C. Jeden ze współwłaścicieli wystąpił o podjęcie decyzji zwykłego zarządu, ale spotkał się z odmową współwłaścicieli. Na podstawie art. 201 k.c. występuje więc do sądu przeciwko wszystkim pozostałym współwłaścicielom, aby sąd jednak upoważnił go do tej czynności. Podstawą decyzji sądu będzie tutaj prawo procesowe zapisane w prawie materialnym (sąd musi zrealizować prawo zapisane w przepisie), w obliczu braku konkretnej normy prawa materialnego, na którym mógłby oprzeć swoje rozstrzygnięcie. Artykuł 201 k.c. w tłumaczeniu na język potoczny brzmi bowiem następująco: współwłaściciel, który przegrał głosowanie z innymi współwłaścicielami, może się odwołać do sądu, żeby przyznał mu rację. W przepisie nie wspomniano, z jakich powodów więc sąd zajmie się sprawą i może uchylić każdą decyzję wyłącznie z powodu „braku takiej zgody". Podstawą decyzji sądu staje się więc nie prawo materialne lub przesłanki ustawowe, ale wyłącznie swobodne uznanie poparte przepisem kompetencyjnym prawa procesowego zapisanego w prawie materialnym.
D. W art. 446 § 4 k.c. przewidziano możliwość uzyskania zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę w postaci spowodowania śmierci osoby bliskiej. Sąd musi samodzielnie ustalić, na czym polega krzywda, kogo zaliczyć można do grona członków najbliższej rodziny oraz ile wyniesie kwota pieniężna odpowiednia dla zadośćuczynienia tej krzywdzie. Brak jakichkolwiek przesłanek w ustawie sprawia, że rozstrzygnięcie opierać się musi na zupełnie dowolnym uznaniu sądu, a podstawą prawną orzeczenia jest przepis kompetencyjny (proceduralny) w prawie materialnym.
II. „Sąd wie lepiej" jako geneza babylizacji obywatela przed sądem
Wyżej opisane przypadki A i B jednoznacznie wskazują, że sąd podstawy do orzekania znajduje w prawie materialnym. Przypadki C i D odwołują się do uznania sądu, który musi samodzielnie stworzyć dla siebie prawo na użytek jednej konkretnej sprawy. Zmuszony po pierwsze – bo zapis na sąd w prawie materialnym stanowi dla sądu zobowiązanie do podjęcia sprawy. Zmuszony po drugie – ponieważ zapis w prawie materialnym upoważnia sąd do wydania orzeczenia określonego rodzaju. Zmuszony po trzecie – ponieważ sąd musi samodzielnie wytworzyć podstawy swojego orzeczenia, więc lukę prawną wypełni własnym uznaniem. Czyli sąd ma „wiedzieć lepiej" od ustawodawcy. Trudno będzie twierdzić, aby powierzenie sądom oceny stanu faktycznego i stosowania prawa było złe, i nie o to tutaj chodzi. Problem polega na zmuszaniu sądu do wkraczania w rolę ustawodawcy tam, gdzie podstawa rozstrzygnięcia powinna stanowić część prawa powszechnie obowiązującego. Kiedy zawodzi ustawodawca, sąd musi luki uzupełnić własną oceną i uznaniem.
W takich warunkach musi dojść do babylizacji obywatela przed sądem. Powstaje więc między nimi rodzaj osobliwej relacji; kiedy powód lub wnioskodawca (baby) zwraca się do sądu (Big-Mama) jako do mecenasa i mentora, wnosząc o pomoc i opiekę. Sąd zaś ma obowiązek nie tyle sprawę osądzić, ile pomóc temu, który o to wnosi. Roszczący nie ma i mieć nie może sprecyzowanego roszczenia, ale ma sprecyzowany rodzaj sprawy i adresata, któremu ustawodawca polecił zająć się sprawą. Więc zgodnie z zapisem w ustawie żąda, aby sąd przyznał mu rację tylko dlatego, że może o to wnosić, a żadnych innych poważnych przesłanek spełniać nie musi.
Takie sprawy są więc wnoszone tylko i wyłącznie z normy kompetencyjnej. Roszczący nie może wyjaśnić, dlaczego słusznie żąda, ponieważ brakuje przesłanek prawa materialnego i wynikającego z nich dowodu, że zostały spełnione. Brak możliwości sprecyzowania roszczenia i wykazania go przesłankami materialnymi przekształca relację strony do sądu w rodzaj prośby, aby sąd uznał wniesione żądania poprzez ich zaaprobowanie mocą swojego umocowania. Skoro zaś sąd jest władny ukształtować kryteria rozstrzygnięcia – niech to uczyni z korzyścią dla wnoszącego sprawę i niekorzyścią jego przeciwników.
III. „Sąd wie lepiej" nie służy dobrze obywatelom ani wymiarowi sprawiedliwości
Przykładem niech będzie wymieniony art. 446 § 4 k.c., który wygenerował tysiące sporów sądowych, eskalację roszczeń finansowych i podwyżkę ubezpieczenia OC pojazdów mechanicznych. Akceptowanie takiego podejścia ustawodawcy powinno się uważać za błędne. W odniesieniu do wskazanego przepisu tak się dzieje, ponieważ zareagowała doktryna i SN, a projekt zmian dojrzewa w odpowiednich resortach. Niestety – w innych sprawach przeważają poglądy przeciwne. Za ich przyczyną sądy brną w rozstrzyganie spraw na podstawie przepisów w rodzaju „sąd może", ponieważ powód albo wnioskodawca mógł tego zażądać, a sprawa zawisła.