Kanonem dobrych praktyk i rzetelnego procesu powinno być przestrzeganie przez sąd nie tylko zasady bezstronności, ale i niezawisłości sędziowskiej. Wydawać by się mogło oczywiste, że sędzia powinien być niezawisły nie tylko względem stron, ale przede wszystkim względem władzy ustawodawczej czy wykonawczej, a także władzy sądowniczej. W tym aspekcie choćby pozór zależności może się przełożyć na negatywną ocenę wymiaru sprawiedliwości.
Sędzia dyspozycyjny
W przeszłości preferowany był inny „wzorzec" sędziego dyspozycyjnego. Byłoby jednak zbyt dużym uproszczeniem twierdzić, że pojedyncze przypadki „dzisiejszych" sędziów dyspozycyjnych są konsekwencją niechlubnej spuścizny PRL. Trzeba jednak przyznać, że to odziedziczony model nadzoru administracyjnego sprawia, że – jak mówił pierwszy prezes SN Stanisław Dąbrowski – zwłaszcza sędziowie funkcyjni okazują nadmierną atencję względem urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości .
Kazus prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku powinien być przestrogą
Bulwersujący kazus byłego prezesa obnażył słabości polskiego wymiaru sprawiedliwości. Ukazał bowiem, że wizerunek niektórych polskich sędziów, zwłaszcza funkcyjnych, jest daleki od wzorca apolityczności. Jak wskazał Sąd Najwyższy w wyroku dyscyplinarnym z 13 czerwca 2014 r., stwierdzenia byłego prezesa, takie jak: „my dostosujemy się", „nie ma żadnego problemu", „daję zarządzenie, żeby posiedzenie odbyło się dwunastego", „za sekundę wyznaczam na dwunastego", a na pytanie „czy są zaufane osoby" (w rozumieniu składu orzekającego) odpowiedzenie: „proszę się nie martwić, że tak powiem", z kolei odnośnie do spotkania z premierem stwierdzenie: „bardzo się cieszymy, że nas ktoś wysłucha", ewidentnie naruszyły ogólne wyobrażenie o niezawisłości sędziów i o niezależności władzy sądowniczej od wykonawczej, gwarantowanej konstytucyjnie. Nawet z fragmentów rozmów byłego prezesa z osobą, która użyła prowokacji, szczególnie dotyczących umawiania się na spotkanie z premierem w sprawie rozpoznawanych spraw sądowych, widoczne jest podporządkowywanie się prezesa sądu oczekiwaniom rozmówcy. A przecież wiedział już z pierwszej z nim rozmowy, że jest, obiektywnie rzecz biorąc, niskiej rangi urzędnikiem organów wykonawczych i telefon taki powinien wzbudzić jego wątpliwości co do autentyczności, rzeczywistego celu rozmowy i osoby rozmawiającego, którego faktycznego istnienia nawet nie sprawdził.
Serwilizm i służalczość
Prezes sądu jest przede wszystkim sędzią, więc jeżeli nie należy od niego jako prezesa wymagać więcej, to z pewnością przynajmniej tyle, ile wymaga się od sędziego. Przede wszystkim obowiązkiem każdego sędziego jest takie postępowanie, aby nie wywołać wątpliwości co do bezstronnego wykonywania swojego urzędu, a także wykonywania obowiązków przez innych sędziów w okręgu. Jeśli sędzia będący prezesem sądu godzi się na wydelegowanie oznaczonych sędziów na spotkanie z premierem w celu przekazania informacji o sprawach rozpoznawanych przez sądy w danym okręgu, to takie działanie jest wysoce naganne i kompromitujące wymiar sprawiedliwości.
Zdarza się jednak, że także po tych doświadczeniach deprecjonuje się wewnątrzsądową niezawisłość sędziowską. Podkreślić zatem należy, że kwestie organizacji rozprawy, kalendarza posiedzeń czy w końcu składu sądu nie są to kwestie techniczne. Jednocześnie nie jest to sfera, w której cokolwiek do powiedzenia powinien mieć minister sprawiedliwości. Jest to sfera objęta materią wewnątrzsądowej niezawisłości sędziowskiej, konieczne jest w tym zakresie przestrzeganie przez samych sędziów reguł transparentności.