni" chcą osiągnąć, bo na pewno nie to, żeby w polskim prawie było lepiej.

Szermowanie argumentami, że zmiany i polityka tych zmian jest nieprzejrzysta i że „musi" się coś za nimi kryć, jest teraz tak oczywiste dla kogoś, kto na co dzień nie mieszka w Polsce, że doprowadza do mdłości. Wszak są w rządzie i resortach ludzie, którzy bez względu na swoje przekonania polityczne chcą dla Polski dobrze i w miarę swoich sił starają się prawo w Polsce poprawić. Wrzucanie wszystkich poczynań do jednego worka i twierdzenie, że przyzwoitej zupy z tego nie będzie, jest dla nich krzywdzące. Czy będą to zmiany per saldo korzystne, okaże się, ale zamiast napadać na MS i pisać polityczne bzdury, które można łatwo nazwać nagonką, lepiej by się stało, żeby Iustitia – zanim obszczeka zmiany, najpierw je obwąchała – bo w konsekwencji Stowarzyszenie mówi, że zmiany są dobre.

Autor jest adwokatem, od 35 lat prowadzi kancelarię w Montrealu

Jak lew bronię wizerunku polskich sędziów, mając głębokie przekonanie, że nagonka mediów i polityków jest nieuzasadniona. I oto natykam się na „opinię" Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, opracowaną przez członków zespołu ds. karnych, a następnie przyjętą przez zarząd stowarzyszenia i wysłaną do marszałka Sejmu. Nosi nazwę „Opinia Iustitii w sprawie projektu zmian prawa karnego". Dotąd dobrze, ale czytam dalej. „Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia  opracowało opinię dotyczącą projektu ustawy zmieniającej procedurę karną, powszechnie określanego w prasie jako odwołanie reformy z lipca 2015 r. Prace nad tym projektem toczą się obecnie w Sejmie (druk nr 218)". Sięgam do druku nr 218 i czytam „(...) Projekt dotyczy przywrócenia stosowania dozoru stacjonarnego jako formy wykonywania kary pozbawienia wolności". I teraz już nie rozumiem, bo dla mnie reforma z lipca 2015 r. nie jest w żadnym stopniu utożsamiana z formą wykonywania kary pozbawiania wolności, tylko z kontradyktoryjnością procesu. Iustitia nie wie, o czym pisze i z czym występuje do marszałka Sejmu? A to dopiero początek!

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego