W Polsce mamy 10 tys. etatów sędziowskich. I więcej nie będzie. Jeszcze niedawno Ministerstwo Sprawiedliwości inwestowało w profesjonalną obsługę sędziego, tj. asystentów. W kwietniu 2016 r. przybyło ich 252, najwięcej (225) w sądach apelacji warszawskiej. Powstawać miały zespoły asystentów dla każdego sędziego.
Wygląda jednak na to, że Ministerstwo Sprawiedliwości przestaje widzieć w nich szansę na usprawnienie postępowania. Podczas konferencji prasowej, na której Zbigniew Ziobro przedstawiał plan reformy wymiaru sprawiedliwości, powiedział też, że przyznanie sędziemu asystenta nie zawsze wiąże się z jego większą wydajnością i przyspiesza orzekanie. Powołał się na badanie wykonane przez Instytut Wymiaru Sprawiedliwości. Co z niego wynika?
3,8 tys. asystentów mamy dziś we wszystkich sądach w kraju
W sądach apelacyjnych im więcej „pomocników", tym czas orzekania był krótszy. Gorzej było w sądach okręgowych. W nich czas trwania sprawy procesowej był silnie związany z liczbą asystentów sędziego. Więcej asystentów było w sądach, w których sprawy trwały dłużej. A to z kolei może sugerować, zdaniem autorów badania, że kierowani oni byli głównie do sądów o największym wpływie oraz rozpatrujących sprawy trudniejsze. Co o tym myślą sędziowie?
Liczy się komfort
– Nie zgadzam się z opinią, że sędzia, który dostaje asystenta, pracuje mniej sprawnie albo nie poprawia sprawności – mówi sędzia Paweł Pośpiech z Sądu Rejonowego w Wołowie. Sam nie ma asystenta albo dostaje go okazjonalnie. Jego zdaniem sędziowie przy asystentach zaczynają pracować normalnie. – Poprawia się jakość ich pracy – uważa.