Aneta Łazarska: Nienadzwyczajna ta skarga nadzwyczajna

Mimo intencji prezydenta prawo może się zmienić w bezprawie - pisze sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie

Aktualizacja: 23.12.2017 16:19 Publikacja: 23.12.2017 10:00

Aneta Łazarska: Nienadzwyczajna ta skarga nadzwyczajna

Foto: AFP

Kiedy ważą się losy polskiego sądownictwa, nie sposób nie odnieść się do kanonu i standardu rzetelnego procesu, jakim jest pewność prawa. Ma swoje źródło w art. 2 konstytucji, który stanowi, że Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.

Z klauzuli tej wynika, że obywatel kierujący się poczuciem zaufania do legalności, racjonalności, słuszności działań i rozstrzygnięć organów państwa powinien mieć możliwość przewidzenia zarówno konsekwencji swoich zachowań, jak i zdarzeń na gruncie obowiązującego stanu prawnego. Bezpieczeństwo prawne gwarantuje jednostce zarówno pewność prawa, jak i przewidywalność działania organów państwa, pozwalającą przewidzieć skutki podejmowanych działań.

W postępowaniu cywilnym pewność ta i bezpieczeństwo jednostki jest zagwarantowane dzięki prawomocności rozstrzygnięcia sądowego, rozumianej jako przeszkoda do ponownego prowadzenia procesu w tej samej sprawie i jako konieczność respektowania stanu rzeczy ustalonego w orzeczeniu sądowym. Gwarancja pewności orzeczeń, choć niewyrażona expressis verbis w Konstytucji RP, ma swoje konstytucyjne uzasadnienie. Jest wartością konstytucyjną, której istnienia na zasadzie legalizmu (art. 7) w każdym przypadku należy domniemywać. Konstytucyjna gwarancja prawa do rzetelnego procesu daje bowiem nie tylko możliwość uzyskania orzeczenia w postępowaniu o ściśle określonym charakterze, ale także moc wiążącą wydanego orzeczenia. Ta zaś sprawi, że na określonym etapie postępowania orzeczenie nie będzie mogło być podważone, a podmioty, których sfery prawnej orzeczenie dotyka, będą zobowiązane respektować jego treść.

Racja bezpieczeństwa prawnego i pewności prawa sprawia, że kontrola instancyjna musi być na pewnym etapie ograniczona. Jak pisał przed wojną znany procesualista Eugeniusz Waśkowski, „obfitość instancyj zamiast współdziałać szkodzi wymiarowi sprawiedliwości, umożliwia bowiem nieskończone przewlekanie postępowania sądowego". Poza samą możliwością zaskarżenia orzeczenia równie ważnymi gwarancjami pewności rozstrzygnięcia sądowego są więc trwałość i niewzruszalność orzeczeń.

Jesteśmy świadkami demontażu systemu kontroli instancyjnej oraz zasad niewzruszalności i stabilności orzeczeń. Takim zagrożeniem dla pewności prawa jest forsowana przez prezydenta bez głębszej refleksji instytucja skargi nadzwyczajnej. Niewątpliwie trafnie zaproponowano, aby skargę nazwać nadzwyczajną, jako że w demokratycznym państwie prawnym władza wykonawcza i ustawodawcza w swoich działaniach posunęły się tak daleko, by podważać fundamenty zaufania do państwa, tj. do władzy sądowniczej, oraz rewidować orzeczenia sądowe z ostatnich 20 lat.

Nawet w PRL zasada stabilności orzeczeń nie została nigdy tak zdeprecjonowana. Organom nadzoru sądowego przyznano wówczas prawo aktywnego, bezpośredniego nadzoru nad treścią orzecznictwa, kształtowania jego treści, ale uprawnienia te były realizowane poprzez upoważnienie ministra sprawiedliwości do składania wniosków o rewizję nadzwyczajną oraz poprzez ocenę i krytykę orzecznictwa sądowego w odniesieniu do poszczególnych spraw i sędziów. Od każdego prawomocnego orzeczenia kończącego postępowanie w sprawie minister sprawiedliwości, pierwszy prezes Sądu Najwyższego i prokurator generalny mogli złożyć rewizję nadzwyczajną, jeżeli orzeczenie rażąco naruszało prawo lub interes Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Nawet wówczas jednak rewizję można było wnieść wyjątkowo po upływie sześciu miesięcy od uprawomocnienia się wyroku.

Jeśli chodzi o skargę nadzwyczajną, to obecnie jej podstawy są ujęte znacznie szerzej: zgodnie z proponowanymi zmianami od każdego prawomocnego orzeczenia kończącego postępowanie w sprawie będzie można wnieść skargę nadzwyczajną, jeżeli:

1) orzeczenie narusza zasady lub wolności i prawa człowieka i obywatela określone w konstytucji;

2) orzeczenie w sposób rażący narusza prawo przez błędną jego wykładnię lub niewłaściwe zastosowanie;

3) zachodzi oczywista sprzeczność istotnych ustaleń sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego. Skarga umożliwia weryfikację na tych podstawach orzeczeń z ostatnich 20 lat.

Uczciwy proces

Paradoksem jest, że nadzwyczajna skarga ma być środkiem pozwalającym przywrócić elementarną sprawiedliwość w wymiarze sprawiedliwości. Reformatorzy polskiego sądownictwa zapominają jednak, że częścią składową sprawiedliwego procesu jest niewzruszalność orzeczeń oraz rozpatrzenie sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki. W samo więc założenie istoty skargi umożliwiającej kasowanie orzeczeń sprzed 20 lat, abstrahując nawet od rozwiązań proceduralnych, wpisane jest naruszenie zasady uczciwego procesu.

Skutki tej zmiany szybko mogą dotknąć każdego, kto w ciągu minionych 20 lat uzyskał wyrok sądowy. Z ustawy wynika, że nie ma żadnych ograniczeń i każdy wyrok może być wzruszony nawet dlatego, że sądy orzekające błędnie ustaliły stan faktyczny lub dokonały błędnej wykładni. Innymi słowy, ktoś, kto został dziesięć lat temu prawomocnie uniewinniony, może być skazany, a ten, kto 20 lat temu wygrał proces i np. oddalono powództwo o zapłatę 10000 zł, po zmianie wyroku w SN będzie musiał zapłacić prawdopodobnie również z narastającymi przez ten czas odsetkami, bagatela, ponad 40 tys. zł. Będą wytaczane nowe procesy o utracone korzyści czy zwrot wyegzekwowanych świadczeń. Czy ktokolwiek zastanowił się nad skutkami mechanizmu wzruszania orzeczeń dla drugiej strony danego procesu oraz nad chaosem prawnym?

W uzasadnieniu projektu nie przedstawiono żadnej analizy skutków finansowych tego rozwiązania. Uczestnicy procesów muszą liczyć się na nowo z kosztami ustanowienia profesjonalnych pełnomocników w postępowaniach przed SN oraz zwrotem po latach uzyskanych na podstawie wyroków świadczeń. Przegrywający będzie musiał ponieść wszystkie koszty postępowania związane ze wzruszeniem orzeczeń. Orzeczenia wywołują też określone skutki w sferze własności, stosunków rodzinnych, rzeczowych czy kontraktowych. Jak zatem będzie można je odwrócić po latach? Kasowanie orzeczeń przez SN będzie z pewnością generować kolejne powództwa restytucyjne i odszkodowawcze.

Problemy proceduralne

Skargi ma rozpoznawać Izba Kontroli Nadzwyczajnej. Proponuje się nadzwyczajny skład z udziałem ławników i nadzwyczajny tryb. Nie dokonano jednak żadnej symulacji liczby wnoszonych skarg. Może się okazać, że SN stanie się wkrótce największym sądem w Polsce, a liczba sędziów ze 120 może się zwiększyć do 1200.

Jak bowiem kilkudziesięciu sędziów w SN ma rozpoznać w ciągu trzech lat skargi z ostatnich 20 lat, które mogą być przecież wnoszone od wszystkich orzeczeń sądów powszechnych? Szerokie zaś ujęcie podstaw skargi sprawi, że prawie w każdej sprawie będzie można ją skutecznie wnieść. Mogą być oparte na zarzutach błędnych ustaleń faktycznych, a to oznacza konieczność badania tysięcy stron dokumentów, protokołów rozpraw, analizy zeznań świadków, opinii biegłych itd. W wielu sprawach może się okazać, że akta zostały już zniszczone lub że nie zostało sporządzone uzasadnienie. Albo że nie żyją uczestnicy postępowania. Będzie więc trzeba na nowo ustalić krąg żyjących uczestników czy choćby ustalić adresy stron postępowania.

Niekończące się spory

Warto może więc uzmysłowić ustawodawcy, że do sądów wpływa ok. 15 mln spraw rocznie...

Skarga nadzwyczajna będzie miała bowiem destrukcyjne skutki nie tylko wstecz, ale także na przyszłość. Każdy nowy proces zakończony w drugiej instancji będzie można dowolnie przedłużyć. Już teraz wyczerpanie drogi sądowej, łącznie z postępowaniem przed, zajmuje kilka lat. Przy tak rozbudowanym systemie kontroli instancyjnej postępowania sądowe będą się ciągnąć w nieskończoność.

Będzie generować liczne problemy prawne. W ciągu 20 lat zmieniało się nie tylko prawo, ale i linie orzecznicze. Według jakiego stanu prawnego SN ma weryfikować orzeczenia? Czy ma brać pod uwagę stan z chwili wydania orzeczenia, a może z chwili orzekania o skardze nadzwyczajnej?

Papierowe wyroki jak kalendarze

Skarga nadzwyczajna uderza w stabilność i pewność prawa. Orzeczenia sądów nie będą respektowane, a same wyroki zmienne jak kalendarze. Nawet mając wyrok SN, nikt nie będzie pewny, czy to orzeczenie nie zostanie kiedyś anulowane.

Pewność i niewzruszalność orzeczeń mają granicę wyznaczaną przez zakres kontroli instancyjnej oraz możność wzruszenia prawomocnych orzeczeń. Zasadą powinny być jednak pewność i trwałość wydanych orzeczeń. Zwłaszcza bowiem na gruncie prawa cywilnego odmienność poglądów prawnych i interpretacji przepisów jest rzeczą naturalną, a sąd ma szeroką władzę dyskrecjonalną. Instytucje wzruszenia prawomocnych orzeczeń nie mogą służyć korygowaniu tych różnic, bo taka konstrukcja prowadziłaby do rozchwiania systemu prawnego i upadku mocy orzeczeń sądowych. Dlatego nawet gdy chodzi o wznowienie postępowania, to jego podstawą mogą być tylko fundamentalne wady postępowania.

Fatalne społeczne skutki

Regulacja ta przyniesie fatalne skutki także relacjom społecznym. Spory i antagonizmy na tle sądowym odżyją i uwikłają wielu obywateli w niekończące się procesy. Dla wielu wzruszenie procesu może się zakończyć kolejną porażką.

Zmiana ta może się okazać destrukcyjna dla polskiego sądownictwa, co w powiązaniu z czystkami kadrowymi grozi już nie tylko rozchwianiem, ale i zniszczeniem całego systemu prawnego. W praktyce obywatele stracą zaufanie już nie tylko do sędziów, ale i wyroków, które będą miały jedynie wartość papierową.

Nie ma też żadnej pewności, że orzeczenia wydane w następstwie skargi nadzwyczajnej będą sprawiedliwe, skoro nigdy nie zostały nawet zdiagnozowane przyczyny niesprawiedliwych orzeczeń ani skala tego zjawiska. Mimo dobrych chęci prezydenta instytucja skargi zmieni summum ius w summa iniuria. ©?

Autorka jest sędzią Sądu Okręgowego w Warszawie

Kiedy ważą się losy polskiego sądownictwa, nie sposób nie odnieść się do kanonu i standardu rzetelnego procesu, jakim jest pewność prawa. Ma swoje źródło w art. 2 konstytucji, który stanowi, że Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.

Z klauzuli tej wynika, że obywatel kierujący się poczuciem zaufania do legalności, racjonalności, słuszności działań i rozstrzygnięć organów państwa powinien mieć możliwość przewidzenia zarówno konsekwencji swoich zachowań, jak i zdarzeń na gruncie obowiązującego stanu prawnego. Bezpieczeństwo prawne gwarantuje jednostce zarówno pewność prawa, jak i przewidywalność działania organów państwa, pozwalającą przewidzieć skutki podejmowanych działań.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów