U prokuratorów jawność wchodzi w życie 4 marca, wraz z nową ustawą o prokuraturze. Dla sędziów przepisy są dopiero pisane. Obydwa środowiska ostro protestowały przeciw takiej jawności. Poparła ich Krajowa Rada Sądownictwa. Bezskutecznie. W proteście i w trosce o bezpieczeństwo własne i rodziny niektórzy sędziowie i prokuratorzy planują lub już przepisują majątki na współmałżonków.
Do notariusza?
– Słyszałem o takich pomysłach – przyznaje „Rzeczpospolitej" jeden z prokuratorów z Małopolski. Tłumaczy jednak, że nie chodzi o przepisywanie dóbr pomiędzy małżonkami, tylko podział majątku, kiedy jedna ze stron jest sędzią czy prokuratorem, a druga prowadzi działalność gospodarczą, i to dobrze prosperującą. – Znam kilka takich przypadków nie tylko u prokuratorów – dodaje. I podaje przykład: pewna sędzia ma męża, który od lat prowadzi działalność: produkuje świece. Już przed laty był to doskonały interes. Kilka nieruchomości i luksusowych samochodów mogłyby kłuć w oczy – zauważa.
– Nie zamierzam iść do notariusza ani czegokolwiek załatwiać, bo nie mam nic do ukrycia – mówi prokurator Mateusz Wolny. Przyznaje jednak, że taka jawność co do zasady może się okazać niebezpieczna. – Kiedy ktoś przychodzi do polityki, to liczy się z wszystkim, co się z tym wiąże. Kiedy ja przychodziłem do zawodu, taka zasada nie obowiązywała, a teraz się nam ją narzuca – zauważa.
Sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, słysząc o pomyśle korzystania z notariusza w związku z oświadczeniami majątkowymi mówi: ja tego nie zrobię. Rozumie jednak sędziów, którzy w trosce o bezpieczeństwo będą próbowali chronić w ten sposób własny spokój.
O tym, że jawność może być niebezpieczna, mogą świadczyć przykłady z życia. W jednej z miejscowości na Pomorzu sędzia gospodarcza i jej mąż mieli wiejski domek. Znany w okolicy przestępca dowiedział się, do kogo należy, i go spalił.