O życie każdego z nas, o prawo do życia w wolnym kraju, w którym nikt nie musi się bać. W którym kierowca seicento może być spokojny, że kiedy przez przypadek stanie na drodze kolumny rządowej, sędzia nie będzie się bał wydać wyroku zgodnie z własnym sumieniem. W którym ktoś ze strachu przed zwolnieniem z pracy, wydaleniem z uczelni, odebraniem kontraktu skryje swoje poglądy, nie mając pewności piekarza z czasów cesarza Fryderyka, że „są jeszcze sądy w tym kraju".
Lęk odbiera ludziom wolność, a to odziera ich z godności. Proszę przeczytać dwie książki Zygmunta Baumana, światowej sławy socjologa i filozofa, o płynnym lęku w płynnej nowoczesności. Dla Zygmunta Baumana w Polsce roku 1968 zabrało miejsca. Dla nas nie zabraknie, dzięki niemu jesteśmy silniejsi. Bauman głęboko pochylił się nad słowami wypowiedzianymi w 1941 r. przez Franklina Delano Roosevelta, gdy podpisywał Kartę Atlantycką, że oczekujemy świata opartego na czterech wolnościach. Wolności słowa i głoszenia poglądów, wolności wyznawania religii, wolności od niedostatku i wolności od strachu. Jak nie chcecie czytać Baumana, to posłuchajcie Ameryki.
Pytacie: kimże ja jestem, żeby was pouczać? Jestem sędzią. Też sprawuję władzę w tym kraju, odrębną i niezależną od waszej. Tak samo jak wy, mam obowiązek troszczenia się o państwo, o dobro wspólne. Na pewno zarzuciliście mi już, że zajęłam się polityką! Otóż od dawna się nią zajmuję. Bo czym jest polityka? Działaniem dla dobra wspólnego, rzeczypospolitej. Czy to coś złego? Czy sędziemu nie wolno się tym zajmować? Czy pani prezes Gersdorf nie wolno? Zygmunt Bauman do końca życia objaśniał nam świat. Chyba miał rację, pisząc, że polityka powinna być „mostem między człowiekiem a światem", a zamiast tego pogłębia przepaść i zręcznie manipuluje jednostkami. Ja takiej polityki nie uprawiam. Pani prezes Gerddorf też nie. A wy czym się zajmujecie?
Nie używajcie również lepiej argumentu, że macie poparcie ponad 40 proc. obywateli. Władimir Putin parę dni temu też wygrał wybory z miażdżącą przewagą, nie wspominając o innych z przeszłości.
Tworząc przepisy ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, ustawodawca wyjątkowo wykazał się przezornością, powierzając pierwszemu prezesowi SN zwoływanie pierwszego posiedzenia Rady. Gdy wszyscy przestrzegają porządku ustrojowego określonego przez konstytucję, taka rola wydaje się jedynie ceremonialna. W czasach pogardy dla konstytucji i zasad rola pierwszej prezes staje się bezpiecznikiem. Zwołując pierwsze posiedzenie KRS, pierwsza prezes SN musi mieć pewność, że zwołuje konstytucyjny organ, który będzie strzegł niezależności sądów i niezawisłości sędziów.