„Wybór sędziów przez Sejm upolityczni organ, który zgodnie z konstytucją strzeże niezależności sądów i niezawisłości sędziów, a to jest zagrożeniem prawa obywatela do sądu" – tak w poniedziałek rządowe plany reformy Krajowej Rady Sądownictwa ocenili sami zainteresowani.
W Warszawie odbyły się specjalnie zwołane zebrania sędziów oraz nadzwyczajne posiedzenie KRS.
Chodzi o jej gruntowną reformę. Dziś w jej 25-osobowym składzie przewagę mają sędziowie wybierani przez sędziowskie zgromadzenia, a wchodzą do niej też m.in. pierwszy prezes SN, prezes NSA, politycy: przedstawiciele prezydenta i parlamentu. Głównym jej zadaniem jest opiniowanie kandydatów na sędziów, przedstawianych później prezydentowi.
Działanie Rady od lat budziło kontrowersje wśród sędziowskich dołów, tj. sędziów sądów rejonowych, których jest 75 proc. pośród 10-tys. sędziowskiej populacji. To oni rozpatrują 90 proc. wpływających do sądów spraw. Radzie zarzucano m.in. oligarchiczność, bo ze względu na tryb wyborczy zasiadały w niej sędziowskie elity (z okręgów i apelacji), głuche na postulaty i problemy większości z rejonów.
Zbigniew Ziobro początkowo wyszedł naprzeciw ich oczekiwaniom, zapowiadając „reset kadrowy KRS" oraz większą demokratyzację przy wyborze jej członków.