Tomasz Zawiślak: Dola asesora w sądzie może być nadal ciężka

Władza polityczna nie akceptuje koncepcji korony zawodów prawniczych - pisze Tomasz Zawiślak, sędzia Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Śródmieścia.

Aktualizacja: 21.10.2017 14:16 Publikacja: 21.10.2017 12:00

Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i jego zastępca Patryk Jaki nie przekonali sędziów do refor

Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i jego zastępca Patryk Jaki nie przekonali sędziów do reformy sądów w wersji proponowanej przez PiS

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

W niektórych sądach rejonowych pojawili się asesorzy. W zasadzie wrócili. Do mojego sądu akurat nie, ale dotarły do mnie informacje, że z asesorami są jakieś problemy. Aż się prosi, żeby dodać: znowu... Czyżby jakieś fatum ciążyło nad tą instytucją?

Namiastka rysu historycznego

Asesorzy w polskich sądach funkcjonowali przez wiele lat. Także po uchwaleniu Konstytucji RP. Do wejścia w życie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 24 października 2007 r. (SK 7/06) oraz przepisów nowelizujących prawo o ustroju sądów powszechnych.

Trybunał wskazał, że regulacja ustawowa, zgodnie z którą asesor jest w zakresie orzekania niezawisły i podlega tylko konstytucji oraz ustawom, stanowi jedynie deklarację, która nie zapewnia realnej i efektywnej niezawisłości wymaganej przez konstytucję. Muszą jej towarzyszyć szczególne rozwiązania prawne odnoszące się do praktycznego zapewnienia przestrzegania poszczególnych elementów pojęcia niezawisłości. W szczególności niedopuszczalne jest: uzależnienie asesora od ministra sprawiedliwości, brak określenia ram czasowych powierzenia asesorom funkcji sędziowskich, eliminacja udziału Krajowej Rady Sądownictwa w procedurze powierzania asesorowi czynności sędziowskich, uzależnienie od kolegium sądu okręgowego oraz od sędziego konsultanta, brak gwarancji apolityczności asesorów.

Trybunał podkreślił, że ustawodawca przy poszukiwaniu nowych rozwiązań powinien brać pod uwagę międzynarodowe standardy wiążące Polskę, wskazujące na inne rozwiązania zgodne z zasadami państwa prawa. Nowe regulacje powinny gwarantować rzeczywiste oddzielenie trzeciej władzy od innych władz (art. 10 konstytucji), doprowadzić do rozluźnienia więzi między asesorami i ministrem sprawiedliwości oraz zapewnić wpływ Krajowej Rady Sądownictwa na karierę zawodową sędziego.

Na lodzie

Dla wielu sędziów ten wyrok to był szok. Co jednak mają powiedzieć ci, którzy byli wówczas asesorami, a szczególnie aplikantami sądowymi? Zaczęła się walka z czasem. Prezydent zapraszał na wręczenie nominacji sędziowskich rekordowe liczby osób. Nie wszystkim jednak się udało. Spora grupa aplikantów została na lodzie, bo zmieniono reguły w trakcie gry. Nie ostatni raz, jak się później okazało. Osoby te, po zdanym egzaminie sędziowskim, czasami przez wiele lat startowały w konkursach na wolne stanowiska sędziowskie. Zwykle pracując jako asystenci czy referendarze. Niektórym się w końcu powiodło, ale zostały osoby, dla których kolejnym ciosem było przywrócenie asesury.

Reaktywacja tylko na papierze

Ustawą z 10 lipca 2015 r. o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw przywrócono instytucję asesora sądowego. Projekt ustawy przygotował prezydent RP. Ustawa formalnie weszła w życie 1 stycznia 2016 r., ale asesorzy do sądów nie trafili.

W styczniu 2017 r. pojawił się projekt ustawy o zmianie ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw. Istotna część zmian dotyczyła asesorów.

Odnosząc się do tego projektu, Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia wskazało, iż za najlepszy sposób rekrutacji sędziów nadal uważa koncepcję „korony zawodów prawniczych". Wymaga to jednak zapewnienia sędziom odpowiedniej pozycji ustrojowej oraz wynagrodzeń zgodnych z art. 178 Konstytucji RP, aby warunki służby zachęcały najlepszych prawników do jej podejmowania.

Dzięki temu rozwiązaniu sądownictwo zyskiwałoby, już z chwilą powołania na urząd, pełnowartościowych sędziów. Do orzekania przystępowałyby osoby z odpowiednim doświadczeniem życiowym i zawodowym, które miały już okazję udowodnić swoje kompetencje w procesie wymierzania sprawiedliwości.

Według Iustitii działania podejmowane przez władzę polityczną wskazują na to, iż nie akceptuje ona koncepcji „korony zawodów prawniczych".

Skoro instytucja asesora funkcjonuje w porządku prawnym, stowarzyszenie dokonało oceny projektowanych zmian. Oceniając przewidziane w projekcie gwarancje niezależności asesora, stowarzyszenie wskazało, że zasadniczo spełniają one standardy wyznaczone wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 24 października 2007 r. (SK 7/06). Z opinii wynika, iż instytucja asesora sądowego postrzegana jako antidotum na wady obecnego systemu wyłaniania kandydatów na stanowisko sędziego nie jest pozbawiona ryzyka związanego z objęciem funkcji orzeczniczych przez osoby nieposiadające odpowiedniego doświadczenia życiowego i zawodowego.

Analizując zaproponowane ograniczenia kompetencji asesorów, podkreślono, iż nie umniejszając rangi decyzji dotyczących toku postępowania przygotowawczego, wskazać należy, że praktyka sądowa oznacza konieczność rozstrzygania o wiele poważniejszych spraw, i to nie tylko z zakresu prawa karnego (w tym dotyczących tymczasowego aresztowania), ale też prawa cywilnego, gdzie doświadczenie życiowe jest konieczną składową właściwej decyzji procesowej.

Skrytykowano także rozwiązanie polegające na tym, że asesor sądowy nie będzie musiał ubiegać się o urząd sędziego w drodze konkursu. Taka preferencja jednej z dróg dojścia do służby sędziowskiej dyskryminuje innych kandydatów, którzy tryb konkursowy przejść muszą. Budzi też zastrzeżenia z punktu widzenia konstytucyjnej zasady równego dostępu do służby publicznej.

Pierwsze mianowania – pierwsze kłopoty

Ustawa uchwalona 11 maja 2017 r. weszła w życie 21 czerwca 2017 r. Ustawodawca dał zielone światło absolwentom krakowskiej szkoły. Szanse pozostałych uprawnionych gwałtownie zmalały. Szczególnie jeśli się weźmie pod uwagę zapowiedzi przedstawicieli resortu sprawiedliwości co do preferowanej drogi dojścia do zawodu sędziego oraz brak konkursów na wolne stanowiska sędziowskie.

Minister wręczył niedawno pierwsze akty mianowania absolwentom Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Nie wszyscy uprawnieni przyjęli propozycje ministra. Wiązało się to czasami z koniecznością dalekiej przeprowadzki, a część z nich objęła wcześniej stanowiska referendarzy w odległych ośrodkach, zapuściła już tam korzenie. Trudno się dziwić, że nie chcą znowu zmieniać wraz z rodzinami miejsca zamieszkania.

Powody odmowy były pewnie różne. Nie można wykluczyć także wpływu negatywnych opinii o asesurze w obecnym kształcie, które pojawiają się w przestrzeni publicznej. Tytułem przykładu można wskazać na artykuł „Jak Ziobro może łamać sędziów" autorstwa Adriany Rozwadowskiej, opublikowany w „Gazecie Wyborczej" 26 lipca 2017 r.

Odnosząc się do cytowanej w tej publikacji wypowiedzi rzecznika prasowego Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia Bartłomieja Przymusińskiego, dyrektor Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury Małgorzata Manowska w oświadczeniu z 28 lipca 2017 r. wskazała, że przyjęty w ustawie z 11 maja 2017 r. model asesury usuwa rozwiązania wytknięte przez Trybunał Konstytucyjny jako sprzeczne z ustawą zasadniczą. Krajowa Rada Sądownictwa ma realny wpływ na udzielenie asesorowi wotum do orzekania poprzez możliwość wyrażenia sprzeciwu w stosunku do konkretnych asesorów.

Niby są, a jakoby ich nie było

Zgodnie z art. 106i § 4 prawa o ustroju sądów powszechnych stosunek służbowy asesora sądowego nawiązuje się po doręczeniu mu aktu mianowania. Zgłasza się w celu objęcia stanowiska w ciągu 14 dni od dnia otrzymania aktu mianowania (§ 5). W razie nieusprawiedliwionego nieobjęcia stanowiska asesorskiego w terminie określonym w § 5 mianowanie traci moc (§ 6).

I tak asesorzy pojawili się w niektórych sądach rejonowych, które bardzo na nich (a właściwie na jakiekolwiek wsparcie kadrowe) czekają. Z różnych stron zaczęły jednak docierać informacje, że asesorzy nie wykonują obowiązków sędziowskich.

Dlaczego? Bo nie uzyskali wotum od Krajowej Rady Sądownictwa. Tyle że pojawiła się pogłoska, iż wotum nie uzyskali, bo Ministerstwo Sprawiedliwości (przynajmniej w niektórych wypadkach) nie wystąpiło jeszcze do Rady ze stosownymi wnioskami. A dlaczego? Być może dlatego, że nie upłynął termin na objęcie stanowisk przez asesorów lub na wniesienie (rozpatrzenie) odwołań przez egzaminowanych aplikantów sędziowskich (art. 33a ust. 8 i 9 ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury). Brak jednoznacznych doniesień w tym zakresie.

W grę wchodzi art. 106i § 10 prawa o ustroju sądów powszechnych, zgodnie z którym asesor sądowy w okresie, w którym nie pełni obowiązków sędziego, wykonuje zadania ochrony prawnej inne niż wymiar sprawiedliwości.

Pojawiły się rozbieżności, jak to rozumieć. Czy to oznacza, że do czasu uzyskania wotum asesor pełni funkcje referendarza, co w konsekwencji prowadzi do wniosku, iż od wydawanych przez niego orzeczeń służy skarga, taka jak przy orzeczeniu referendarza? Niektórzy stanowczo twierdzą, że asesor nie jest referendarzem. Nie ma władzy do sprawowania wymiaru sprawiedliwości, ale może wykonywać zadania ochrony prawnej. A co ze środkiem zaskarżenia? Luka, którą trzeba wypełnić w drodze analogii przez przyjęcie, że od orzeczeń referendarza będzie przysługiwała apelacja lub zażalenie. Pogląd ten budzi poważne wątpliwości.

Trudno zaakceptować pomysły, aby w zakresie czynności asesorów wskazywać, że do czasu uzyskania wotum oprócz wykonywania zadań ochrony prawnej będą przygotowywali, niczym asystenci, projekty orzeczeń dla sędziów.

Rys osobisty

Moja przygoda z sądzeniem zaczęła się w 2001 r. od bycia asesorem właśnie. Miałem wówczas 27 lat. Orzekałem jednocześnie w wydziale cywilnym i karnym. Z perspektywy 16 lat za stołem sędziowskim mogę z całym przekonaniem stwierdzić, że nigdy nie pracowałem ciężej i nie uczyłem się więcej niż wtedy. Ile mnie to kosztowało, wiem tylko ja oraz moi najbliżsi.

Pamiętam jeszcze, co wtedy czułem: stres, determinację, żeby dać radę, a czasami osamotnienie, chociaż mogłem liczyć na wsparcie sędziów, którzy nie traktowali mnie jak „sędziego drugiej kategorii". Często towarzyszyła mi jednak niepewność przyszłości, bo czekała mnie ocena i decyzja co do nominacji.

Odetchnąłem, gdy wreszcie otrzymałem upragniony łańcuch sędziowski. Napisałem „wreszcie", choć trwało to tylko dwa lata (znam przypadki, gdy asesura trwała prawie dwa razy dłużej). To były najdłuższe dwa lata w moim życiu.

Życzenia zamiast zakończenia

Dlatego jestem w stanie zrozumieć, co przeżywają ci, którzy teraz zostali asesorami. Szczególnie, że już na starcie mają pod górkę. Życzę im jak najlepiej. Mam nadzieję, że noszą w sobie silny gen niezależności, że będą po prostu dobrymi sędziami. Wierzę też, że będą mogli liczyć na rady i opiekę doświadczonych kolegów. Nic tak nie pomaga, jak dobry przykład.

Oby nie było im trudniej niż mojemu pokoleniu. Mam nadzieję, że niejasny status na starcie (asesor czy referendarz, a może asystent?) będzie ostatnią przykrą niespodzianką na ich ścieżce zawodowej, że nie zwątpią w powagę sprawowanego urzędu. Oby mogli spokojnie pracować w godnych warunkach i nie spotkał ich los tych, którym tuż przed metą pokazano figę z makiem, gdy wymarzone, okupione wielkim wysiłkiem stanowisko było na wyciągnięcie ręki. ©?

Autor jest sędzią Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Śródmieścia i członkiem zarządu Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.

W niektórych sądach rejonowych pojawili się asesorzy. W zasadzie wrócili. Do mojego sądu akurat nie, ale dotarły do mnie informacje, że z asesorami są jakieś problemy. Aż się prosi, żeby dodać: znowu... Czyżby jakieś fatum ciążyło nad tą instytucją?

Namiastka rysu historycznego

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a