KE wszczęła postępowanie wobec Polski po publikacji ustawy o sądach powszechnych

KE poinformowała w sobotę o wszczęciu postępowania wobec Polski o naruszenie unijnych przepisów w następstwie publikacji w piątek w polskim Dzienniku Ustaw ustawy o ustroju sądów powszechnych. - Stanowisko KE w sprawie nieuzasadnione - uważa wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański.

Aktualizacja: 30.07.2017 07:22 Publikacja: 29.07.2017 13:36

KE wszczęła postępowanie wobec Polski po publikacji ustawy o sądach powszechnych

Foto: 123RF

"Komisja Europejska wszczęła postępowanie przeciwko Polsce w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, przesyłając wezwanie do usunięcia uchybienia w następstwie opublikowania w Dzienniku Ustaw w piątek 28 lipca br. ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych. Władze polskie mają miesiąc na odpowiedź na wezwanie do usunięcia uchybienia" - przekazała Komisja w wydanym komunikacie.

Jak poinformowała KE, wiceprzewodniczący Komisji Frans Timmermans w piątek przesłał pismo do ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego, "ponownie zapraszając jego oraz ministra sprawiedliwości (Zbigniewa Ziobrę) na spotkanie w Brukseli w dogodnym dla nich terminie, aby powrócić do dialogu".

W kontekście dialogu na temat praworządności zaznaczył, że "Komisja nadal wyciąga rękę" do polskich władz.

Komisja Europejska może wszczynać procedurę o naruszenie unijnego prawa, jeśli uzna, że w danym kraju doszło do naruszenia prawa UE, unijne przepisy nie są wdrażane albo lub zostanie złożona skarga w sprawie ich naruszenia. Postępowanie obejmuje trzy przewidziane w traktatach etapy: Komisja początkowo zwraca się do rządów krajowych o usunięcie naruszenia prawa ("wezwanie do usunięcia uchybienia"), w kolejnym kroku daje krajom określony czas na zmiany ("uzasadniona opinia"), a w następnym etapie może pozwać kraj do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.

KE może też zawnioskować do Trybunału Sprawiedliwości o nałożenie na kraj kary pieniężnej. Jak informuje KE, średnio po dwóch latach Trybunał podejmuje decyzję, czy państwo członkowskie naruszyło przepisy UE.

O co chodzi Komisji

Główne zastrzeżenie prawne Komisji w odniesieniu do ustawy o ustroju sądów powszechnych dotyczy dyskryminacji ze względu na płeć z powodu wprowadzenia odmiennego wieku przejścia w stan spoczynku dla kobiet (60 lat) i mężczyzn (65 lat) sprawujących urząd sędziowski. Zdaniem Komisji jest to sprzeczne z art. 157. Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej oraz dyrektywą w sprawie równości płci w dziedzinie zatrudnienia.

W wezwaniu do usunięcia uchybienia, Komisja wyraża również obawę, że uprawnienie ministra sprawiedliwości do przedłużania kadencji sędziów, którzy osiągnęli wiek emerytalny, jak również do odwoływania i powoływania prezesów sądów podważy niezależność polskich sądów (art. 19 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej w związku z art. 47 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej).

Zdaniem Komisji, nowe przepisy umożliwiają ministrowi sprawiedliwości wywieranie wpływu na poszczególnych sędziów sądów powszechnych, w szczególności poprzez mało precyzyjne kryteria przedłużania ich kadencji, co podważa zasadę nieusuwalności sędziów. "Ustawa obniża wiek emerytalny, lecz jednocześnie umożliwia Ministrowi Sprawiedliwości przedłużenie mandatu sędziów nawet o 10 lat w przypadku kobiet i o pięć lat w przypadku mężczyzn. Ponadto nie określono ram czasowych, w jakich Minister Sprawiedliwości ma podjąć decyzję o przedłużeniu mandatu, co daje Ministrowi możliwość wywierania wpływu na sędziów przez cały czas pozostały do wygaśnięcia ich mandatu" – czytamy w komunikacie KE.

 

Zalecenia na miesiąc

Timmermans informował w środę, że po podpisaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy o sądach powszechnych, w momencie publikacji ustawy, KE uruchomi procedurę o naruszenie unijnych przepisów. Z kolei w zaleceniach, wydanych w ramach toczącej się od 2016 roku procedury praworządności, Komisja zwróciła się w środę do polskich władz, by nie podejmowały żadnych działań, które doprowadziłyby do odwołania sędziów Sądu Najwyższego. Grozi to bowiem – jak podała KE - uruchomieniem art. 7 traktatu unijnego, który dopuszcza sankcje.

Timmermans poinformował w środę, że KE zaleca, by polskie władze rozwiązały wszystkie zidentyfikowane problemy w sprawie sądownictwa w ciągu miesiąca. Wyraził nadzieję, że "tym razem odpowiedź (Polski na zalecenia - PAP) będzie konstruktywna i otwierająca pole do dialogu".

Komisja, jak mówił w środę jej wiceszef, przeanalizowała cztery ustawy dotyczące sądownictwa. Chodzi o uchwalone przez parlament, lecz zawetowane przez prezydenta Andrzeja Dudę, ustawy o Sądzie Najwyższym oraz o Krajowej Radzie Sądownictwa, a także podpisane przez prezydenta ustawy o ustroju sądów powszechnych oraz o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury.

Według Timmermansa analiza tych ustaw pokazała, że będą one miały bardzo poważny, negatywny wpływ na niezawisłość wymiaru sprawiedliwości w Polsce i zwiększą zagrożenie systemowe dla praworządności w naszym kraju.

Timmermans zaznaczył, że KE skierowała do polskich władz prośbę o wstrzymanie prac nad ustawami i rozpoczęcie dialogu, jednak - jak mówił - do tego nie doszło. "Cieszymy się jednak z faktu, że prezydent Duda ogłosił decyzję w sprawie zawetowania dwóch z czterech ustaw. Niemniej fakt, że dwie ustawy zostały podpisane i że są kontynuowane prace nad pozostałymi dwiema, oznacza, że musimy zdecydowanie przedstawić nasze wątpliwości. Jest to zawarte w naszym zaleceniu" – mówił.

 

Rząd nie godzi się na "żadne szantaże"

W nowym Prawie o ustroju sądów powszechnych obowiązywać będą wszelkie gwarancje procesowe i środki odwoławcze; stanowisko Komisji Europejskiej, która wszczęła postępowanie wobec Polski uznajemy za nieuzasadnione - oświadczył wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański po oświadczeniu KE.

"Trzeba też pamiętać, że polityka społeczna i organizacja wymiaru sprawiedliwości należą do kompetencji państw członkowskich" - podkreślił wiceminister Szymański.

"Chciałbym poprosić Fransa Timmermansa, żeby przestał z taką butą i arogancją wypowiadać się o Polsce i do Polski, i do Polaków" - mówił z kolei w środę minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Przedstawicielom UE zarzucił "podwójne standardy i hipokryzję". Jak podkreślił, liczą się też forma i kultura osobista. "Dla nas, Polaków ma (to) duże znaczenie. Wiemy, co znaczy godność i godność osobista i oczekujemy, żeby pan nas szanował, niezależnie od tego, że czasami się nie zgadzamy, że prowadzimy wewnętrzne spory" - zaznaczył. "Polska zasługuje na należny szacunek i tego będziemy się kategorycznie od pana oraz pana koleżanek i kolegów domagać" - powiedział Ziobro.

Rzecznik rządu Rafał Bochenek powiedział w środę, że Polska nie godzi się na "żadne szantaże ze strony urzędników UE, zwłaszcza szantaże, które nie są oparte na faktach". Ocenił, że Timmermans formułuje krytykę krzywdzącą dla Polski. Podkreślił, że wiceszef KE jako urzędnik unijny powinien być bezstronny i postępować zgodnie z przyjętymi standardami.

Komisja Europejska może wszczynać procedurę o naruszenie unijnego prawa, jeśli uzna, że w danym kraju doszło do naruszenia prawa UE, unijne przepisy nie są wdrażane albo lub zostanie złożona skarga w sprawie ich naruszenia. Postępowanie obejmuje trzy przewidziane w traktatach etapy: Komisja początkowo zwraca się do rządów krajowych o usunięcie naruszenia prawa ("wezwanie do usunięcia uchybienia"), w kolejnym kroku daje krajom określony czas na zmiany ("uzasadniona opinia"), a w następnym etapie może pozwać kraj do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.

KE może też zawnioskować do Trybunału Sprawiedliwości o nałożenie na kraj kary pieniężnej. Jak informuje KE, średnio po dwóch latach Trybunał podejmuje decyzję, czy państwo członkowskie naruszyło przepisy UE.

Szczerski: Komisja Europejska weszła na drogę, która prowadzi donikąd

KE w sprawie polskiej reformy sądownictwa na siłę szuka pretekstów do wykazania swojej kompetencji w sprawach, w których w oczywisty sposób jej nie posiada - powiedział PAP szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski. Dodał, że KE "weszła na drogę, która prowadzi donikąd".

"Komisja Europejska weszła na drogę, która prowadzi donikąd. Każdy kolejny krok oznacza że coraz większe będą dla Komisji koszty odwrotu z tej drogi, a w pewnym momencie odwrót będzie konieczny, bo KE w sprawie polskiej reformy sadownictwa na siłę szuka pretekstów do wykazania swojej kompetencji w sprawach, w których w oczywisty sposób jej nie posiada. Organizacja wymiaru sprawiedliwości jest wewnętrzną sprawą każdego państwa i dlatego jest tak rożna w różnych krajach UE" - przekazał Szczerski.

Jak dodał, w "wielu państwach kompetencje ingerowania władzy wykonawczej i ustawodawczej względem władzy sądowniczej są daleko bardziej bezpośrednie niż w Polsce pod uwarunkowaniami nowej ustawy". "Stąd brzmiące groteskowo zarzuty KE w sprawie ustawy o ustroju sądów powszechnych, co do zróżnicowania wieku emerytalnego sędziów między kobietami a mężczyznami. Jeśli to główne uchybienie, jakie Komisja znalazła w tej ustawie, to można stanowisko KE uznać za paradoksalne" - podkreślił szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy.

Prof. Wawrzyk: nie będzie sankcji, to tylko straszenie

Nie będzie żadnych sankcji, to tylko straszenie. Moim zdaniem to sprawa personalna, PO ma większe wpływy w Komisji Europejskiej" - powiedział w sobotę prof. Piotr Wawrzyk, komentując wszczęcie przez KE postępowania wobec Polski.

"Sam komisarz nie może wprowadzić sankcji. Moim zdaniem to sprawa personalna - PO ma większe wpływy w Komisji Europejskiej. To nie jest współpraca, tylko pokazywanie: jesteśmy więksi i mądrzejsi. Lepiej nas słuchajcie i róbcie, jak powiemy" - ocenił politolog z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Piotr Wawrzyk.

Jego zdaniem "chodzi tak naprawdę o władzę". "Każda partia chce jej mieć jak najwięcej i teraz jest tak, że władzę ma PiS i stara się ją jeszcze poszerzyć. Nie można powiedzieć, że każdy sędzia jest politycznie namaszczony przez Platformę, ale oni chcą mieć spokojniejszą sytuację - że ludzie będą od nich i że lepiej będzie im się współpracowało w takiej sytuacji" - powiedział Wawrzyk.

Dodał, że "za chwilę i tak pojawi się jakiś nowy temat, a potem jeszcze kolejny". "Cały czas Komisja Europejska dąży, żeby coś od nas egzekwować. Jak nie to, to zaraz pojawi się inny pretekst. Ta sprawa jednak w mojej ocenie się skończy" - dodał.

Rzecznik "Solidarności": sprawa ma dużo szersze znaczenie

Zapytamy KE, czy jej wiceprzewodniczący Frans Timmermans, kwestionując różny wiek sędziów przechodzących na emeryturę w nowym prawie o sądach, w ogóle kwestionuje zróżnicowanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn w Polsce - mówi PAP rzecznik NSZZ "Solidarność" Marek Lewandowski.

Lewandowski przypomniał, że od października wchodzi reforma emerytalna, zgodnie z która kobiety uzyskają prawo do emerytury od 60. roku życia, a mężczyźni od 65. Obecnie ustawowy wiek emerytalny wynosi 67 lat.

"Sprawa jest poważna. Podczas konferencji prasowej na temat reformy sądownictwa w Polsce, Timmermans w kontekście sędziów uznał, że zróżnicowanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, które będzie obowiązywać od 1 października, jest pogwałceniem traktatu o funkcjonowaniu UE oraz traktatu o równości płac i zatrudnienia. Ale te dwa traktaty dotyczą w ogóle obywateli. Skoro odniósł się do tych traktatów w przypadku sędziów, to znaczy, że ta zasada jest uniwersalna i dotyczy wszystkich obywateli, a więc i wszystkich pracowników, co de facto będzie kwestionowaniem zróżnicowania wieku emerytalnego w Polsce" - tłumaczył PAP Lewandowski.

Jak mówił, "Polska wchodziła do Unii Europejskiej ze zróżnicowanym wiekiem emerytalnym mężczyzn i kobiet, co zresztą dopuszcza polska Konstytucja". Zdaniem Lewandowskiego gdyby przyjąć to, co mówi wiceprzewodniczący, to kwestionuje on zapisy Konstytucji.

"Wypowiedź Timmermansa ma dużo szersze znaczenie. Dlatego, że gdyby przyjąć tę zasadę, jeśli negocjujemy z pracodawcą zwolnienia grupowe w szczególnych warunkach z przyczyn zakładu pracy, to bardzo często elementem porozumienia jest, to, że osoby mające uprawnienia emerytalne są zwalniane w pierwszej kolejności. Czyli, skoro dyskryminujące jest przenoszenie w różnym wieku sędziów ze względu na płeć i jest to złamaniem dwóch traktatów, to przeniesienie szwaczki, kasjerki z tych samych przyczyn - będzie także dyskryminacją" - wyjaśnił.

"Tak naprawdę w tej chwili to bardziej próbujemy zrozumieć, co powiedział Timmermans. Po niedzieli zwrócimy się do Komisji Europejskiej z oficjalnym pismem. Chcielibyśmy, aby Komisja Europejska to jednoznacznie nam rozstrzygnęła" - dodał.

Co na to kluby

Po decyzji KE o wszczęciu postępowanie wobec Polski, PO, PSL i Nowoczesna oczekują dialogu z Komisją i "poprawienia" ustawy o ustroju sądów powszechnych lub wycofania się ze tych zmian. Kukiz'15 ocenia, że doszło do próby wykorzystywania zagranicznych instytucji w polskich sporach.

Poseł PO Borys Budka powiedział PAP, że nie jest zaskoczony decyzją KE. Według niego "nie ma kraju w UE, w którym prokurator generalny, będący politykiem, mógłby bez żadnej kontroli obsadzać wszystkie stanowiska prezesów, wiceprezesów sądów". "Jeżeli nie powstrzymamy PiS-u przed tymi zapędami - żebyśmy wrócili do modelu sądownictwa z czasów PRL-u - to może się okazać, że Polska straci członkostwo w UE, bo żaden demokratyczny kraj nie będzie chciał być we wspólnocie z krajem, w którym politycy rządzą sądownictwem a prezesi sądów podporządkowani są w sposób bezwzględny prokuratorowi generalnemu” – argumentował.

Jak dodał, wierzy, że prezydent przejmie inicjatywę co do dialogu polskiej strony z KE i doprowadzi do tego, że "polski rząd zamiast konfrontować nasz kraj z Europą jednak będzie chciał dialogu i rządzący wycofają się z tych zmian". "Zdecydowana większość Polaków chce pozostania w UE i działania polskiego rządu w tym zakresie są sprzeczne z interesem Polski i z oczekiwaniami zdecydowanej większości obywateli” – uważa poseł PO.

W ocenie szefowej klubu Nowoczesnej Katarzyny Lubnauer, Komisja Europejska dostrzegła w ustawie o ustroju sądów powszechnych zagrożenie dla praworządności. Dodała, że należałoby w niej zmienić między innymi "kwestie związane z wiekiem emerytalnym, jak i wpływania prokuratora generalnego na wybór prezesów i wiceprezesów sądów". "To wszystko budzi szereg obaw" - mówiła.

Wyraziła nadzieję, że po decyzji KE, ze strony polskich władz będzie chęć poprawienia wadliwej - jej zdaniem - ustawy, bo w przeciwnym razie na Polskę mogą zostać nałożone sankcje finansowe. "Nikt nas tego nie chce, ale zdajemy sobie sprawę, że cierpliwość Komisji się kończy, że wszyscy możemy zapłacić za działania partii rządzącej" - podkreśliła Lubnauer. Według niej, "jeżeli KE nie zareagowałaby teraz, to musiałaby się liczyć z tym, że jej kolejne zalecenia też nie będą respektowane".

Według rzecznika PSL Jakuba Stefaniaka, decyzja KE "potwierdza dotychczasowe negatywne oceny ekspertów dot. całego pakietu ustaw", a PiS "ponosi odpowiedzialność za całą sytuację". Teraz - zaznaczył polityk ludowców - wiele zależy od tego, jak będzie wyglądał "dalszy dialog polskiego rządu z KE". "Mamy nadzieję, że PiS przedłoży ostatecznie interes Polski nad interes partyjny i zacznie rozmawiać z Unią, a nie kąsać, jak do tej pory. Tu dużą rolę ma MSZ, by załagodzić sytuację" - podkreślił Stefaniak.

Inaczej do sprawy odnosi się Kukiz'15. "Reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce to sprawa bardzo ważna, ale jest to kwestia całkowicie związana z naszymi wewnętrznymi sprawami" - ocenił rzecznik klubu Kukiz'15 Jakub Kulesza. Powiedział, że aby państwo członkowskie zostało ukarane, konieczna jest jednomyślność wśród państw członkowskich UE; przypomniał, że premier Węgier Viktor Orban zapowiadał, że jego kraj nie zgodzi się na próby karania Polski. "Całe szczęście od tej strony jesteśmy bezpieczni i próby wykorzystywania zagranicznych instytucji w polskich sporach są nieskuteczne" - dodał Kulesza.

"Komisja Europejska wszczęła postępowanie przeciwko Polsce w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, przesyłając wezwanie do usunięcia uchybienia w następstwie opublikowania w Dzienniku Ustaw w piątek 28 lipca br. ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych. Władze polskie mają miesiąc na odpowiedź na wezwanie do usunięcia uchybienia" - przekazała Komisja w wydanym komunikacie.

Jak poinformowała KE, wiceprzewodniczący Komisji Frans Timmermans w piątek przesłał pismo do ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego, "ponownie zapraszając jego oraz ministra sprawiedliwości (Zbigniewa Ziobrę) na spotkanie w Brukseli w dogodnym dla nich terminie, aby powrócić do dialogu".

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara