Były I prezes Sądu Najwyższego promował tam książkę „Między prawem i sprawiedliwością, która jest zapisem wywiadu-rzeki, jaki z prof. Strzemboszem przeprowadził Stanisław Zakroczymski. Relację ze spotkania zamieściło na swojej stronie Laboratorium WIĘZI - chrześcijański think tank środowiska skupionego wokół kwartalnika WIĘŹ.
Zapytany o naciski, jakie władza może wywierać na sędziów, profesor powiedział:
– Wydaje mi się, że najmniej zagrożone paradoksalnie jest sądownictwo powszechne. Do SN można dobrać ludzi różnej jakości, koniec Trybunału Konstytucyjnego każdy widzi, ale ta wielka izba zwykłych sędziów może zachować przyzwoitość i odwagę, wspierając się wzajemnie może obronić to, co najważniejsze: bezstronność i niezawisłość. To prawda, że znajdą się sędziowie, którzy są nieodporni na naciski, ale w konkretnych sprawach (a jest ich 16 mln rocznie), sędzia nie zostanie raczej poddany naciskom, a jeśli zostanie, to będzie w stanie się obronić. Wierzę w nich! – mówił były prezes SN.
Nazwał kłamstwem zarzuty o komunistycznych powiązaniach sędziów SN.
– Jestem świadkiem, że Sąd Najwyższy w 1989 roku został zlikwidowany do zera: skrócono jego kadencję i przez KRS powoływano nowy skład – powiedział Adam Strzembosz. – Drugie powtarzane kłamstwo dotyczy tego, że sędziowie nigdy nie byli zlustrowali. Wszyscy sędziowie zostali zlustrowani podczas pierwszej lustracji na ich własną prośbę, wraz z politykami. Okazało się, że najwięcej osób związanych z agenturą było w adwokaturze.