Sędziowskie pokolenia – mistrz i uczeń

Historia sądownictwa uzmysławia, że zawód sędziego wiąże się z dokonywaniem wyborów moralnych, i to nie tylko w skomplikowanych, nieschematycznych i trudnych sprawach.

Aktualizacja: 13.10.2017 16:13 Publikacja: 13.10.2017 00:01

Międzypokoleniowa rozmowa wyjaśnia rodowód i znaczenie zbioru wartości, które są wyróżnikiem funkcjo

Międzypokoleniowa rozmowa wyjaśnia rodowód i znaczenie zbioru wartości, które są wyróżnikiem funkcjonowania sędziowskiej społeczności.

Foto: shutterstock

Wrażliwość na prawo skłania sędziego do przemyślenia relacji, które zachodzą pomiędzy ius a lex, czyli prawem, które można utożsamiać ze sprawiedliwością, a prawem, które może być pogwałceniem sprawiedliwości.

Już starożytni...

Dlatego, odwołując się do kultury prawnej stanowiącej korzenie sądownictwa, przywołać trzeba sformułowane przez Sokratesa cztery podstawowe powinności sędziego:

- rozumienie prawa,

- skrupulatne przemyśliwanie,

- uprzejme wysłuchanie strony,

- bezstronne orzekanie.

Sędziowski etos, który jest nośnikiem zakorzenionych i aprobowanych w tej społeczności wartości, ma piękny i szlachetny rodowód. Budowały go wszystkie sędziowskie pokolenia.

Ujawnia się on przede wszystkim w sądzie, który jest faktycznie wspólnym domem. Tu spotykają się różne pokolenia. Są od siebie uzależnione. Wzajemnie też na siebie oddziałują.

Jest oczywiste, że następujące po sobie pokolenia różnią się od siebie, tak samo jak to, że istnieje spoiwo, które łączy sędziowskie pokolenia. Zapewnia trwałość tej społeczności.

To spoiwo tworzą i kształtują wartości, dzięki którym w procesie orzeczniczym można zapewnić zgodność pomiędzy ius a lex. Te wartości trzeba odróżnić od chwilowych obyczajów, które zmieniają się z pokolenia na pokolenie. Tych pierwszych trzeba strzec i je umacniać, a jednocześnie ze zrozumieniem i szacunkiem odnosić się do tych drugich.

Dlatego tak ważne są międzypokoleniowe relacje, z których w sposób naturalny wyłaniają się mistrz i uczeń. Międzypokoleniowa rozmowa wyjaśnia rodowód i znaczenie zbioru wartości, które są wyróżnikiem zasad funkcjonowania sędziowskiej społeczności.

Przede wszystkim, że przedmiotem zawodowej troski sędziego jest zawsze dobro najwyższej rangi – sprawiedliwość.

Ale ta rozmowa uświadamia, jakie zagrożenie w kontekście realizacji tego dobra wiąże się z koncepcją deontologii. Koncepcja ta zawiera wątki czysto legalistyczne, które uzasadniają, że „prawo wymaga jedynie niełamania swojej litery". Respektowanie tej prostej, a jednocześnie surowej, reguły ma czynić zadość wymogom moralnym, wymogom etycznym, ma koić i uspokoić sumienie.

Koncepcja deontologii zdejmuje z sędziego ciężar odpowiedzialności za stosowanie prawa, które ma cechę – iniuria.

Pozostawia jednak inny ciężar, i to na trwałe. Sędzia staje się jedynie narzędziem prawa, a nie jego wykonawcą.

W międzypokoleniowej rozmowie dopowiada się i uzasadnia, że nie ma wolności bez prawa, ale takiego prawa, które w swej treści respektuje uniwersalne wartości aksjologiczne. Oddzielenie prawa od aksjologii to ryzyko początkowo ograniczenia, a z czasem powolnego i systematycznego unicestwiania wolności jednostki. Unicestwianie wolności jednostki prowadzi zaś w efekcie do unicestwienia wolności społeczeństwa.

Rozmowa mistrza i ucznia wyjaśnia, że prawo, które jest synonimem ius, pozwala odnaleźć drogę w gmatwaninie różnych idei, ponieważ po imieniu nazywa to, co jest dobrem, i to, co jest złem.

Prawo stawia przed sędzią możliwość osiągnięcia wolności, z tym że wolność ta czyni go, i to w sposób szczególny, odpowiedzialnym za dokonywane wybory oraz czyny. Sprawiedliwość, tak jak dobro, nie jest jedynie abstrakcją. Przejawia się i konkretyzuje w czynach sędziego.

W międzypokoleniowej rozmowie pojawia się też pytanie bardzo istotne, a mianowicie, jak należy postępować wówczas, gdy w ocenie sędziego brakuje, i to oczywiście, zgodności pomiędzy ius a lex.

Sędzia pamięta, bo to jest element jego kultury prawnej, że starożytni Grecy, analizując naturę, sens, istotę prawa, stworzyli pojęcie „prawość". A Rzymianie dążenie do pełnej sprawiedliwości nazwali słusznością.

I Greków, i Rzymian w rozumieniu prawa łączyło – po pierwsze – to, iż prawo może wieść ku sprawiedliwości, a po drugie – to, że sprawiedliwość prawa w życiu urzeczywistnia przede wszystkim sędzia.

Dlatego relacja prawdy, sprawiedliwości, słuszności zawsze stanowi zagadnienie, które sięga istoty sądownictwa. I tego zagadnienia nie można rozstrzygnąć bez sędziowskiego aktywizmu.

Siedem prawd głównych

Sędziowski aktywizm prof. Janusz Trzciński ujmuje następująco.

Po pierwsze – nie podnoś do rangi dogmatu łacińskiej reguły dura lex sed lex.

Po drugie – odwołuj się do zasad ogólnych prawa, tych, które są nośnikiem uniwersalnych wartości humanistycznych osadzonych w tradycjach kultury prawnej (sprawiedliwość, słuszność, równość, dobro wspólne).

Po trzecie – sięgaj do uznanych precedensów.

Po czwarte – stosuj metody wykładni prawa, które będą chronić racjonalnie ukształtowane prawa i wolności jednostki.

Po piąte – nie posuwaj się zbyt daleko w korygowaniu prawodawcy.

Po szóste – postępuj tak, abyś uniknął zarzutu nihilizmu prawniczego oraz arbitralności w orzekaniu.

Po siódme – pamiętaj, że testem legalności przy rozstrzyganiu nie może być tylko wola sędziego.

Rozmowa mistrza i ucznia prowadzi do zgodnego uznania, że w procesie orzeczniczym duże znaczenie ma także sumienie. A to oznacza, że odsunięcie sumienia na bok jest formą sprzeniewierzenia się sędziowskiej przysiędze.

Sumienie jest dla sędziego źródłem informacji moralnej. A zatem źródłem rozpoznania wartości aksjologicznych. Umożliwia więc ocenę relacji pomiędzy ius a lex. Sumienie, będąc najwyższą subiektywną normą moralną, wyznacza sędziemu szczególne powinności związane z wykładnią i stosowaniem prawa.

W sytuacjach dostrzegalnego i istotnego rozdźwięku pomiędzy ius a lex sędzia staje przed koniecznością rozstrzygnięcia spraw skomplikowanych i trudnych. A tak jest wówczas, kiedy prawo prowadzi do rażąco niesprawiedliwych rozstrzygnięć, do niedorzecznych, absurdalnych konsekwencji z punktu widzenia społecznego lub ekonomicznego albo pozostaje w oczywistej, jaskrawej sprzeczności z powszechnie akceptowanymi w polskiej kulturze prawnej normami etycznymi, wartościami aksjologicznymi.

I właśnie wówczas nie można zastosować prawa w sposób sprzeczny ze swoim sumieniem.

Z kart książek w rzeczywistość

Istotna jest tu też relacja pomiędzy normą etyczną a normą prawną. Normy aksjologiczne są autonomiczne w stosunku do norm prawnych. To oznacza, że normy prawne powinny posiadać legitymację aksjologiczną, natomiast normy etyczne nie potrzebują legitymacji jurydycznej. Konieczne jest przy tym, aby, po pierwsze, normy etyczne znajdowały uzasadnienie w odpowiednio uporządkowanych ocenach, a po drugie, aby system tych norm był wewnętrznie spójny co do treści.

Przecież co do zasady prawo pozytywne wywodzi się ze wskazań prawa naturalnego. Marcus Tullius Cicero ujął to tak: Z prawa naturalnego powinno wywodzić się prawo stanowione, albowiem:

- prawo naturalne jest samoistną siłą i rozsądkiem mądrego człowieka,

- prawo naturalne jest kryterium prawości i bezprawia,

- prawo naturalne powstało przed wszelkimi pisanymi systemami prawa.

Jak postąpić, gdy treść prawa jest zbieżna z treścią maksymy summum ius summa iniuria? Na czym polega obowiązek wierności prawu? Czy obowiązek wierności prawu jest bezwarunkowy i niezależny od treści prawa, czy też jest to obowiązek względny z tej przyczyny, że prawo jest moralnie zawodne, albowiem zawodny jest prawodawca? Czy prawo, które ma cechę iniuria, może się oprzeć sędziowskiej niezawisłości, sędziowskiemu sumieniu, sędziowskiej kulturze prawnej?

Historia kultury prawnej – Arystoteles, Platon, Cicero – dowodzi, że gdy prawo odchodzi od tego, co określa się mianem recta ratio, to zwie się prawem niegodziwym. To prawo fałszywe, które określane jest mianem falsa lex. Prawo fałszywe, tak jak fałszywe złoto, ani prawem, ani złotem nie jest.

Prawo pozytywne, takie są jego charakter i natura, często rozmija się z recta ratio. Rozmija się z prawem rzetelnego rozumu, a zupełny rozdźwięk między normą prawną a recta ratio grozi unicestwieniem samego prawa.

Dlatego rozum musi być zawsze przewodnikiem sędziego. I to rozum nie pozwala zredukować kreatywnej funkcji interpretacyjnej sędziego. Treść prawa uświadamia bowiem, że model wykładni traktowany tylko i wyłącznie jako operacja myślowa, która nie angażuje ani ocen, ani wartości, pozostawia oceny i wartości na uboczu, jest zawodny. Unicestwia sprawiedliwość.

Sędzia może sprawić, że maksyma vera lex recta ratio est staje się wartością, która z kart książek wkracza w rzeczywistość.

W sędziowskiej społeczności ujawniają się zawsze różnice poglądów, postaw i zachowań. Niezależnie od tego, jak są one głębokie, zasada pragmatyzmu nakazuje współdziałanie wszędzie tam, gdzie jest to potrzebne dla dobra wymiaru sprawiedliwości.

Nie ma życia bez błędów

Dbając o dobro wymiaru sprawiedliwości, sędzia musi pamiętać o kilku sprawach. Przypomnę najważniejsze.

Sędzia to zawód zaufania publicznego, a budując swój autorytet, buduje autorytet sędziowskiej społeczności.

Nominacja, powołanie to tylko autorytet formalny, trzeba dbać o autorytet rzeczywisty, a godne sprawowanie funkcji utwierdza i rozwija niezawisłość, niepokorność w myśleniu, samodzielność intelektualną, rozwija mądrość i odwagę, hart ducha i siłę charakteru. Sędzią jest się nie tylko na sali sądowej, ale także poza nią, również po przejściu w stan spoczynku.

Nie da się przejść przez życie zarówno prywatne, jak i zawodowe bez popełnienia błędów; dojrzałość i rozumność polega nie na tym, żeby nie mieć słabości, ale na tym, by umieć je w sobie rozpoznać, kontrolować je i panować nad nimi.

Sędzia znajduje się pod baczną, a przy tym wnikliwą i bezlitosną, społeczną obserwacją; musi postępować tak, aby bezstronny obserwator nie mógł mu nigdy niczego niegodziwego zarzucić.

Sędzia musi być wolny od niewłaściwych koneksji towarzyskich, a także od niewłaściwych koneksji z władzą ustawodawczą i wykonawczą. Zawód sędziego to nie jest tylko jeden z możliwych sposobów zarabiania na życie, to przede wszystkim powołanie i misja. Początkowo sędzia czuje to tylko intuicyjnie, ale w miarę upływu czasu przekonuje się, że tak faktycznie jest. I ostatnie z przypomnień: zawsze, niezależnie od treści prawa, sędzia służy dobru, jakim jest sprawiedliwość.

Powinien postępować tak, aby mógł stwierdzić: Arystoteles dowodził, że udać się do sędziego to tyle, co udać się do sprawiedliwości, a ja ten arystotelesowski ideał zrealizowałem w moim zawodowym życiu.

Autor jest profesorem nauk prawnych, kierownikiem Katedry Prawa Finansowego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

Wrażliwość na prawo skłania sędziego do przemyślenia relacji, które zachodzą pomiędzy ius a lex, czyli prawem, które można utożsamiać ze sprawiedliwością, a prawem, które może być pogwałceniem sprawiedliwości.

Już starożytni...

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a