Elektronika i jej pochodne systematycznie wkraczają do sądów, nie mam jednak wątpliwości, że nieraz niczego nie ułatwiają sądowym interesantom, nawet gdy są sprawne, ponieważ nie każdy potrafi z nich korzystać i ma wystarczająco dużo czasu.
Prosta rzecz: podświetlona skrzynka na wokandę na drzwiach sali rozpraw. Podejrzewam, że ile jest w Polsce sądów, tyle skrzynek, skupię się więc na jednej.
W najniższym okienku tej skrzynki, które od razu rzuca się w oczy, jeśli interesant nie jest dryblasem, jest wyraźny napis: „Z WYŁĄCZENIEM JAWNOŚCI".
– O... nasza sprawa jest z wyłączeniem jawności, mówi interesantka, może nawet prawniczka, do pań jej towarzyszących.
– Na jakiej podstawie pani tak twierdzi? – pytam nieco zaczepnie kobietę kreującą się na wszystkowiedzącą.