Złe przepisy to spory i utrudnione postępowanie

Trzeba uprościć wszystko, co się da.

Aktualizacja: 05.03.2018 07:05 Publikacja: 02.03.2018 23:01

Różne tryby i postępowania nakładają się na siebie, a to zniweczyło intencje ustawodawcy: zamierzoną

Różne tryby i postępowania nakładają się na siebie, a to zniweczyło intencje ustawodawcy: zamierzoną prostotę i szybkość postępowania .

Foto: Fotolia.com

Obowiązkiem sądów jest stosować prawo, sprawiedliwie i możliwie szybko (np. art. 6 kodeksu postępowania cywilnego). Za tym małym stwierdzeniem kryje się wielka przestrzeń na wiele pytań związanych z każdą sprawą, a rozstrzygnięcie jest podsumowaniem uzyskanych odpowiedzi.

Im więcej pytań w postępowaniu sądowym, tym więcej trzeba nakładu pracy i kosztów, aby je zakończyć. Im więcej pytań w sprawie, tym więcej problemów i wątpliwości. Im więcej pytań przed sądem, tym więcej powodów do kwestionowania rozstrzygnięcia, a wraz z nimi słabną nadzieje na rychłe zakończenie sprawy.

Takie spostrzeżenia niepokoją i podsuwają rozwiązanie: trzeba uprościć wszystko, co się da, aby zbędnym skomplikowaniem nie narażać sprawy na zbyteczne jej przedłużanie. Taka jest geneza umieszczenia w k.p.c. np. postępowania uproszczonego czy przepisów o wydawaniu nakazów zapłaty lub innych trybów szczególnych. Dzięki nim postępowania sądowe miały stać się wreszcie szybkie, bo proste. Niestety, praktyczna ich aplikacja doprowadziła do nowych problemów, bo okazało się, że różne tryby i postępowania nakładają się na siebie, a to zniweczyło intencje ustawodawcy: zamierzoną prostotę i szybkość postępowania.

Zasady ustrojowe poważną barierą

W tym miejscu wypada przypomnieć główne zasady, na których opiera się prawo do sądu, a których poszanowanie pozwala na jego urzeczywistnienie w postępowaniu sądowym.

Po pierwsze – konstytucyjne prawo do sądu mieści w sobie możliwość takiego procedowania, aby każdy stawający przed sądem mógł skutecznie dowodzić swoich praw lub się bronić (art. 45 konstytucji). To zaś zawsze wymaga czasu, czyli stawia przeciwko sobie szybkość postępowania i rzetelność procesu. Od szybkości postępowania ważniejsza jest rzetelność procesu – bo z niej najpierw wywodzi się sprawiedliwość, a tę konstytucja gwarantuje, podczas gdy szybkości postępowania już nie. Ponadto szybkość postępowania (lub sprawność postępowania) nie są wartościami konkretnymi i jednoznacznymi, ale ocenami, które z natury nie znają żadnej miary (jak np. szybkość samochodu lub czas podróży). Ocen nie można przedstawiać inaczej niż w sposób pochodny, zależny od czegoś, co zostało z daną oceną niczym faktor skojarzone. Tak jak papierek lakmusowy pokazuje, czy ma miejsce jakieś zjawisko, które może, ale nie musi występować. W realiach naszego prawa podobnie bada się skargi na przewlekłość postępowania sądowego (ustawa z 17 czerwca 2004 r. o skardze na naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy w postępowaniu sądowym bez nieuzasadnionej zwłoki). Za przewlekłe uznaje się więc postępowanie, w którym dochodziło do niedających się usprawiedliwić opóźnień lub bezczynności sądu. W art. 2 ust. 1 tej ustawy zostało to sformułowane następująco: „Strona może wnieść skargę o stwierdzenie, że w postępowaniu, którego skarga dotyczy, nastąpiło naruszenie jej prawa do rozpoznania sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki, jeżeli postępowanie zmierzające do wydania rozstrzygnięcia kończącego postępowanie w sprawie trwa dłużej niż to konieczne dla wyjaśnienia istotnych okoliczności faktycznych i prawnych". A więc „opóźnienie" czy „bezczynność" to są typowe pojęcia pochodne, relatywne i ocenne (co nie wyklucza ich zobiektywizowania). Będą więc postępowania długotrwałe uznane za sprawne oraz oczywiście przewlekłe, pomimo że trwały kilka miesięcy lub krócej.

Po drugie – każde rozstrzygnięcie ma swoje indywidualne podstawy, bo werdykty sądowe opierają się na ocenie prawnej połączonej z oceną stanu faktycznego. Ustalenie (właściwej) oceny prawnej zazwyczaj nie powoduje przedłużania postępowania, ale zupełnie odwrotnie jest z ustalaniem stanu faktycznego. Zwłaszcza wtedy, kiedy postępowanie dowodowe oprócz faktów (zebrania dowodów) wymaga ich interpretacji opartej na wiedzy specjalistycznej (opinii biegłych). Nie da się więc normatywnie ustalić, ile czasu może trwać zebranie potrzebnych dowodów lub jak długo powinni pracować biegli.

Po trzecie – każde postępowanie sądowe jest rodzajem gry, w której regułach mieści się prawo do używania różnych sztuczek i wybiegów jako ubocznych sposobów spożytkowania niezbywalnych praw procesowych. I tak jak nie można nikogo pozbawić prawa do obrony, tak samo nie można nikomu odmówić możliwości używania tego prawa według swego uznania, nawet wtedy, gdy sąd jest przekonany o wyjaśnieniu sprawy i zbędności nowych wniosków. Rolą sądu jest przecież ocenianie i osądzanie dowodów, a nie wniosków dowodowych (chyba że nie mają dla sprawy znaczenia art. 227 k.p.c. lub okoliczności nie wymagają dowodu art. 228 k.p.c. ).

Podsumowując:

ad 1 – konstytucyjne gwarancje rzetelności procesu nie pozwalają na nadmierne uproszczenie postępowania sądowego,

ad 2 – ustalenie stanu faktycznego staje się głównym problemem i przyczyną długotrwałości postępowań sądowych,

ad 3 – nie można ograniczać stron lub uczestników postępowań sądowych w używaniu swoich praw służących obronie, także gdy prowadzi to do przedłużania postępowania .

Przy takich uwarunkowaniach możliwości skrócenia postępowania sądowego dramatycznie się kurczą, zwłaszcza wtedy, kiedy strona chce i może korzystać z przysługujących jej praw procesowych. Trzeba więc szukać innych sposobów niż czyste rygory procesowe. Czy to jest możliwe? Jeżeli za punkt widzenia obierzemy zasadę obowiązującą w postępowaniu karnym (art. 2 kodeksu postępowania karnego), przypisującą wymiarowi sprawiedliwości rolę odkrywcy przestępstwa i badacza prawdy, to nie ma możliwości istotnego uproszczenia i przyspieszenia postępowania. Trzeba jednak mieć na względzie, że takie podejście w k.p.k. obejmuje obowiązki innych organów oprócz sądów, a cel postępowania karnego to uzasadnia.

Kiedy spojrzymy na postępowania w sprawach cywilnych, a zwłaszcza gospodarczych – w k.p.c. nie ma odpowiednika art. 2 k.p.k., więc zmieniają się uwarunkowania i otwierają nowe możliwości. Sąd nie występuje wówczas z urzędu w roli odkrywcy bezprawności lub łamania umów, poprzestając na roli arbitra i tylko w tych sporach, które do sądu wniesiono.

Gdzie są możliwości uproszczenia?

Pomocą będzie odpowiedź na pytanie „po co są sądy?". W sprawach cywilnych sądy badają zasadność żądania w świetle prawa, sprawdzają stan faktyczny, aby w świetle tych ustaleń przyznać rację jednej ze stron sporu. Wydane w sprawie orzeczenie można skierować do przymusowego wykonania. Co jest więc istotą werdyktu sądowego (wyrok nie jest dla sądu, tylko dla samych zainteresowanych)? Możliwość przymusowego wykonania przez komornika! Niestety, ustawodawstwo, doktryna i orzecznictwo niedostatecznie to rozumieją, przesadnie akcentując nie tyle prawo do obrony, ile prawo do badania i dochodzenia prawdy. Tymczasem do sądów (tu: w sprawach cywilnych) zwracamy się nie w celu poznania prawdy, ale odzyskania pieniędzy, poszanowania swojego prawa czy innych korzyści. Prowadząc postępowanie sądowe, warto więc pamiętać, że jego rzeczywistym celem jest egzekucja komornicza. To perspektywa egzekucji sprawia, że dłużnicy skłaniają się do płacenia długów, a badanie i ujawnienie prawdy raczej nie robi na nich wrażenia.

Czy powyższe wnioski mogą się przekładać na realia przy dochodzeniu należności? No właśnie – nie postępowania sądowego, ale dochodzenia należności. Ta różnica jest znacząca i można ją spożytkować dla skutecznego przyspieszenia postępowania sądowego. Aby zmusić dłużnika do spełnienia jego obowiązku, potrzeba tytułu egzekucyjnego, a ten można uzyskać na orzeczeniu sądowym lub uznaniu długu przez dłużnika.

Niestety, obowiązujące obecnie zasady wykorzystują tylko to uznanie, które dłużnik składa przed sądem lub w postępowaniu sądowym. Ten błąd sprawia, że sąd sprawdza żądanie i dowody, także wtedy, kiedy dłużnik uznał zobowiązanie przed sporem, bo prawo pozwala na takie zarzuty i obronę. Czy słusznie? Można to sprawdzić na casusie przedsiębiorcy, który nie otrzymał zapłaty od swojego kontrahenta. Wniósł więc pozew, załączając do niego fakturę, wezwanie do zapłaty i odpowiedź z zapowiedzią rychłego spełnienia zobowiązania. Zapłata nie wpłynęła, więc wpłynął pozew. W odpowiedzi na ten pozew (a więc niestety także po wydaniu nakazu zapłaty) dłużnik przykładowo zarzuca cokolwiek, np. że towar był złej jakości, więc za niego zapłacić nie może. Inni dłużnicy podnoszą, że zapłacili poprzez potrącenie albo żądają sprawdzenia salda swoich rozliczeń i obrotów z wierzycielem. W obecnym stanie prawnym sądy muszą sprawdzać zarzuty potrącenia w imię wyjaśnienia prawdy, chociaż wszyscy świetnie wiedzą, o co rzeczywiście tu chodzi.

Systemowy defekt

Nie trzeba się tu za bardzo wysilać intelektualnie, aby dostrzec, że obrona dłużnika ma się mieścić w granicach żądania pozwu, czyli zarzuty z innej podstawy faktycznej i prawnej naruszają art. 321 k.p.c., a orzeczenie, które je uwzględnia, będzie dotyczyło odmiennej materii niż podana w pozwie.

Akceptacja takiego błędu w doktrynie i orzecznictwie doskonale rozkłada poważną część postępowań sądowych, odsuwając rozstrzygnięcie i egzekucję na odległą przyszłość, do której dłużnik się przygotuje ze szkodą dla wierzyciela. Innym przykładem złej praktyki jest podnoszenie zarzutu reklamowania towaru jako przyczyny braku zapłaty. W sprawie reklamacji obowiązują terminy i akty staranności, szczegółowo uregulowane w przepisach kodeksu cywilnego o rękojmi za wady (art. 556–576 kodeksu cywilnego). Niedopełnienie obowiązków zbadania towaru i zawiadomienia o wadzie prowadzi do wygaśnięcia roszczeń. Przedsiębiorcy doskonale o tym wiedzą i swoich praw dochodzą tak samo, jak zawierają umowy, czyli za pośrednictwem esemesów, maili, komunikatorów internetowych i portali społecznościowych. Takie zachowanie jest w pełni skuteczne i prawnie uzasadnione, ponieważ wymienione sposoby należą do form czynności prawnych, a w szczególności formy dokumentowej (art. 772 i 773 k.c.). Tymczasem w sądach odnośnie do używania formy dokumentowej obowiązuje rodzaj amnezji, a dowody w tej formie są sprawdzane i obalane zeznaniami świadków. ©?

Autor jest sędzią Sądu Gospodarczego w Krakowie, głównym specjalistą w Departamencie Nadzoru Administracyjnego MS.

Obowiązkiem sądów jest stosować prawo, sprawiedliwie i możliwie szybko (np. art. 6 kodeksu postępowania cywilnego). Za tym małym stwierdzeniem kryje się wielka przestrzeń na wiele pytań związanych z każdą sprawą, a rozstrzygnięcie jest podsumowaniem uzyskanych odpowiedzi.

Im więcej pytań w postępowaniu sądowym, tym więcej trzeba nakładu pracy i kosztów, aby je zakończyć. Im więcej pytań w sprawie, tym więcej problemów i wątpliwości. Im więcej pytań przed sądem, tym więcej powodów do kwestionowania rozstrzygnięcia, a wraz z nimi słabną nadzieje na rychłe zakończenie sprawy.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara